Put the gun down

776 63 21
                                    


Andy Pov

Chciałem odwrócić jej uwagę. Jednak wyszło tak, że to ona odwróciła się ode mnie. Jeszcze długo za nią biegłem. Wsiadła do taksówki, ja wsiadłem do kolejnej. Stałem pod jej drzwiami i prosiłem żeby mnie wpuściła. Nie zrobiła tego.




Miesiąc później


Dałem jej czas aby odpoczęła i wszystko przemyślała. Skupiłem się na pisaniu piosenek. Jednak dzisiaj minął równy miesiąc odkąd się nie widzieliśmy. Więc znowu stoję pod jej drzwiami z bukietem czerwonych róż... Kobiety je lubią... Prawda? Zapukałem. Po kilku sekundach w progu stanęła: blada, chuda i zmęczona dziewczyna. Miała strasznie smutne oczy.

- Przepraszam - powiedziałem i podałem jej bukiet. Ona jednak nadal miała kamienny wyraz twarzy. Złożyła ręce pod biustem i zaczęła tupać noga.

- Nie lubię róż, a szczególnie czerwonych - prychnęła i chciała zamknąć drzwi, ale skutecznie to uniemożliwiłem przytrzymując je ręką.

- Posłuchaj...

- Nie to ty posłuchaj - powiedziała poważnie. Wyrwała mi z ręki róże. - Czego ty ode mnie chcesz? Czego?! - rzuciła kwiaty na podłogę. - Ja nie mogę ci nic zaoferować. Słyszysz?! Nic. A w szczególności miłości. Nie rozumiesz, że ja go ciągle kocham?! - nie płakała, ale wydawało mi się, że chciała.

- Czy w tej cholernej walce o niego, nie zapomniałaś czasem o sobie? - zapytałem, a on popatrzyła na mnie szklistymi oczami. - Jeśli będziesz czegoś potrzebowała... Po prostu zadzwoń - powiedziałem i już chciałem odejść, ale miałem takie dziwne przeczucie, że jednak nie powinienem. Cofnąłem się. Drzwi były już zamknięte, ale nie na klucz. Zobaczyłem Leę siedząco pod ściana. Wlepiała swój pusty wzrok w swoje odbicie, w lustrze po drugiej stronie. Po cichu usiadłem obok niej. Popatrzyłem na kwiaty. Były zmarnowane i bez życia, całkiem jak dziewczyna.

- Czemu zostałeś skrót wyraźnie powiedziałam, że cie tu nie chce? - powiedziała nawet nie patrząc na mnie.

- Czemu kochasz kogoś przez kogo cierpisz? - odpowiedziałem pytaniem, na pytanie.

- Nie wiem - odpowiedziała obojętnie i wyruszyła ramionami.

- Ja właśnie też nie wiem - przymknąłem oczy.

- Stałam się kimś, kim nigdy nie chciałam być. Kimś kto jest słaby i kruchy, a przecież obiecałam sobie, że nigdy więcej. Nigdy więcej - powtórzyła. - To dziwne... Wielkie miasto mieszka tu ponad osiem milinów osób, a czuje, że tu nie ma miejsce dla mnie. Sama siebie nie rozumiem - westchnęła i schowała swoja twarz e dłoniach.

- To się nazywa konflikt wewnętrzny - powiedziałem. - Albo inaczej totalny rozpierdol - dziewczyna lekko się uśmiechnęła.

- Mam ochotę zostawić to wszystko i wyjechać do jakiegoś buszu - oznajmiła poważnie. - Tylko, że ucieczka nie rozwiązuje problemów.

- Niestety - zgodziłem się. - Ja uciekam całe życie - popatrzyła na mnie zdziwiona. - I wiesz co? Zdecydowanie odradzam - szepnąłem.

- Przed czym uciekasz? - zapytała cicho i kątem oka popatrzyła na mnie.

- Raczej przed kim - prychnąłem.

- Więc przed kim?

- Przed moim ojcem, ale przede wszystkim przez samym sobą - popatrzyła na mnie. Czułem jakby czytała z mojej twarzy i z oczu, a co najgorsze z serca...

Don't look for me ||•Bradley Simpson•|| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz