- Nie śmiej się - powiedział. - Serio dostaje mnóstwo wiadomości na portalach społecznościowych typu: kocham cię, zakochałam się w Tobie, masz dziewczynę? - zaśmiał się.
- A co ty na to? - zapytałam, a Brad pokazał mi zdjęcie, które dodał na instagrama. - Te dziewczyny mnie z nienawidzą - zaśmiałam się.
- A może cie pokochają? Tak jak ja - dodał po chwili, a mnie, aż zrobiło się ciepło na sercu. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka. - Nie wierzę, że za miesiąc skończę studia - pokręcił głową.
- Zazdroszczę Ci - powiedziałam. - Też chciałbym mieć to z głowy, ale niestety muszę się męczyć jeszcze niecały rok. Wy pojedziecie w trasę koncertową, a ja będę się uczyć - westchnęłam.
- Nie pojadę bez ciebie - powiedział poważnie.
- Oczywiście, że pojedziesz - popatrzyłam na niego. - Ja też wykorzystałam swoją szansę... Więc dlaczego ty masz nie skorzystać ze swojej? - chłopak wzruszył ramionami. - Masz spełniać marzenia. Jeśli będzie trzeba sama cię wepchnę do waszego autobusu - brunet uśmiechnął się delikatnie, a potem objął mnie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Pachniał bezpieczeństwem i... Bradley'em.
- Uparta jesteś - oznajmił.
- Powiesz mi coś czego nie wiem?
- Kocham cię - powiedział bardzo cicho i powoli. Spojrzałam na niego wielkimi oczami.
- Też cię kocham - Brad pocałował moje czoło.
Niesamowite jak niektóre rzeczy po prostu z biegiem czasu się układają. Jak po poszukiwaniach szczęścia, miłości i przyjaźni znajdujemy to wszystko w jednej osobie. Nie ważne czy ta osoba jest do nas podobna, czy jest naszym przeciwieństwem. Ważne żeby ten ktoś był dla nas dobry i żebyśmy dawali mu to samo. Ta osoba może być dla reszty świata kimś złym, kimś niewartym straty naszego czasu albo wręcz przeciwnie. Reszta świata będzie zazdrościć, że ktoś tak wyjątkowo dobry wybrał właśnie nas. Tylko, czy na pewno to on nas wybrał? Czy może to właśnie do nas należy ostateczna decyzja?
Pół roku później ( październik)
- Wiesz, że cię kocham, prawda? - zapytał, a ja przytaknęłam. Próbowałam udawać szczęśliwą chociaż nie byłam.
- Będę tęsknić - wtuliłam się w chłopaka. Brunet mocno mnie objął.
- Ja też - powiedział smutnym głosem. - Za trzy miesiące będę z powrotem - próbował mnie pocieszyć. - Mam coś dla ciebie - oznajmił. Spojrzałam na niego zaciekawiona, a Bradley wyciągnął z kieszeni swojej czarnej kurtki kopertę. - Otwórz - poprosił. Drżącymi rękoma sprawdziłam, co jest w środku.
- Bilet?
- Na jakikolwiek lot. Jeśli będzie chciała mnie zobaczyć to po prostu się pakujesz i... już - uśmiechnął się. Rzuciłam się Simpsonowi na szyję. Dosłownie rzuciłam, bo chłopak prawię się przewrócił.
- Brad! Musimy już lecieć! - zawołał Joe. Spuściłam wzrok i westchnęłam. Czułam straszny ciężar na sercu, było mi niedobrze. Brad dwoma palcami uniósł mój podbródek.
- Właśnie dlatego sama wyjechałam bez pożegnania - zachlipałam. - Nienawidzę pożegnań, nienawidzę się tak czuć, jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca.
- Leć ze mną - wypalił nagle. Pokręciłam przecząco głową. Bradley wiele razy próbował mnie na to namówić, ale ja za każdym razem odmawiałam. Bardzo chciałam skończyć szkołę teatralną. Bez papierów zostanę z niczym, jakbym nigdy się tam nie uczyła.
- Wiesz, że muszę zostać - powiedziałam poważnie.
- Brad! - pośpieszył na Joe. Podeszliśmy do reszty chłopaków.
- Trisiu uważaj na siebie - przytuliłam chłopaka, który trzymał w ramionach zapłakaną Ivy.
- James dbaj o formę - podeszłam do blondyna. - I pilnuj Simpsona - szepnęłam.
- Conn - objęłam go. - Pilnuj Tristana -szepnęłam na ucho. Na końcu został Bradley. Objęłam go najmocniej, jak tylko mogłam.
- Kocham cię - szepnęłam, a chłopak mnie pocałował.
- Musimy już iść - wtrącił się manager zespołu. Brad powoli puścił moją rękę, a na pożegnanie pocałował mnie czule w czoło. Ja, Olivia, Ivy i Kate patrzyłyśmy jak przechodzą przez bramki. Pomachali nam jeszcze na pożegnanie, a potem zniknęli.
Stałam przy oknie i patrzyłam, jak samolot odlatuję. Nie byłam w stanie oddychać. Tak bardzo się od niego uzależniłam i nie wiem, czy uda mi się bez niego normalnie funkcjonować przez te trzy miesiące. To trochę dziwne, ale taka jest prawda. Mimo wszystko jestem z nich wszystkich dumna. Taka szansa rzadko się zdarza i grzechem byłoby jej nie wykorzystać, a ja jestem tego całkowicie świadoma.
Bradley:
But I promise I'll be back soon
And a voice through a phone ain't the same, it's true
Give me time and I'll give you
Every drop of mine(Obiecuję, że będę z powrotem szybko
I głos przez telefon to nie to samo, to prawda
Daj mi czas i dam Ci
Każdą kroplę mojego)Bradley:
It's been 6 weeks
But how could I ever forget your face?
I find it so cute when you think
There's ever been anyone but you(To już sześć tygodni
Jak mógłbym kiedykolwiek zapomnieć Twoją twarz
Uważam to za słodkie, kiedy myślisz
Że kiedykolwiek był ktoś oprócz Ciebie)Bradley:
I know I said I promise I'll be back soon
Just a couple more days we can get through
But give me time and I'll give you
Every drop of mineBradley:
Oh tomorrow feels like a lifetime away
So why don't you stay right here?
Cause my arms were made for you to lie
Lie in, skin to my skin(Oh, jutro wydaje się być odległe o wieki
Dlaczego nie zostaniesz blisko?
Moje ramiona zostały stworzone dla Ciebie, byś w nich leżała
Skóra przy skórze)Bradley:
I miss you more then you never know and
(Tęsknię za Tobą bardziej niż możesz to sobie wyobrazić)
Bradley:
I'm coming home*
(Wracam do domu)
* Coming home - The Vamps
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :)
Przepraszam, że rozdział został opublikowany tak późno...
TO OSTATNI LUB PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ (muszę jeszcze przemyśleć, czy zmieszczę to wszystko w epilogu czy rozbije na dwa)
Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym opowiadaniem i że podobało Wam się tak samo, jak pierwsze :*
Dziękuję za wszystko
Kocham i do... ostatniego... lub przedostatniego ♥♥♥♥♥
Ps. Pokażcie, że tu jesteście.
edytowany
CZYTASZ
Don't look for me ||•Bradley Simpson•|| ZAKOŃCZONE
FanfictionCZĘŚĆ II Trudno uwierzyć ile może zmienić się w jeden rok, ale zmiany są dobre. W niektórych przypadkach są nawet konieczne. Lea sobie nie radzi. Nie radzi ze wspomnieniami. Chcę jednocześnie zapomnieć i pamiętać. Dziewczyna na swojej liście kontak...