Starszy mężczyzna leżał na szpitalnym łóżku, a jasna kołdra ciasno opatulała jego ciało. Maszyna obok rejestrowała bicie zmęczonego serca, które z wolna zaczynało się poddawać. Oddech z męskich ust wydobywał się nieregularnie, płuca nie były w stanie spełniać już swojej dotychczasowej funkcji. Zegar tykał nad głową umierającego, wybijając powoli własny rytm i zbliżając go do kresu jego wędrówki. Ludzie ubrani w ciemne barwy- kobiety, mężczyźni oraz dzieci- stali dookoła niego, wycierając swoje wilgotne oczy. Wiedzieli, że absolutnie nic już nie można dla niego zrobić. Trzeba jedynie czekać pośród ciszy i narastającej dookoła niepewności.
Nagle okna pokryły się szronem, ignorując zupełnie letnią porę za przetartymi szybami, które ukazywały widok starych, poniszczonych kamienic. Biały pokój ściemniał, a barwy wytracały powoli swoją intensywność. Wydychane przez mężczyznę w podeszłym wieku powietrze skraplało się u nasady warg, zmieniając się w szare obłoki ulatujące do góry. Skóra na jego ciele z minuty na minutę siniała na każdym centymetrze. Reagując odruchowo, staruszek zaczął trząść się z powodu zimna. Ścisnął skostniałymi palcami swoją pościel, po czym spojrzał na twarz każdego z przybyłych- gości, którzy odwiedzali go po raz ostatni. Ludzi, którzy wyprawiali mu należyte pożegnanie. Łzy bez przerwy płynęły po ich policzkach, a wargi poruszały się w rytm słów, których człowiek na łóżku nie był już w stanie usłyszeć. Jego czarne źrenice zatrzęsły się, wywalając na wierzch zduszane przerażenie:
- Nie czujecie tego chłodu?- zapytał się ich. Jedna z kobiet pogłaskała dłonią jego ramię i powiedziała coś do niego. Nie mógł jednak pojąć sensu tych słów.
Ni stąd, ni zowąd w pomieszczeniu usłyszeć się dało cichą melodię. Była powolna, jakby leniwa. Nucenie wydobywające się z wyraźnie męskiego gardła było głośniejsze z każdą chwilą. Dźwięk dostał jednakże po chwili swojego towarzysza. Odgłos kroków zbliżających się do drzwi pokoju pacjenta narastał, coraz to bardziej zmniejszając dystans. Mężczyzna po raz kolejny zwrócił głowę w stronę zebranych:
- Teraz! Słyszycie to?- wołał do nich uparcie- ktoś tutaj idzie!
Kolejny raz poklepano go w ramię, zastępując oczekiwaną przez niego odpowiedź. Wszyscy tkwili w transie. Zdawali się odcięci od świata ich krewnego, rozmawiając już tylko ze sobą, nie widząc go. Kroki dudniły w jego uszach, głośno wdzierając się do zmieszanego umysłu. Przyłożył pomarszczone dłonie do małżowin i docisnął je mocno, by zablokować tej chorej kakofonii dojście do mózgu. Melodia jednak nadal wdzierała się mimo walki do jego głowy, stając się jeszcze bardziej głośniejszą.
Nagle hałas ustał. Starszy pan odsunął ręce od swojej twarzy i popatrzył na drzwi. Światło z korytarza odbijało cień, który ciągnął się pod drzwiami. Ktoś stał, ktoś czekał. Chodził w jedną i drugą stronę. Mężczyzna złapał za nadgarstek kilkuletniego chłopca, przytulonego do nóg swojej matki. Mały nie zareagował jednak, tylko bez przerwy wylewał z siebie słone krople. Kobieta obok poklepała go po główce, po czym nachyliła się i mocno przytulając dziecko, powiedziała:
- Dziadek cię mocno kochał. Pamiętaj, żeby mieć go w swoim serduszku.
Pacjent chciał szarpnąć go jeszcze jeden raz, mocniej i pewniej. Usłyszał jednak, jak zamek w drzwiach wychodzi ze swojej kryjówki. Charakterystyczne kliknięcie rozniosło się po pokoju. Żadna z osób nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Oczy mężczyzny śledziły dokładnie białą klamkę, która pokryła się szadzią i bez pośpiechu zaczęła opadać. Dreszcze objęły szponami całe przemęczone ciało pacjenta, docierając do każdego zakamarka. Jego oddech jeszcze bardziej się rozstroił, a puls przyspieszał powoli.
Drzwi zaczęły się uchylać. Wszystko na moment jakby straciło cały blask oraz ostrość. Starszy człowiek przetarł oczy zaciśniętymi dłońmi. Słyszał przy swoim łóżku odgłos maszyny. Pik... pik... pik...- raz po raz, co chwilę. Gdy położył ręce z powrotem na uwypuklonym brzuchu, wciągnął powietrze i zamarł z przerażenia. Powieki uniosły się wysoko, jakby mężczyzna chciał się upewnić, czy to, co widzi jest rzeczywistością.
CZYTASZ
Nihilum
FanfictionŚmierć jest nieunikniona. Śmierć jest zbawienna. Śmierć jest przeklęta. Śmierć jest brutalna. Śmierć jest nieszczęśliwa. Śmierć jest problematyczna. Śmierć jest wszechwiedząca. Śmierć jest niczym, a zarazem wszystkim, a do jej osoby da się przypisać...