5

72 15 0
                                    

Zadzwonił telefon. Poczułem wibrowanie u boku.

Spojrzałem na idącą obok mnie brunetkę.

- Mogłabyś sprawdzić, kto to? – poprosiłem. – Zostawiłem jedenastoletnią siostrę w domu.

Zwolniłem, by ułatwić dziewczynie wyciągnięcie komórki z mojej kieszeni. Pokazała wyświetlacz.

Na ekranie widniało stare zdjęcie Kamili. Zrobiłem je, gdy moje droga przyjaciółka kichała, więc do najpiękniejszych nie należało...

- Odebrać? – zapytała brunetka.

- Tak. Powiedz, że oddzwonię, gdy tylko będę mógł.

Dziewczyna wymamrotała kilka słów do słuchawki i oddała mi telefon.

- Dzięki – mruknąłem.

Pani Jesień ciążyła mi w ramionach, lecz zbliżaliśmy się już do celu i wiedziałem, że dam radą ją donieść.

Niebo powlekły ołowiane chmury. Gdy skręciliśmy w ulicę Deszczową, mój policzek ochłodziła pierwsza anielska łza.

- Który dom? – zapytałem. Odpowiedziała mi cisza. Spojrzałem na niebieskookie. Coś mi się nie zgadzało. – Czy któraś z was była w ogóle u...? – ugryzłem się w język, nie chcąc zdradzić swojej wiedzy.

- U Roksany – uzupełniła blondynka. – Nie, nie byłyśmy... Ale Roksi mówiła, że mieszka nad sklepem spożywczym.

Poszukałem wzrokiem kolorowego neonu. Był tam. Z lewej strony, pięć domów dalej.

Ruszyłem ku budynkowi. Była to czteropiętrowa kamienica z ciemnoszarego kamienia. Środkowa część dachu była płaska, boczne zaś opadały ku dołowi pod kątem czterdziestu pięciu stopni. W sześciu oknach paliło się światło. Konstrukcja przytłaczała. Stanąwszy przed barwną sklepową witryną, poczułem się jak niechciany gość. Jakby budynek był niezadowolony z moich odwiedzin.

Jedna z trzecioklasistek pchnęła szklane drzwi. Rozległ się cienki pisk dzwonka.

Za ladą siedziała wysoka blondynka w różowej koszulce i czarnych getrach. Widząc siostrę, poderwała się z krzesła, przewracając je.

- Roksi!

"Gorzej trafić nie mogłem..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz