Nie lubię żartów

568 64 7
                                    

ROZDZIAŁ EDYTOWANY! ZACHĘCAM DO PRZECZYTANIA, BO ZASZŁY SPORE ZMIANY!

- Zmieścisz się w szafie? - zapytałam.

- Żartujesz prawda? - popatrzył na mnie przerażony. W tej samej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Właź! - szepnęłam i wepchnęłam chłopaka. Olivia dobijała się do drzwi. Szybko pobiegłam je otworzyć. - Hej - powiedziałam próbując zachować spokój.

- Hej - powiedziała. - I jak ci minął wczorajszy wieczór? - zapytała podejrzliwie.

- Okay - odpowiedziałam obojętnie. Blondynka rozebrała kurtkę oraz buty, a potem udała się w stronę kuchni.

- Dlaczego na stole stoją dwa brudne talerze i dwa kubki - zapytała splatając ręce pod piersiami. Spanikowałam.

- Moja mama była u mnie na śniadaniu - uśmiechnęłam się lekko. - Musiałyście się minąć - wyjaśniłam. - Wyszła jakieś dziesięć minut temu - dodałam.

- No dobra, a jak wyjaśnisz, że masz na sobie męską koszulę - zapytała z poważną miną. - Brad! Możesz już wyjść z tej szafy! - krzyknęła, a ja wytrzeszczyłam oczy i otworzyłam buzię ze zdziwienia. Przywaliłam sobie mentalnie w czoło. Simpson zakłopotany wyszedł z szafy. - Jak dzieci - pokręciła głową. Usiadła przy stole. Brad patrzył na mnie i nie wiedział co powiedzieć z resztą ja tak samo. - No co tak stoicie jak słupy soli? - popatrzyła na nas rozbawiona. - Mam rozumieć, że wczorajszy wieczór oraz noc były udane? - na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. - Widzę, że sama muszę sobie zrobić kawy, bo wy jesteście w większym szoku niż ja...

- Nie rozgłaszaj tego okay? - poprosiłam.

- A już chciałam napisać o tym na Twitterze - Olivia przewróciła oczami. - Mam rozumieć, że jesteście razem, tak? - zapytała, a my popatrzyliśmy na siebie i wzruszyliśmy ramionami. - Gorzej niż dzieci - skomentowała.

- Wszystko idzie w dobrym kierunku - brunet w końcu się odezwał.

- Tak, idziemy w dobrą stronę - przytaknęłam i uśmiechnęłam się ciepło.

Miesiąc później

- Myślę, że już czas - zaczął - jesteście gotowi na to, aby świat się o Was dowiedział. Świat jest gotowy, żeby poznać The Vamps! - powiedział entuzjastycznie. Joe O'neill to nowy i profesjonalny manager chłopaków, a przy okazji ich producent. Mimo tego, że nie jestem już ich managerką chłopcy chcą żebym przychodziła na spotkania zespołu. Twierdzą, że gdyby nie ja nigdy nie ruszyliby z miejsca.

- Więc kiedy nagrywamy pierwszy teledysk? - zapytał James.

- Jak najszybciej - odpowiedział z entuzjazmem. - Teledysk do Wake Up będzie niesamowity!

- Wiem, że masz wizję i w ogóle - wtrąciłam się. - Ale żadnej z tych rzeczy, które są potrzebne do teledysku nie znajdziesz w Londynie...

- Skąd pomysł na to, że teledysk nakręcimy w Londynie? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. - Lecimy do Los Angeles - powiedział z entuzjazmem i klasnął w ręce.

- Los Angeles?! - krzyknęliśmy jednocześnie.

- Tak - przytaknął. - Spakujcie się. W sobotę wylatujemy - dodał. Spojrzałam oszołomiona na Brada.

- Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić - powiedziałam przygaszona.

- Ja bez Lei nigdzie nie lecę - skomentował Tris, a mi momentalnie zrobiło się ciepło na sercu.

- Ja też - potwierdził Simpson.

- I ja - powiedzieli jednocześnie Conn i James.

- Lea leci z nami - oznajmił Joe. - Potrzebujemy kilku dziewczyn do teledysku...

- Weźmy Olivię, Kate, Ivy i Elizę - zaproponowałam.

- To wasze znajome? -zapytał. - Zgodzą się z nami polecieć?

- Byłyby obrażone gdybym ich nie wzięła - zaśmiałam się.

- To świetnie - uśmiechnął się. - Widzimy się w sobotę na lotnisku. Sprawdzicie, czy macie ważne paszporty i dowody.

Ja:

Będziesz mnie kochać do końca życia

Olivia:

?

Ja:

Spakuj się, bo w sobotę jedziemy na wycieczkę

Olivia:

?

Ja:

Załatwiłam ci małą wycieczkę do Ameryki

Olivia:

Nie lubię żartów

Ja:

Nie żartuje. Lecimy kręcić teledysk do LA.

Olivia:

*dostaje zawału*

Olivia:

*płaczę ze szczęścia*

Olivia:

*zabija cię, kiedy dowiaduję się, że to żart*

Ja:

Zacznij się lepiej już pakować i pamiętaj, że walizka musi ważyć ograniczoną ilość, a nie 200kg

Olivia:

Ha, ha, ha zatrzymaj tą karuzelę śmiechu.

Ja:

I tak mnie kochasz ;)

Chłopcy wyszli z biura Joe'go.

- Dziękuję - powiedziałam poważnie.

- Za co? - zapytał zdziwiony.

- Za to, że dałeś im szansę i za to, że pomagasz im spełniać ich marzenia - odpowiedziałam.

- Młoda oni naprawdę mają talent. To przyjemność pracować z nimi.

- Nie mów na mnie "młoda" - oburzyłam się.

- Dobrze... młoda - zgromiłam go wzrokiem.Wyszłam z budynku i dołączyłam do zespołu.

- Los Angeles - złapał się za głowę James. - Nie wierzę! - krzyknął. - Powiedzcie, że to nie jest sen. Niech ktoś mnie uszczypnie... Ała! Bradley!

- No co? - zaśmiał się. - Przecież chciałeś, żeby ktoś cię uszczypnął - wzruszył ramionami.

- Wiem, że mam fajny tyłek, ale chyba mógłbyś się czasem powstrzymać - powiedział, a wszyscy wybuchli salwą śmiechu.

- Będziemy się już zbierać - oznajmili. - Do soboty - przytuliłam Evans'a, McVey'a i Ball'a. - A co z Tobą Simpson? - zapytał James.

- Ja odwiozę Leę - oznajmił. Chłopaki tylko przytaknęli i odjechali. Brunet objął mnie ramieniem. - Ever since you came around, can't nobody hold me down* - brunet zanucił, a ja poczułam, że się rozpływam. Pocałowaliśmy się

- That's okay, as long as I'm with you**  - cicho zaśpiewałam

*Od momentu, gdy się pojawiłaś, nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać

**jest w porządku, dopóki jestem z Tobą

-----------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że ten edytowany rozdział spodoba Wam się bardziej i, że w ogóle polubicie tą zmianę, którą wprowadziłam :)

Gwiazdki i komentarze mile widziane♥♥♥

Pokażcie, że tu jesteście

KOCHAM I DO NASTĘPNEGO!♥♥♥

Don't look for me ||•Bradley Simpson•|| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz