Szczerość to nic fajnego

3.4K 221 12
                                    

- Przyznaj się, że kiedy mnie malowałaś miałaś mokro w majtkach - powiedział rozbawiony Evan kiedy usiedliśmy do stołu z przysmakami. Malowałam go ponad godzinę. Wykonałam sam szkic jednak nie byłam z niego zadowolona. Chłopak oczywiście był zachwycony ale nie mam pojęcia czym. Było mi niemiłosiernie trudno skupić się kiedy miałam przed oczami takie ciało.

- Nie prawda. Ubzdurałeś sobie coś. - powiedziałam że śmiechem na co mężczyzna także się zaśmiał. Na naszych talerzach makaron z sosem pieczarkowo - śmietanowym a do tego z kawałkami piersi kurczaka. Moje ulubione danie. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam jeść. - Więc. Co robiłeś po moim wyjeździe ?

Zapytałam a Evan zatrzymał się i spojrzał na mnie. Przełknął ciężko ślinę i znów nałożył makaronu. Zrobiłam tak samo.

- Po tym jak wyjechałaś trudno mi było się pozbierać. Starałem się robić wszystko byle o tobie zapomnieć. Niestety nie zbyt mi się to udało. - spojrzałam w jego smutne oczy i przestałam jeść. - Zająłem się firmą mamy. Pracowałem tam trzy lata a później zrezygnowałem.

- Dlaczego ? - zapytałam zainteresowana. Chłopak zrobił się dziwnie zdenerwowany. Coś ukrywał.

- A takie tam. Nieważne - zaczął wpatrywać się w talerz. A to oznaczało, że mnie unika. A to znaczy, że ma tajemnice. Wstałam z krzesła i podeszłam do niego. Ten spojrzał się na mnie przestraszony.

- Odpowiedz mi na pytanie. Teraz - zarządałam robiąc groźną minę. Po chwili Evan wstał i westchnął przeciągle.

- Kiedy pewnego dnia byłem w firmie mamy zadzwonił do mnie twój przyjaciel. - spojrzałam na ziemi zastanawiając się o co do cholery tu chodzi. - To był Scott - uniosłam brwi i spojrzałam gniewnie na Evan'a aby natychmiast mi wszystko wyjaśnił - Powiedział mi o twoim problemie.

- Jakim problemem do cholery ?

- Z alkoholem. Powiedział, że nie dajesz sobie rady. Że ciągle pijesz i nie potrafisz normalnie żyć. Poprosił mnie o to abym przyjechał i pomógł Ci.

- Słucham ? - zapytałam nie dowierzając jak Scott mógł mi to zrobić.

- Nadarzyła się okazja na spotkaniu klasowym. Przyszedłem do ciebie i chciałem pogadać.

Przestał mówić a z moich oczy wydostały się łzy. Wszystko zaczęło układać się w całość. Zaczęłam wszystko rozumieć.

- Nie wierzę. Jak mogłeś ?

- Soph...

- Nie !! - krzyknęła na niego. Chłopak cofnął się do tyłu. - Myślałam, że się zmieniłeś. Myślałam, że przyjechałeś tutaj aby mnie przeprosić za to co mi zrobiłeś. Kochałam Cię a ty zniszczyłeś to głupim zakładem. Kiedy wróciłeś to myślałam, że dał mnie.

- Wróciłem dla ciebie. Chciałem Ci pomóc. - powiedział Evan a ja zaczęłam ubierać się. Chciałam z tąd wyjść jak najszybciej.

- Właśnie Evan przyjechałeś po to ale nie wpadło Ci do głowy, żeby mnie przeprosić. Musiałam się o to prosić. - powiedziałam zła u granic rozlewu łez - Przepraszam ale muszę sobie to wszystko przemyśleć. Daj mi trochę czasu.

Po tym nawet nie czekałam co powie po prostu wyszłam z budynku i zaczęłam iść przed siebie. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jest mi zimno gdy zobaczyłam, że pada śnieg. Łzy zaczęły lać się strumieniami a ja nie  próbowałam ich  zachamować.

Z nieba zaczął sypać gruby śnieg a ja szłam szłam i szłam. Po jakiejś godzinie byłam już w mieście. Cholernie bolały mnie nogi ale miałam to gdzieś. Trzęsłam się z zimna ponieważ moja kurtka nie była zimowa. Jeszcze chwila a zamarzne. Usiadłam na ławce podczas gdy śnieg zaczął coraz bardziej padać.

