*Rozdział 9 cz.2*

8.1K 898 226
                                    

- Cześć cukiereczku.

Zacisnęłam usta w wąską linijkę i zamknęłam oczy. Z mojego dobrego humoru zostały podarte na kawałeczki strzępy.

Dlaczego ze wszystkich wampirów ze szkoły musiałam trafić akurat na tego?

Zresztą, kiedy zdążył wejść do biblioteki i niepostrzeżenie podejść?

- Czego chcesz? - zapytałam oschle, biorąc pierwszą lepszą książkę. Dobrałam jeszcze dwie z brzegu i wróciłam do stolika. Chłopak usiadł na krześle naprzeciwko. - Przykro mi, ale nie wiem czy nazywasz się Aro, czy Vincent.

Wampir wyszczerzył zęby. Założył nogę na nogę i oparł się ramieniem o oparcie krzesła.

- Vincent, różowa owieczko.

- Czego chcesz, Vincent?

Nastolatek wzruszył ramionami. Przewróciłam oczami. Tym razem chłopak nie miał na sobie dresów, ale czarną, ładną koszulę z kołnierzem, luźno zawiązany, popielaty krawat, a także dobrze dopasowane dżinsy. Włosy znów miał związane w kucyk.

Otworzyłam zeszyt na czystej stronie. Przewertowałam pobieżnie książki, które wzięłam, żeby sprawdzić, od której zacząć. Jedna wydawała się szczególnie ciekawa, więc położyłam ją na wierzchu i zaczęłam czytać pierwszą stronę.

- Dlaczego nikomu nie powiedziałaś o naszym spotkaniu? - odezwał się Vincent po tym jak zrozumiał, że zamierzałam go ignorować.

Przekręciłam kartkę. Książka była wypełniona czarno-białymi portretami i opisami rożnych postaci, więc musiała być czymś w rodzaju spisu sławnych czarodziei.

- A powinnam? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Chłopak wziął do ręki jeden z moich zeszytów i zaczął go oglądać.

- Normalna wiedźma od razu pobiegłaby z płaczem do dyrektorki. - nie przestawał się uśmiechać. - Sądziłem, że jeszcze tego samego dnia dostanę naganę, a tu proszę, dowiaduję się, że przekonałaś Licavoli'ego, że wszystko było w porządku.

Podniosłam wzrok.

- Wcale go nie przekonałam. - wyciągnęłam z piórnika długopis, aby zanotować jedno z nazwisk. - Poprosiłam tylko, aby nikomu nic nie mówił.

- To to samo cukiereczku.

- Nie. - trochę za głośno położyłam książkę na stół. - W porządku byłoby, gdybyście razem ze swoim kolegą mnie nie zaczepiali, nie obrażali, nie pili mojej krwi, ani nie robili mi siniaków na rękach. To jest różnica.

Vincent spojrzał na mnie poważnie.

- Aro zrobił ci siniaki?

Przewróciłam oczami.

- Czy to ważne? Już praktycznie zniknęły.

- I po czymś takim naprawdę nikomu o niczym nie powiedziałaś? - chłopak wyglądał na zdziwionego.

Odetchnęłam. A przez sekundę myślałam, że się zmartwił...

- Najwyraźniej nie każda „wiedźma" jest tak okropna, jak myślisz. - przygryzłam końcówkę długopisu, szukając czegoś interesującego w książce. Nie mogłam się skupić przez obecność chłopaka.

- Nie rozumiem tego. - przyznał Vincent, krzyżując ręce. - Wie... to znaczy, czarownice nie przepadają za wampirami.

- O ile wiem, jest też na odwrót, więc co tu robisz? - spojrzałam mu prosto w szare oczy.

Przebudzenie: Córka Wiatru [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz