Po pierwsze, przepraszam, że mnie nie było. Jakoś brakowało mi weny i nie wiedziałam co napisać. Nadal nie wiem, jak potoczy się akcja i czy coś z tego będzie, ale skoro już zaczęłam to wypadałoby jakoś zakończyć to opowiadanie. Więc...postaram się pisać, tyle ile dam radę. Poza tym mam jeszcze kilka opowiadań, ale na razie jestem, można powiedzieć w fazie zawieszenia. Mam nadzieję, że nieobecność zostanie mi wybaczona tym oto rozdziałem;) Komentujcie i piszcie czy chcecie więcej! :)
*****************************************************************
Następnego rana, o świcie Li Yong zerwał się z łóżka i cicho spakował ubrania na przebranie dla siebie i hyunga do torby sportowej. Zapakował też ręczniki oraz szampon. Pomysł zabrania przyjaciela na mecz koszykówki przyszedł mu w środku nocy. Nagle otworzył oczy i pomyślał, że to jest to. Hyuk z reguły lubił sport więc bieganie za piłką dobrze mu zrobi. Li Yong z nerwów nie mógł spać. Martwił się o hyunga. Co takiego miała ta blada brunetka, że z jego przyjacielem działy się takie rzeczy?
Li Yong ubrał się i usiadł na łóżku Hyuka. Dotknął jego ramienia i potrząsnął delikatnie.
-Hyuk! Wstawaj.- powiedział szeptem.
Szatyn ani drgnął. Li Yong zdecydował się na drastyczną metodę. Chwycił butelkę wody i odkręcił nakrętkę.
-Han Sang Hyuk! Pobudka! - wrzasnął i wylał połowę zawartości na włosy chłopaka.
Hyuk podskoczył jak oparzony i zamachał rękami.
-Oszalałeś?- wycharczał, zakrztusiwszy się wodą. Li Yong poklepał go po plecach.
-Przepraszam, ale musiałem cię szybko obudzić. Musimy wyjść, zanim zrobi się ruch.
-Co?- Hyuk dotknął mokrych włosów i pokręcił głową.- Ach, więc teraz się ukrywamy?
-To nie tak. Ale chyba lepiej, żeby ta dziewczyna cię nie widziała, prawda?
Hyuk spuścił wzrok i skinął głową. Yong obserwował go sekundę, a potem mruknął, żeby już wstał. Szatyn poszukał odpowiedniego ubrania, a potem z wyrzutem poskarżył się na mokrą głowę.
-Musiałeś mnie polać po włosach? Zobacz jak teraz wyglądają.
Li Yong parsknął śmiechem i poczochrał go po wilgotnych końcówkach. Hyuk zgrabnie się wywinął i ciągle obrażony ubrał się w pośpiechu.
-Jestem gotowy.- oznajmił.- Gdzie idziemy?
-Chyba żartujesz, hyung. Najpierw śniadanie.- zarządził Yong.
Hyuk oparł się o szafę i spojrzał ponuro na przyjaciela.
-To po co mnie budziłeś tak wcześnie, co? Mam dużo czasu.
-Idziesz ze mną, dobra?- Li Yong pociągnął go za rękę i ruszyli na dół, do stołówki.
O tej porze panowała idealna cisza. Li Yong posadził Hyuka na krześle i poszedł po jedzenie. Z daleka patrzył na szatyna jak siedzi zupełnie zrezygnowany i smutny. Postanowił, że dziś zrobi wszystko, aby się uśmiechnął. Gdy wybrał pożywne jedzenie, wrócił do stolika. Hyuk spojrzał na talerz, który przed nim postawił i zabrał się bez słowa do jedzenia.
Przez kilka minut panowała cisza, nie licząc uderzania pałeczek i sztućców. W końcu Yong nie wytrzymał.
-Hyukkie, jeśli będziesz taki przez cały czas to...
- To co? Zostawisz mnie?- zapytał szatyn bezbarwnie.
Chłopak odłożył widelec i spojrzał poważnie na hyunga.

CZYTASZ
Moja gwiazda
FanfictionHan Sang Hyuk to wesoły i otwarty chłopak. Natomiast Moo Li Yoo jest zamkniętą w sobie, tajemniczą dziewczyną. Oboje uczą się w szkole z internatem, a pewnego dnia ich drogi się krzyżują. Hyuk próbuje zbliżyć się do Li Yoo, ale czy skryta w sobie dz...