Stopy Dementiae zetknęły się niesłyszalnie z podłożem, gdy ten rozpostarł szeroko swe skrzydła dla wygodniejszego lądowania w niewielkim, jednorodzinnym domu. Żaden głos, żaden dźwięk. Miejsce było tak przerażająco samotne w całej swojej okazałości, że anioł śmierci mógł poczuć się jak w swoim ukochanym, a jednocześnie cicho wyklinanym czyśćcu.
Szron wraz z przybyciem niespodziewanego gościa okrył wzdłuż i wszerz ściany, drzwi oraz zaniedbane, okienne szyby. Czarne, puste oczy rozejrzały się wolno po pomieszczeniu, kierując wzrok wpierw w jedną, a potem w przeciwną stronę. Coś ciężkiego wisiało w powietrzu. Rzecz niewesoła, pozbawiona uczuć. Sytuacja była inna. Różniła się znacząco od tych, które spotykały żniwiarza zazwyczaj w jego pustej, niesamowicie bolesnej wędrówce przez ludzkie życia.
Samo domostwo jednak, mimo tego nieprzyjemnego uczucia kryjącego się za pozdzieranymi tapetami było swego rodzaju przyjemną parcelą, widocznie należącą do osoby z pozoru empatycznej, ale i w pełni swojego jestestwa także i wyobcowanej.
Samotność, można by więc rzec, jako jedyna z tego wszystkiego nie jest samotna. Zawsze kogoś spotka. Zawsze złapie czyjeś ramię, prowadząc jego właściciela na ciemne, lodowate dno.
- Ktoś tam jest? - rozbrzmiał zachrypnięty, kobiecy głos.
Żniwiarz nie odpowiedział jej, a jedynie zrobił krok w stronę pokoju, z którego dochodził nieprzewidziany odgłos.
- Słyszę kroki... co to ma znaczyć? - pytała uparcie. Nadal nie otrzymała nic w zamian.
Z pomieszczenia, z którego wydobywało się ciepło rozpalonego ogniska wyszła starsza, niewysoka kobieta. Sędziwy wiek odbił się na niej, znacząc skórę zmarszczkami oraz przebarwieniami.
- To już jest szczyt. Zadzwonię na policję, jeśli-
Głos stanął w jej zapadniętym, poszarpanym przez czas gardle. Słowa zdusiły się w krtani, nie zamierzając witać światła dziennego. Zamiast nich ze spękanych, różanych warg wypłynął przezroczysty obłok skroplonej pary. Dreszcze obiegły całe jej ciało, poczuła ucisk w okolicach serca. Anioł wpatrywał się w nią, pochylając głowę nieco do przodu przez znaczącą różnicę w wysokości ich ciał. Nie tylko to ich jednak odróżniało. Kobieta zdawała się nadal tętnić własnym, poprowadzonym na swój sposób życiem. Anioł już od dawna zgnił na umyśle oraz oszpeconej duszy.
Minuty płynęły wolno, podczas gdy kobieta nie zdejmowała wciąż oczu ze swego przybysza, chłodno obserwującego każdy jej ruch. Skrzydła poruszały się wolno, dopasowując się do rytmu cichych, ale mocnych oddechów, sprzeciwiających się stanowi spoczynku także i żeber okrytych czarnym, zdartym ubraniem. Pośród pokrytych błękitem ścian wąskiego korytarza rozbrzmiał pierwszy wykonany krok. Starsza osoba cofnęła się przerażona, patrząc jednak nadal na istotę podchodzącą do niej coraz to bliżej i bliżej. Zimno bijące od niej stawało się coraz wyraźniejsze, coraz bardziej namacalne. W końcu jednak lęk ustąpił pierwszego miejsca, a słowa trzymane szponami przerażenia wyzwoliły się, po czym uciekły przez drgające, wąskie usta:
- Ja... ja umarłam?
Dementiae stanął w miejscu, a jego wzrok uciekł na bok, z dala od ciemnych źrenic wystraszonej kobiety i jej bezpośredniego, bolesnego pytania. Zawsze kłuło ono tak samo. Niezależnie, kto oraz jakim tonem je zadawał. Sama treść raniła tak, jak włócznia rani i tak już niesprawnego do dalszej walki wojownika. Pole bitwy. Wieczne ofiary i jeden z pośród wszystkich, który musi sprawiać, że śmierć zyskuję znaczenie rzeczywistości. Anioł po dłuższej chwili milczenia odwrócił się z powrotem do twarzy kobiety, po czym nieśpiesznym ruchem przytaknął jej w odpowiedzi. Ona tym razem nie udzieliła już żadnej. Nie ruszała się, a wzrok ślepo szukał pocieszenia w oddali opuszczonego domu, gdzieś za plecami upiornego stworzenia. Nie mogły jednak go znaleźć. Nie było go w tym miejscu od na prawdę wielu lat. To było wyczuwalne. Stało się kiedyś coś, co zadecydowało o takim, a nie innym stanie rzeczy. Decyzja ustalona z nieznanej, nieokreślonej góry. Och, jakże swojski żniwiarzowi był ten ponury obraz.
CZYTASZ
Nihilum
FanficŚmierć jest nieunikniona. Śmierć jest zbawienna. Śmierć jest przeklęta. Śmierć jest brutalna. Śmierć jest nieszczęśliwa. Śmierć jest problematyczna. Śmierć jest wszechwiedząca. Śmierć jest niczym, a zarazem wszystkim, a do jej osoby da się przypisać...