Jiwon czuł chłód wiatru na zastygłych polikach. Jego serce zatrzymało się dosłownie na moment, po czym pracowało ze zdwojoną siłą. Tak dokładnie to czuł w nieruchomym ciele.
Starał się przetworzyć dokładnie te słowa, które przed momentem usłyszał. A siedziały w jego umyśle, trzymając się go mocniej, niż stare drzewa przyczepione korzeniami do nieurodzajnej, szarej gleby.
Jaki zakaz? Jakie konsekwencje? Anioły, sam Stwórca? Nie. Nie było ich. Nigdy nie istnieli i nie zaistnieją, szczególnie w postaci twardo zespolonego muru postawionego między nim, a jego muzą. Miał resztki rozsądku. Cały czas krzyczały z dna duszy, przypominały, pokazywały jego obraz, gdy rzewnie płakał na marmurowych schodach. Gdy wrzeszczał z bólu wewnątrz sali obrad.
Topniało to jak lód. A czarne, bezdenne oczy umieszczone na alabastrowej, nieskazitelnej skórze były ogniem mocniejszym, niż ten z samego dna demonicznego siedliska.
Nie, nie może. Przecież wie, poznał całą historię. Choć kilka tylko razy coś takiego miało swe miejsce, każdy z osobna pamiętał do dzisiaj. Nie aniołowie, prości stróże. Ni te bestie śmierci, omijane łukiem. Więc czemuż teraz się dziwią? Gdyby tylko miał świadomość od samego początku.
A teraz jest za późno. Miłość uczyniła z niego podrzędnego słabeusza. Wszak bez Hanbina nie jest w stanie złapać tchu. Serce zaczyna się rozkładać, dla kogo w końcu ma bić? Nie jest w stanie mu odmówić.
Nie, gdy sam żniwiarz nareszcie czuje to samo, co on.
A pióra opadały, kręciły się przy ciałach, po czym uderzały o piasek, czerniejąc w ciągu chwili.
*
Impulsywność od zawsze była jego przekleństwem. Nie miał na myśli czasu za życia, które wyparto mu z pamięci. Dla jego dobra? By uniknął tęsknoty? Różnie już słyszał.
To w tym właśnie świecie, oddalonym od spraw ludzkich, starał się jakoś wyzbyć tej cechy. Po kilku dniach od wyznania czarnego anioła, zaczęło to do niego znów wracać. Przemyślał to, przetworzył. Tak bardzo się cieszył i wciąż to mocno czuje. Jednak gdy schodził do tamtej krainy, udając przed innymi, że spełnia obowiązek, narastał w nim smutek. Miał wrażenie, że gdyby nie to, co czyni go nim samym, wszyscy uniknęliby niepotrzebnych zdarzeń.
I te wszystkie przemyślenia wypierały myśli o tamtym lekkim uśmiechu, którego cień ujrzał podczas spotkania na wzgórzu. Hanbin mówił wtedy pewnie, jego oczy jednak uciekały na boki.
Obaj wiedzą za dużo, a żaden z nich nie jest tego świadom.
Jiwon na prawdę wkładał wiele wysiłku, by królowała trzeźwość, zdyscyplinowanie. Jednak podczas spotkania widocznie mu to nie wychodziło. Nie skupiał się do końca, odlatywał daleko duszą.
A żniwiarz choć oczy miał pokryte czernią, widział wszystko doskonale.
- Słuchasz mnie Jiwon? - zapytał po chwili samotnego uczestniczenia w rozmowie.
Anioł przytaknął mu na znak, patrząc jednak na polanę róż. I miał wrażenie, że usłyszeć może, z jakim impetem zaciska się serce.
Hanbin na to nie miał już słów. Nie tak to sobie wyobrażał, nie tej reakcji oczekiwał. Pierwszy raz szczerze zamartwiał się drugą osobą.
W otoczeniu gęsto zbitych drzew, siedzieli razem na trawie. Anioł znów się wymknął, tym razem jednak wykorzystując osłonę nocy w niebie. Zmniejszało to ryzyko, ale nie jego problemy.
Dementiae, nienaznaczony już tym imieniem, przysunął się bliżej, czując chłód trawy.
Jiwon popatrzył na niego od razu, nieprzekonany takim posunięciem. Nie potrafił mu jednak odmówić. Oczywiście, że nie.
- Wybacz, jeśli wtedy nie ująłem tego dosadnie. Jednak ani razu nie użyłem kłamstwa. Pojąłem to, co już przedtem powinienem.
Nie mów tego, myślał anioł. Inaczej nie będzie już dla niego odwrotu. Inaczej kolejny raz dotknie go własna klątwa.
- Kocham cię.
I znów ten impuls, silny, wręcz potężny. Rozsądek zanikł kompletnie, a stróż opadł z sił. Nie może go unikać. Nie jest w stanie się już cofać. I tak już nie wygra, od początku nie mógł.
Poddał się więc, zamierzając oddanie steru uczuciom. I czynić to będzie, dopóki nadejdzie dzień wyznania całej prawdy.
A był on znacznie bliżej, niż obaj by sądzili.
CZYTASZ
Nihilum
FanfictionŚmierć jest nieunikniona. Śmierć jest zbawienna. Śmierć jest przeklęta. Śmierć jest brutalna. Śmierć jest nieszczęśliwa. Śmierć jest problematyczna. Śmierć jest wszechwiedząca. Śmierć jest niczym, a zarazem wszystkim, a do jej osoby da się przypisać...