Żartujesz prawda?

605 72 14
                                    

Czułam ciepło drugie osoby i męskie perfumy.

- To jest sen, prawda? - brunet wyszeptał do mojego ucha. Uśmiechnęłam się pod nosem i wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. Nie chciałam otwierać oczu. Było mi za dobrze. Bradley objął mnie i przyciągnął do siebie. - Otwórz oczy - poprosił. Z moich ust wydobył się tylko cichy pomruk niezadowolenia. Jednak w końcu powoli rozchyliłam moje powieki. - Dzień dobry - powiedział z błogim uśmiechem na twarzy.

- Dzień dobry - odpowiedziałam.

- Cholernie dobrze wyglądasz w mojej koszuli - stwierdził i oblizał wargi, które chwilę po tym spotkały się z moimi w delikatnym porannym pocałunku. Nasz błogostan przerwał dzwonek do drzwi. Jęknęłam z niezadowolenia. Wstałam i poszłam sprawdzić kto był przyczyną przerwania tak cudownej chwili.

- Witaj kochanie... - mama patrzyła na mnie w lekkim szoku.

- Ja... - zaczęłam się jąkać.

- Kto to? - Brad wyłonił się z salonu w samych bokserkach. - Oj... - tylko to zdołał powiedzieć. - To... Ja...yyy no ten... Pójdę się - od krząknął. - Ubrać - podrapał się po karku. - I dzień dobry - powiedział szybko i prawie przewrócił się biegnąc do mojego pokoju. Schowałam twarz w dłoniach żeby ukryć to jaka jestem czerwona.

- Bradley'a Will'u Simpsonie! Pozwól na momencik - kobieta zawołała chłopaka.

- Znasz jego drugie imię? - szepnęłam zdziwiona. Brad natychmiastowo pojawił się i stanął tuż obok mnie. Zdążył ubrać spodnie.

- Najpierw skończcie studia potem róbcie wnuki, dobrze? - zapytała poważnienie. Przestraszony brunet szybko przytaknął. - Miłego dnia - powiedziała z dziwnym uśmieszkiem na twarzy, a zaraz potem zniknęła. W ciszy zaczęłam robić dla nas kawę oraz śniadanie.

- Śmieszna sytuacja - skomentował.

- Śmieszna to była twoja mina - próbowałam się nie śmiać. - Chociaż była ona bardziej przerażona niż zabawna - zaśmiałam się na cały głos.

- Oj już daj spokój - przewrócił oczami. Postawiłam na blacie dwa kubki kawy i dwa talerze z jajecznicą. Brad od razu zabrał się za pałaszowanie swojej porcji.

- Co z tym zrobimy? - zapytałam, a chłopak popatrzył na mnie niezrozumiale.

- A  przeszkadza ci "to"? - zrobił cudzysłów w powietrzu.

- Nie - odpowiedziałam niemal natychmiast. - Ale co dalej?

- Jak to co dalej? - zaśmiał się. - Jakoś to będzie - wzruszył ramionami.

- A co jeśli nam nie wyjdzie? - zapytałam poważnie.

- Nie wybiegaj myślami tak daleko w przyszłość Lea - złapał mnie za rękę.  - Wiesz co mnie wczoraj zdziwiło? - zapytał, a ja pokręciłam przecząco głowa. - Że nigdy wcześniej tego nie robiłaś. Nie zrozum mnie źle... Masz dwadzieścia trzy lata... Nie miałaś żadnego chłopaka przede mną?

- Miałam, ale to nie były zbyt poważne związki - wytłumaczyłam. - Norwedzy nie są przystojni - zaśmiałam się.

- A Andy? - popatrzył na mnie podejrzliwie. - Nie jest norwegiem i wydawało mi się, że ci się podobał...

- Byłeś zazdrosny? - zapytałam.

- Tak - odpowiedział od razu. - On jest ode mnie wyższy, ma tatuaże i ubiera się na czarno. Poza tym widać, że ma silną osobowość. Jest zupełnie inny niż ja. Jest bardziej męski ode mnie - wyjaśnił.

- On... Podobał mi się i ja jemu też, ale Andy jest... skomplikowany i za bardzo skryty. Był po prostu dla mnie za trudny - powiedziałam. - To nie mogło się udać - dodałam.

- Powiemy komuś o tym co się między nami teraz dzieje?

- Zastanawiam się nad tym i z jedynej strony ukrywanie się nie jest okay, ale z drugiej wiem jak zareaguje Olivia i chłopcy zaczną wszystko wyolbrzymiać i nas pospieszać - westchnęłam.

- W ogóle wiesz co się okazało? Tristan jest geniuszem - powiedział poważnie, a ja parsknęłam śmiechem. - Nie śmiej się. Jego plan okazał się genialny...

- Jaki plan? - przerwałam mu.

- Tris namówił Conna żeby poszedł z tobą na bal, bo dzięki temu będę zazdrosny. Zawarł z nim taki układ, a potem powiedział mi, że skoro ty idziesz z Ballem to ja mogę iść z Olivią żeby James był zazdrosny... Ominął fakt, że przy okazji ty też będziesz...

- Wcale nie byłam zazdrosna! - oburzyłam się.

- Nie wcale... Ale wracając dobrze to wymyślił. Tylko w sumie szkoda, że James i Olivia się nie zeszli.

- Niektórych rzeczy nie da się naprawić - wyruszyłam ramionami. - Ale jak się jednak okazuje niektóre się, że tak - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. W tej samej chwili zadzwonił mój telefon. - To Olivia - powiedziałam zdenerwowana. - Hallo?

- I jak ci minęła kolacja z panem Simpsonem? - zapytała.

- Dobrze? - odpowiedziałam zmieszana.

- Opowiesz mi zaraz wszystko że szczegółami - powiedziała z entuzjazmem.

- Jak to?

- Będę za chwilę już wysiadam z taksówki - cmoknęła do słuchawki i rozłączyła się.

- Olivia zaraz tu będzie! - zaczęłam panikować. Bradley przeczesał dłonią swoje brązowe włosy i wypuścił ze świstem powietrze.

- Co teraz?

- Zmieścisz się w szafie? - zapytałam.

- Żartujesz prawda? - popatrzył na mnie przerażony.


------------------------------------------------------------

Szybko dodaje ten rozdział, bo mam taki genialny pomysł na nowe ff *.*

Nie wiem czy coś z tego wyjdzie, ale zaczynam je pisać (może kiedyś je opublikuje)

PS. Ja nie chcę do szkoły *płaczę*

BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA TE WSZYSTKIE MIŁE SŁOWA JESTEŚCIE NAJLEPSI

KOCHAM WAS MOCNO ♥

Bajo


EDYTOWANY

Don't look for me ||•Bradley Simpson•|| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz