Sophie Swean - zawód psycholog

4.8K 255 4
                                    

Od tego spotkania z Evanem minął równy tydzień. Nie wiele się działo. Jego nie widziałam w ogóle ale za to spotykałam się z Grace. Nie wspominałam jej o zakładzie, który początkowo to właśnie on miał wykonać. Uznałam, że to nie potrzebne. Chodziłam też do pracy w Cafe life. Jeśli chodzi o Scotta nadal jest załamany i przygnębiony. Postanowiłam to zmienić. Kieruję się właśnie w stronę Desa Low. Jest to duża firma projektująca wnętrza budynków. Dylan jest w niej zastępcą prezesa, choć ma dopiero 26 lat. Nie mówie, że Dyl nie jest zdolny ( bo jest mega zdolny i ma wielki talent) ale jest wiceprezesem w wielkim stopniu dlatego, że prezesem jest jego ojciec. W oczach rodzica, Dylan był ideałem. Kulturalnym synem, który przejmie po nim jego firmę. Zmieniło się to gdy synek oznajmił mu, że jest gejem.

Weszłam do wysokiego budynku i skierowałam się do recepcji. Za ladą stała długowłosa blondynka w purpurowej sukience. Miała może z 30 lat ale i tak wyglądała na młodą osobę. Kobieta stała i grzebała w papierach dlatego mnie nie zauważyła gdy stanęłam przy ladzie. Odchrząknęłam a ona zwróciła w moją stronę wzrok. Uśmiechnęła się sztucznie i powiedziała głosem naburmuszonym.

- Dzień Dobry w czym mogę pomóc ?

- Chciałabym się dowiedzieć gdzie jest gabinet Dylana Kesow ? - powiedziałam najmilej jak potrafiłam.

- Była Pani umówiona ? - aż było słychać jad w jej głosie. Pieprzona suka blondynka. Jakbym mogła to bym w ryj dała. Ale jestem dobrze wychowana.

- Nie. Ale to sprawa wysokiej rangi. Więc jakbyś mogła mnie puścić tak na lew...- całymi swoimi siłami próbowałam ją przekonać ale chyba mi to nie wyszło.

- Przykro mi ale żeby się z Panem Kesow, musi się Pani umówić. - powiedziała z uśmieszkiem na twarzy. Z każdą sekundą byłam blisko tego aby zgiąć moją rękę i trafić w jej idealną twarzyczkę.

- Cloe ta Pani to moja przyjaciółka i chętnie przyjmę ją bez wyznaczonego terminu - usłyszałyśmy głos Dylana za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam człowieka w innym wydaniu. Chłopak, który uwielbiał dresy i luźną bluzkę ma teraz na sobie idealnie dopasowany garnitur. Wyglądał jak milion złotych.

Uśmiechnęłam się sztucznie w stronę blondynki a następnie zwróciłam  w stronę ukochanego przyjaciela

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uśmiechnęłam się sztucznie w stronę blondynki a następnie zwróciłam w stronę ukochanego przyjaciela. Poszliśmy do jego gabinetu. Był urządzony mega elegancko. Czarna sofa i biurko kontrastowały z białymi ścianami oraz krzesłami biurowymi. Gestem zaprosił mnie do środka a ja jako siedzisko wybrałam miękką sofę. Dylan zaś usiadł na krześle przy biurku. Uśmiechnął się do mnie i bardziej przez to wyluzował.

- Wiem po co tu przyszłaś Sop. Zapytać o mnie i Scott'a. Ale nie ma co tłumaczyć, to zamknięty temat - powiedział twardo i zaczął pisać coś na komputerze.

- Jak możesz tak mówić ? Wiem przecież, że wcale tak nie myślisz. Postaw się rodzicom i żyj dalej. Przecież ty i Scott jesteście dla siebie stworzeni. - podeszłam do jego biurka i zamknęłam mu laptopa przed nosem. Popatrzyła na mnie a następnie gwałtownym ruchem wstał i podszedł do okna.

- To nie jest takie proste. Nic nie wiecie. - przetarł czoło a ja ręką obruciłam go w swoją stronę.

- To mnie oświeć.

Westchnął i usiadła na kanapie. Zdjął marynarkę i zaczął mówić.

- Trzy miesiące temu mój tata złożył mi propozycję pracowania w Londynie. Duża okazja na wybicie się na rynek światowy. Na początku chciałem od razu lecieć jednak pomyślałem o was. O tobie i Scott'cie. Przecież taki chłopak jak on nie przeprowadzi się na drugi kontynent dla mnie. Nie zostawiłby Cię. Powiedziałem rodzicom prawdę. Że jestem homo i mam chłopaka. Jako tako to zaakceptowali. Ojciec powiedział mi, że nie mogę zmienić życia innych. Postanowiłem trochę to ukartować.

Nie mam pojęcia ile czasu siedziałam z otwartą buzią, nic się nie odzywając. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobił Scott.
Z drugiej strony rozumiem go. Martwił się o niego ale także o mnie. Uroczo. Muszę mu pomóc choćby nie wiem co. Muszę.

- Posłuchaj to co zrobiłeś było idiotyczne rozumiesz ? Ale nie chcę żebyś myślał że Scott jest tu tylko dla mnie. Ja sama dam sobie radę. A wy musicie być razem - powiedziałam krótko i na temat.

- To co ja mam zrobić ? - zapytał z smutkiem w głosie

- Mam pewien plan.





Hejka moi drodzy :* kolejny zepsuty rozdział xd ale i tak mile widziane będą gwiazdki i komentarze bo nie mam zielonego pojęcia czy wy chcecie to wogóle czytać czy nie....






I believeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz