O co ci chodzi?

631 69 15
                                    

Obudziłam się strasznie obolała. Czułam jakbym miała Saharę w przełyku...
Wczoraj The Vamps znowu miało występ w klubie, a ja im towarzyszyłam. Przed oczami miałam przebłyski wczorajszego wieczoru...

Po występie zamówiliśmy drinki i dobrze się bawiliśmy. Poszłam zamówić dla nas kolejną kolejkę. Usiadłam przy barze. Obok mnie usiadł jakiś brunet. Nie był wystawiony jak reszta ludzi tutaj.

- Widzę, że mi się przeglądasz - spojrzał na mnie rozbawiony.

- Masz jakiś szósty zmysł? - zapytałam.

- Nie - zaśmiał się. - Jestem Blake - przedstawił się.

- Lea - uścisnęłam jego rękę.

- Jesteś tutaj sama?

- Widzisz tych głupków o tam - wskazałam. - Przyszłam z nimi.

- Niezła obstawa - zaśmiał się, a ja przytaknęłam Spojrzałam jeszcze raz w stronę chłopaków. Wszyscy dobrze się bawili, wszyscy oprócz Brada. Ten popatrzył na mnie i jednym łykiem wypił swojego niebieskiego shota. Po chwili to samo zrobił z następnym. Wytarł usta ręką i udał się na parkiet. Uniosłam że zdziwienia jedną brew i wróciłam do rozmowy. - To twój chłopak? - zapytał. Popatrzyłam na niego niezrozumiale. - Ten brunet z lokami - dodał, a ja wytrzeszczyłam oczy.

- Co?! - krzyknęłam. - Nie - pokręciłam głową.

- W takim razie może zatańczysz - zaproponował.

- Czemu nie - wzruszyłam ramionami. Brawo Lea znowu poznajesz chłopka w klubie. Może tym razem okaże się twoim zaginionym bratem? Skarciłam się w myślach. Przetańczyłam z Blakiem kilka piosenek. Muszę przyznać, że świetnie tańczył. Gdzieś w tłumie widziałam Bradley'a tańczącego z jakąś dziewczyną w krótkiej czerwonej sukience. Miała długie nogi, włosy sięgające do pasa i kobiece kształty. - Dobra dość odpocznijmy - poprosiłam. - Zaraz wracam - powiedziałam i udałam się w stronę damskiej łazienki. Otworzyłam drzwi, a tego co tam zobaczyłam nigdy nie zapomnę. Bradley z...z...z tą dziewczyną. W łazience leżały ich ubrania, a oni tak po prostu... Chłopak mnie zauważył popatrzył na mnie, ale nie przerwał. Wręcz przeciwnie, a dziewczyna była chyba z tego zadowolona... Trzasnęłam drzwiami. Wybiegłam z klubu. Nie wzięłam nawet swoje kurtki. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i pojechałam do domu.

Przetarłam twarz dłońmi, a z moich oczu poleciały łzy. Szybko wytarłam je kołdrą. Zaspana udałam się do kuchni po aspirynę. Weszłam do salonu i stanęłam jak wryta. James i Connor spali na mojej kanapie, a Tris i Simpson na dywanie. Zacisnęłam ręce w pięści. Byłam wkurzona. Otworzyłam szafkę kuchenną i wyciągnęła z niej dwie patelnie. Po czym uderzyłam nimi o siebie.

- Moja głowa - jęknął Tris.

- Jak tak dalej pójdzie będziemy musieli zapisać się do AA - powiedziałam. Podeszłam do Bradley'a i kopnęłam go w ramię.

- Auuu - syknął. - To bolało - potarł obolałe miejsce.

- Przykro mi, ale w moim mieszkaniu nie ma miejsca na męską dziwkę. Zjeżdżaj stąd - powiedziałam zdenerwowana. Chłopcy wstrzymali powietrze. Brunet podniósł się z podłogi.

- O co ci chodzi? - zapytał zirytowany.

- Nie będę się powtarzać - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. - Spieprzaj stąd Simpson! Chyba, że chcesz aby twoja twarz miała kształt patelki? - chłopak w biegu zaczął ubierać buty i kurtkę. Wyszedł trzaskając drzwiami. Ma tupet. - Wolicie tosty czy jajecznicę? - zapytałam już spokojniejsza. Cała trójka patrzyła na mnie ze zdziwionymi minami. - Mówicie co chcecie, bo zaraz się rozmyślę i nie będę taka dobroduszna - westchnęłam.

- Tosty - odpowiedział cicho James.

Poniedziałek

- O co ci chodziło? - Simpson zamknął mi szafkę przed nosem. Popatrzyłam na niego z nienawiścią w oczach.

- Udajesz głupiego, czy naprawdę nic nie pamiętasz? - zapytałam.

- A co powinienem pamiętać?

- To, że zaliczyłeś jakąś dziewczynę z klubu w toalecie na przykład? - zapytałam retorycznie, a twarz chłopaka momentalnie zbladła.

-Nie to nie możliwe...

- Możliwe - odpowiedziałam. - Widziałam was - powiedziałam cicho. - Ty też mnie widziałeś - dodałam patrząc mu w oczy. - I nie przerwałeś, nie było ci wstyd. Wręcz przeciwnie - chciałam już iść, ale brunet zatrzymał mnie.

- Nic nie pamiętam - zaczął się tłumaczyć. - Przepraszam, że musiałaś na to patrzyć... - przetarł dłonią włosy.

- Na przyszłość wynajmij sobie pokój albo po prostu idź do męskiej łazienki - powiedziałam oschle. - I jeszcze jedno - obróciłam się. - Nie jestem już waszym managerem.

- Co? Czemu? - znowu mnie zatrzymał.

- Nie i już Brad - powiedziałam krótko. - Myślisz, że chcę co dwa tygodnie oglądać to, co ostatnio?

- To się nie powtórzy. Obiecuję. Zostań - prosił. - Ja wczoraj... Zobaczyłem cię z tym chłopakiem przy barze i...

- I co? - przerwałam mu.

- Nie wiem - pokręcił głową. - Nie chciałem o tym wtedy myśleć, a ona mi w tym pomogła - wyjaśnił.

- Zastanów się nad tym co mówisz, robisz i czujesz, bo chyba się trochę pogubiłeś - odparłam. Spojrzałam na jego naszyjnik. Nadal był tam mój pierścionek. - Dlaczego go nosisz? - zapytałam i wskazałam na wisiorek.

- Sam chciałbym wiedzieć...



-----------------------------------------------------------

Hej :)

Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale nie miałam czasu...

Czy Wam ten weekend też tak szybko minął?

ZAPRASZAM NA MOJE NOWE FF "I BREAK YOUR HALO''

ZNAJDZIECIE JE NA MOIM PROFILU

KOCHAM ♥♥♥

ROZDZIAŁ EDYTOWANY

Don't look for me ||•Bradley Simpson•|| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz