Moje oczy powędrowały w jego stronę. Nie zmienił się za bardzo. Brązowe włosy, postawione włosy w nieładzie. Idealne, ciemne oczy i pięknie zarysowana twarz. Wspaniała figura, która nadal pokazywała bardzo dobrze wyrzeźbione mięśnie. Jedyne co się zmieniło to, że wymężniał oraz kilkudniowy zarost.
Wszyscy patrzyli na mnie jakby czekali na moją reakcję. Od razu wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Przeszłam obok Evan'a. Musiałam się napić. Czegoś mocnego, co pozwoli mi się nie wkurzyć i nie rzucić się na kogoś. Podeszłam do barmana i zamówiłam coś mocnego. Od razu wlałam w siebie ciecz. Zrobiło mi się lepiej. Poprosiłam o kolejny.- Nie wiedziałem, że pijesz - usłyszałam bardzo dobrze mi znany głos. Odwróciłam się w prawą stronę i ujrzałam pieprzonego idiotę, Evan'a.
- Wiele rzeczy o mnie nie wiesz - powiedziałam z zaciśniętymi zębami. Kątem oka ujrzałam, że się uśmiechnął. - Z czego się tak szczerzysz?- Masz cięty język. Zmieniłaś się. Ale jedna rzecz jest taka sama. Nadal tak samo na mnie reagujesz. - prychnęłam i wzięłam mały łyk drinka. Tak się chce bawić? Nie mam nic przeciwko.
- Po pierwsze, wcale na ciebie nie reaguje - spojrzałam w jego piękne, hipnotyzujące oczy i to był błąd. Rozmarzyłam się. Zapatrzyłam się. Zatraciłam. I dobiero jego łobuziarski uśmiech, sprowadził mnie na ziemię. Odchrząknęłam i już miałam zamiar iść ale poczułam, że łapie mnie za rękę.
- Możemy porozmawiać? - zapytał z nadzieją w głosie. Nie wierze. Najpierw mnie rani a po 4 latach, chce rozmawiać. Nie ukrywam, trzeba mieć tupet.
- A mamy o czym?
- Sophie, chciałem wyjaśnić to co stało się za nim wyjechałaś. - zaczęłam się głośno śmiać. Teraz to dopiero powiedział. Najpierw mnie wykorzystuje a po czasie chce to wyjaśnić? Dobre.
- Evan, błagam Cię. Daruj sobie. Nie mamy o czym rozmawiać. Wykorzystałeś mnie dla jakiegoś głupiego zakładu. - wręcz krzyczałam słowa w jego stronę. Wzięłam kieliszek i wypiłam do końca drink. Nurtowało mnie jedno pytanie i miałam okazję go o to zapytać. - Powiedz mi jedną rzecz. O co się założyłeś? O to, że mnie w sobie rozkochasz czy o to, żeby mnie pocałować. A może o to żeby mnie przelecieć co?
Spóścił głowę ze smutkiem. Zraniłam go czy co? Nie ważne. Ważne jest to, że zrobił to za pieniądze. Nie odzywał się przez dobrą minutę. Zacisnął pięści i po prostu odszedł. Nie puszcze go. Nawet mi się nie śni. Pobiegłam za nim. Wyszedł z klubu i żwawym krokiem szedł w stronę auta. Wiedział, że za nim idę ale nie zatrzymał się. Nie wytrzymałam.
- Stój, ty żałosny tchórzu- wykrzyczałam a on momentalnie przystopował. Wokół nas panowała, grobowa cisza. Było słychać tylko klubową zciszoną muzykę. W moich oczach pojawiły się łzy i tym razem pozwoiłam im spłynąć. - Przez cztery lata, te pytania mnie prześladowały. Każdego dnia chciałam odpowiedzi. I teraz gdy nadaża się okazja, ty mi po prostu uciekasz. Chce odpowiedzi i to teraz. - łzy leciały mi strumieniami a z nieba padał już deszcz. Nawet nie zauważyłam, kiedy się rozpadało. Moje włosy oraz ubranie były całe mokre. Jednak mi to nie przeszkadzało. - Dlaczego się o to założyłeś? Dlaczego wybrałeś właśnie mnie? I wszystko co mi mówiłeś było prawdą czy kolejnym kłamstwem?
Oddychałam szybko. Woda leciała ze mnie strumieniami. Byłam przemoczona a do tego po twarzy sunęły mi się łzy. Byłam zdenerwowana i przerażona. Bałam się. Bałam się prawdy.
Evan również oddychał nie równo. Nagle odwrócił się i szybkim krokiem do mnie podszedł. Złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy. Pod jego dotykiem zadrżałam bo dopiero teraz zauważyłam jak bardzo mi go brakowało.
Po pierwsze : CHOLERNIE WAS WSZYSTKICH PRZEPRASZAM
!!! JESTEM GŁUPIĄ ZADUFANĄ W SOBIE EGOISTKĄ KTÓRA O WAS W OGÓLE NIE MYŚLI.Po drugie: nie było mnie w *** czasu ale mam swoje powody....
po trzecie WRACAM !!! i teraz już tak na SERIO SERIO
I CO NAJWAZNIEJSZE PRZEPRASZAM :(
CZYTASZ
I believe
RandomNie można uciec od przeszłości. Nie można jej zmienić. Chciałam zostawić ból za sobą. To nie możliwe. Ból wraca, choć byś nie wiem jak daleko uciekał, on zawsze Cię dopadnie. Myślałam, że zdołam uciec. Myliłam się. Kiedyś byłam inna. Cicha, nieśmiał...