- Nie jest Ci zimno ? - usłyszałam za sobą znajomy głos

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Nie jest Ci zimno ? - usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się w stronę mówcy. Zobaczyłam Rev'a. Był ubrany w ciepłą kurtkę, szalik, czapkę i rękawiczki. Wyglądał jak bałwanek. - Co ty tu robisz Sophie ? - zapytał i ściągnął czapkę i szalik a drugie rękawiczki, które miał w kieszeni dał mi. Szybko założyłam czapkę, następnie szalik i rękawiczki. Odrazu zrobiło mi się cieplej.

- Niech zgadnę Evan Cię tu przysłał. - spojrzałam na niego. Rev uśmiechnął się i usiadł obok mnie na ławce.

- Nie przysłał. Przynajmniej nie musiał. Wiedziałem, że ten idiota coś spieprzy prędzej czy później. Jechałem do Grace ale zobaczyłem Ciebie. - powiedział i wypatrzył się w lampę. - więc co tym razem zrobił ?

- Nie przyjechał tu aby mnie przeprosić. Ani po to aby mnie odzyskać. Przejechał tu bo Scott go o to poprosił. - łzy znów cisnęły się mi do oczu. A głos załamywał.

- Sophie. Słuchaj Evan to debil. Ale zmienił się. Pamiętasz go cztery lata temu. Kobieciarz z nie wyżytym kutasem. Dobrze wiesz, że nie zwracał na rzadną uwagi. Poza tobą - zwróciłam na niego wzrok. On również. Uśmiechnął się i opowiadał dalej. - Byłaś dla niego wszystkim. Zakochał się w tobie po uszy. Nie mógł się na niczym skupić. Kiedy powiedziałaś się o zakładzie, jego świat się załamał. Siedział w domu, nie rozmawiał  z nikim. Nie wychodził na imprezy aż w końcu inne panienki dały mu spokój. Pewnego dnia po prostu zniknął. Nie odbierał telefonu, nie podpisywał na wiadomości. Jedyne co mi powiedział to to, że chce zacząć życie od nowa. Kiedy wrócił spotkałem się z nim. Od czterech lat nie spojrzał na rzadną kobietę. Z nikim nie chodził. Z nikim nie spał. - To zdanie mnie wmurowało  w ławkę. Oczy miałam jak pięcio złotówki. Nie wierzyłem w to po prostu. - On chce tylko Ciebie.

Tym razem łzy poleciały mi ze szczęścia. Teraz wiem co trzeba zrobić.

- Rev. Przyjechałeś samochodem, tak ? - Rev pokiwałam na TAK. - Mógłbyś mnie podwieść ?

Weszłam do mieszkania Evan'a robierając się z kurtki. Rozglądałam się za chłopakiem ale w salonie i kuchni go nie było. Poszłam więc do jego sypialnie gdzie leżał na łóżku. Kiedy mnie zobaczył zerwał się i podbiegł przytulając się do mnie.

- Sophie jesteś lodowata. Usiąć zaraz przyniosę Ci koc - powiedział spanikowany. Przytrzymałam jego dłoń każąc mu usiąść.

- Najpierw musimy porozmawiać. - powiedziałam spokojnie. Usiadł i spojrzał na mnie z niepokojem. - Posłuchaj dzisiaj myślę, że trochę mnie poniosło. Wiesz ja naprawdę nie wiem co ostatnio się ze mną dzieje. I myślę, że powinniśmy spróbować. Lubię Cię i chce być z tobą ale boję się, że sytuacja sprzed czterech lat się powtórzy.

- Nie powtórzy. Obiecuję - uklęknął przy mnie i wziął za rękę. - Obiecuje. Zrobię wszystko tylko daj mi szansę. - powiedział z takim głosem aż serce kroi się na tysiąc kawałków. - Tylko dlaczego mi wybaczyłaś ?

- Wiesz dlaczego - powiedziałam podnosząc go do góry - Wiesz, że Cię kocham.

Hejka 😘 mam nadzieję, że spodobał się wam rozdział. A za wszelki błędy bardzo przepraszam.

I believeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz