Może prawda nie boli ?

4.7K 298 8
                                    

- Od zawsze chciałem mieć idealną żonę, gromadkę dzieci i wspaniałą żonę. Jednak wszystkim wydawało się, że jestem kobieciarzem. Zaliczam dziewczyny jedną po drugiej i zostawiam je. Może i tak było. Ale to nie to czego naprawdę chciałem. Chciałem mieć fajną dziewczynę, naprawdę się zakochać. I kiedy usłyszałam o tym zakładzie i to, że to ty masz w nim uczestniczyć, zgodziłem się. Byłaś idealną kandydatką. Możesz sobie myśleć, że wszyscy w szkole uważali ciebie za dziwaka ale tak na prawdę byłaś uważana za idealną partie na partnerkę. Chciałem Cię lepiej poznać i sprawdzić czy jestem zdolny do tego aby się zakochać. Poznałem Cię i stało się. Zakochałem się w tobie. Na koniec roku chciałem zakończyć ten zakład. Potrzebowałem pieniędzy na dalsze życie i tylko dlatego chciałem tego zakładu. Później chciałem o tym zapomnieć i żyć z tobą szczęśliwie. Ale się dowiedziałaś a plany szlag trafił.

Skończył mówić a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Zamurowało mnie. Evan właśnie oznajmił mi, że kiedyś się we mnie zakochał. Powiedział mi całą prawdę. Łzy wchodzą mi do oczu. Jednak powstrzymuje się. Nie chcę aby było tak samo jak 4 lata temu. Płakałam dniami i nocami. Dzień w dzień. Nie znałam jednak prawdy. Evan mnie ochronił przed szponami Reva, przed żałosnym wyrazem twarzy Mercedes. Jednak i tak jestem na niego zła że tak podle mnie wykorzystał.

- Nie spodziewałam się usłyszeć czegoś takiego. Zaskoczyłeś mnie.
Ale i tak mam jeszcze parę pytań.

- Pytaj. - odpowiedział wzruszając przy tym ramionami. - Ale ja też będę zadawał pytania. Okej ? - pokiwałam głową na tak, jednak zrobiłam to z nie chęcią. Jemu może wszystko do tego pustej głowy przyjść.

- To z narysowaniem plakatu dla Black Ice to prawda czy fałsz ?

- Fałsz. Podpucha aby z tobą porozmawiać. Teraz ja. Lubiłaś mnie wcześniej czy dopiero jak się poznaliśmy ? - zapytał a ja ni z tąd ni z owąd miałam ochotę się z nim podroczyć.

- A kto w ogóle powiedział że Cię kiedykolwiek lubiłam. Może ja cię nienawidziłam. - powiedziałam przekonująco. Zrobił minę typu " i tak Ci nie uwierze "- Ahhhh... no dobra lubiłam cię ale dopiero jak cię poznałam. O co tak naprawdę się założyliście ?

Zawsze nurtowało mnie to pytanie a teraz w końcu mogę dostać odpowiedź. Bo tak naprawdę nigdy nie dowiedziałam się o co się założyli. Mam nadzieję że chociaż coś sensownego skoro ja brałam w tym udział. Było minęło ale i tak chcę wiedzieć. Muszę wiedzieć.

- Miałem cię w sobie rozkochać. A kiedy to się stało po prostu zaliczyć. Wiesz dlaczego byłaś brana pod uwagę ? Bo byłaś dziewicą. - nagle moje oczy znalazły się na zewnątrz. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć. Skąd do cholery oni wiedzieli że wtedy byłam jeszcze dziewicą ? Ale walka trwa. Droczenie kontynuowane.

- Ha. Wypraszam sobie. Skąd wiesz, że nie miałam wcześniej chłopaka i to on mnie rozdziewiczył co ? - starałam się jak mogłam ale mi źle poszło. Evan nie uwierzył.

- Sophie, błagam Cię, nie okłamuj mnie. Skoro tak. To byłaś dziewicą jak Cię poznałem ?

Tak czy siak wiedziałbym kiedy mówię prawdę a kiedy kłamię. Nie miało to sensu aby dłużej okłamywać. Westchnęłam głośno i mruknęłam po cichu "Tak".

- O nie, nie tak szybko. Chcę to usłyszeć. Całym zdaniem. - zaniemówiłam poraz nie wiem, który dzisiaj. Nie wiem co dokładniej miałam powiedzieć więc zrobiłam zdziwioną minę. - Ohhh... Kiedy Cię poznałam byłam dziewicą i to ty mnie rozdziewiczyłeś. No dalej, Sophie.

- Nie ma mowy, żebym to powtórzyła. Nawet za 100 tysięcy - powiedziałam pewnym głosem. Jednak spojrzałam w oczy Evana i to był wielki błąd. Na jego twarzy pojawił się ten uśmiech. Nie samowity w którym się zakochałam. W tamtej chwili wiedziałam, że nie odpuści. - Kiedy Cię poznałam byłam dzie-ewicą - zająkałam się na ostatnim słowie. No bo nie ukrywam, że to było bardzo upokażające. - ....yyy itotymnierozdziewiczyłeś. - powiedziałam ekspresowo - Okej powiedziałam to a teraz daj mi spokój.

- Znowu się rumienisz.

To zdanie doprowadziło, że zeszłam na ziemię. Rozmawiamy tak jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Tak jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi. Nie mogło tak być. Nie potrafiłam. Oprzytomniałam i zerwałam się z miejsca. I dopiero teraz zauważyłam, że nie wypiłam ani łyka kawy. Napiłam się zimnej kawy i odłożyłam filiżankę.

- Przepraszam ale nie mogę dłużej zostać. Jestem umówiona.

Chciałam odejść ale Evan zatrzymał mnie, chwytając za mój nadgarstek.

- Zobaczymy się jeszcze ? - zapytał tak jakby to było oczywiste.

- Nie wiem.

Odeszłam tak jakby sytuacji sprzed chili w ogóle nie było.




Witam :* Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania.

10 gwiazdek + 3 komentarze = następny rozdział

I believeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz