Randewu

3.8K 221 13
                                    

- Grace, czemu ja się tak denerwuję ? Przecież to zwykłe spotkanie tak ? - zapytałam stojąc przed lustrem. Miałam na sobie kremową sukienkę lekko rozkloszowaną. Mój lekki makijaż podkreślał moje oczy a włosy były spięte w luźnego koka. Za dokładnie piętnaście minut miałam iść na spotkanie z Evan'em. Właśnie.... spotkanie czy randkę ?

- Bo Ci na nim zależy. To bardzo łatwe Sophie. Lubisz go a w prawdę mówiąc szalejesz za nim. - spojrzałam na nią oniemiała. Czy ja za nim szaleje ? Dwa dni temu mi to udowodnił. Prawie rozłożyłam przed nim nogi. Gdyby tak było to wszystko by się zmieniło. O ile już się nie zmieniło.

- Może masz rację. Coś między nami jest. Ale co to jest dokładnie. Nie mam pojęcia.  - przysiadłam na kanapie i zastanawiałam się co ja najlepszego wyrabiam. Chyba oszalałam i straciłam racjonalne myślenie. Jeszcze nie dawno obiecałam sobie, że nikt nigdy nie przywróci mi zdolności uczuć. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam kiedy Grace wstała i patrzyła się na mnie osupiała.

- Nie wierzę. Naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - zapytała z wrogością na twarzy.

- O czym ty mówisz ? - zapytałam nie rozumiejąc i również wstałam.

- Ty go kochasz - zaczęła piszczeć i skakać na wszystkie strony, nie patrząc na to, że rozwala wszystkie moje rzeczy. - Ale się cieszę. Wiedziałam. Na początku myślałam, że mi się tylko wydaje ale teraz to widzę.

- Grace ubzdurałaś co... - przestałam mówić gdy zobaczyłam uśmiechniętego Evan'a w drzwiach. Był nie ziemski. I to dosłownie. Wyglądał jak anioł tylko, że na czarno. Przełknęłam ślinę wyraźnie zdenerwowana. Grace odwróciła się w jego stronę a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- OOo witaj. Jak dobrze, że już jesteś. - powiedziała przebiegle i puściła mi oczko. - To ja się zbieram i miłej randki.

Następnie wyszła z pokoju machając do nas. Po kilku sekundach usłyszeliśmy trzask zamykanych dzwi. Zapadła grobowa cisza. Ja odwróciłam wzrok a Evan skanował mnie od góry do dołu. Popatrzyłam w jego oczy, które były pełne pożądania. Zbliżył się do mnie a ja znów spojrzałam na swoje piękne buty.

- Wyglądasz niesamowicie - powiedział szeptem a następnie zbliżył usta do mojej szyji. Musnął swoimi ciepłymi wargami moją skórę a ja cicho jęknęłam. - W tej chwili mam ochotę wejść w ciebie i kochać Cię aż zemdlejesz  - powiedział uwodzicielsko i nadal kreślił drogę ustami. Nagle podniósł głowę i uśmiechnął się przebiegle - Ale najpierw wypada zjeść z tobą kolację co nie ?

- Oczywiście. A po za tym nie byłabym taka pewna tego, że dzisiaj we mnie wejdziesz - szepnęłam Evan'owi do ucha i wyminęłam kierując się do wyjścia. Zaraz potem usłyszałam kroki więc wyszłam z mieszkania. Kiedy zeszliśmy na parter Evan otworzył mi dzwi samochodu. Wsiadłam do auta a następnie ruszyliśmy przed siebie.

- Więc gdzie jedziemy ? - zapytałam pełna nadziei, że odpowie mi na to pytanie.

- Niespodzianka - spojrzałam na niego oburzona, na co się zaśmiał. DobrE wiedział, że nienawidzę niespodzianek. - Sophie zdaje sobie sprawę z tego, że ich nie lubisz. Dzisiaj twoja niespodzianka bardzo Ci się spodoba.

Nie dyskutowałam więcej i po prostu oglądałam miasto nocą. Po jakiś 20 minutach zobaczyłam mały budynek. Był skromny i trochę zniszczony. Evan wysiadł z samochodu a następnie pomógł mi. Wziął mnie za rękę i razem poszliśmy do budynku. Kiedy Evan otworzył dzwi zapalił światło. To co tam zobaczyłam zamurowało mnie. To było studio fotograficzne. Na środku wisiało białe płótno zaraz obok stały piękne lampy oświetlające. Na stole nie opodal była przygotowana kolacja.

- Niesamowite. To wspaniałe i niezwykłe. - powiedziałam i weszłam głębiej. - Ale co my tu robimy ? - zapytałam odwracając się do Evan'a. - Chyba nie chcesz mi robić zdjęć. - chłopak zaśmiał się i podszedł do mnie.

- Kochanie mamy całe życie aby robić zdjęcia. Ale ty tu się dzisiaj na pracujesz. - powiedział i dotknął mojego policzka a ja zrobiłam zdziwioną minę. - Namalujesz mnie.

Oczy wyskoczyły mi z oczodołów. Ja nie trzymałam pędzla od jakiś 2 lat jak nie 3. Chyba nie jestem już taka dobra. A po za tym nie potrafiłabym namalować tak idealnego człowieka ja Evan. Wręcz przeciwnie. Zepsułabym go.

- Nie, nie nie nie - powiedziałam kręcąc głową ale mężczyzna wziął mnie w stylu panny młodej i zaniósł przed puste, białe płótno. - Evan nie robiłam tego dawno. Zapomniałam jak się to robi. - On w tym czasie wziął mnie za rękę i włożył w nią pędzel.

- Powinnaś się cieszyć. Zobaczysz mnie bez koszulki - szepnął do mojego ucha a ja zrobiłam wielkie oczy. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak ściąga koszulkę. Jego idealne mięśnie były dokładnie zarysowane a ja momentalnie przestałam oddychać. Zapowiada się idealna randka.





Hejka misiaki 😘 Przepraszam was bardzo, że tak długo mnie tu nie było ale nawet nie wiecie jak dużo mam roboty. Mam nadzieję, że wam się podoba. Do następnego 😘😍😁😀

I believeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz