"Od jak dawna robiłeś mi te zdjęcia?" zapytałam rozbawiona
"Tajemnica." wyszeptał mi do ucha.
"No nie bądź taki, powiedz." powiedziałam obracając się do Carla twarzą w twarz, a on zacisnął swoje usta na moich.
Klik
"Hey!" zaśmiałam się, gdy Carl zrobił nam zdjęcie. On się uśmiechnął, ale tą piękną chwilę przerwała płacząca Judith. Spojrzałam za okno i zobaczyłam, że zaczęło się ściemniać.
"Awwww, chce ci się spać?"
"Nie." Powiedział Carl
"Mówiłam do Judith." powiedziałam, a Carl zrobił minę zbitego psa, co mnie rozbawiło. "Położyć ją do kojca?" zapytałam.
"Daj, odłożę ją." uśmiechnął się Carl i wziął Judith na ręce. Przypiął nasze nowe zdjęcie na tablicę korkową i odniósł Judith do kojca. Po chwili wrócił.
"Zasnęła?" zapytałam
"Zasnęła." powiedział z uśmiechem.
"Powinniśmy jej pilnować?"
"Nie sądzę, jest jeszcze za mała, żeby samodzielnie wyjść z kojca, tak myślę." odpowiedział.
"Daj mi chwilę, zaraz wrócę." uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. Kierowałam się w stronę dawnego domu Jessie i Rona. Pociągnęłam za klamkę, ale drzwi były zamknięte.
"Cholera." szepnęłam sama do siebie. Poszłam dookoła i zobaczyłam lekko uchylone okno do kuchni. Bingo. Włożyłam rękę przez szparę i otworzyłam na oścież drugie okno.
Wślizgnęłam się do środka i zaczęłam się rozglądać. Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły, ale nie byłam smutna. Matko, tęsknię za Jessie. Zaczęłam się rozglądać po jej domu i zobaczyłam jej zdjęcie rodzinne. Z Ronem, Samem i mężczyzną, którego nie znałam. Najprawdopodobniej jej mąż, nigdy nie miałam okazji go poznać. Wzięłam to zdjęcie i wytarłam z kurzu. Uśmiechnęłam się i wyszłam przez okno, lekko je przymykając. Poszłam na grób Jessie i położyłam tam to zdjęcie. Usiadłam na chwilę i poczułam, że ktoś mnie przytula od tyłu.
"Carl?" zapytałam odwracając głowę do góry.
"Owszem." powiedział kucając za mną i obejmując mnie w talii. "Wszystko gra?" zapytał.
"Tak, jest dobrze." odpowiedziałam. Carl nagle jakoś mocniej mnie objął, położył swoją głowę na moim ramieniu i przewrócił nas tak, że leżałam na nim plecami. "Carl!" krzyknęłam śmiejąc się. Objęłam go dłońmi za szyję i bawiłam się jego włosami. Czułam, jak jego klatka piersiowa się unosi od oddychania.
"Te gwiazdy są piękne." powiedziałam zauważając widoczne gwiazdy na niebie.
"Ty jesteś." wyszeptał. Byłam zmęczona, oczy mnie bolały. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Leżałam tak chwilę, aż poczułam chłód uderzający w moje ciało.
"Zimno." powiedziałam lekko się śmiejąc.
"To wstawaj." powiedział Carl. Wstałam a on wstał po mnie. Złapał mnie za rękę i poszliśmy do jego domu. "Mam coś dla ciebie, zostań tutaj." Powiedział. Ja przytaknęłam, a on poszedł do kuchni.
Patrzyłam się na te zdjęcia na tablicy korkowej. Byłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Po kilku minutach przyszedł do mnie Carl z dwoma kubkami w jednym ręku, a w drugim jakieś pudełko i dzbanek. Odłożył wszystko na stół i do mnie podszedł.
"Głodna?" zapytał z uśmiechem. Natychmiast go przytuliłam i cmoknęłam w policzek. "Chodź do stołu" powiedział.
Odsunął mi krzesło i usiadłam. Z pudełka wyjął ciasto, a do kubków nalał herbaty. Usiadł na przeciwko mnie.
"Carl, jesteś niesamowity..." powiedziałam zszokowana "Zaplanowałeś to wszystko?"
"Yup" powiedział z uśmiechem.
"Kocham cię, Carl." Powiedziałam i zjadłam kawałek ciasta. "Carol je robiła?"
"Kurde, tu mnie masz!" Zaśmiał się.
"Jest pyszne." Powiedziałam. Napiłam się łyka herbaty i poczułam, że to pomarańczowo cynamonowa. Moja ulubiona. "Dziękuję, Carl."
Time skip, perspektywa Carla
Gdy już wszystko zostało zjedzone, zaniosłem naczynia do kuchni. Gdy wróciłem, zobaczyłem (T/I) wpatrującą się w tablicę korkową. Widziałem ekscytację wypełniającą jej oczy. Taką ją chciałem widzieć codziennie. Kocham ją. Przytuliłem ją od tyłu i poczułem jak się wzdrygnęła. Staliśmy tak przytuleni do siebie bez słowa.
"Otwórzcie bramę!" usłyszałem krzyk Daryla. (T/I) się wzdrygnęła i bez słowa wybiegła z domu. Serio Daryl, musiałeś mi popsuć ten moment?
Perspektywa (T/I)
Wybiegłam z domu Carla i podbiegłam do RV. W ciemnościach zobaczyłam wychodzącego z niego tatę i rzuciłam się, by go przytulić.
"Hej tato." powiedziałam.
"Heya. Muszę iść pomóc wypakować kilka rzeczy." powiedział, a ja przytaknęłam i go puściłam. Po chwili z RV wyszła Maggie.
"Hej Magg- o.mój.boże." powiedziałam prawie tracąc zdolność oddychania. "Wszystko gra? Maggie, co ci się stało?" zapytałam. Maggie miała zdartą bluzkę, plamę krwi na czole i wyglądała na bardzo zmęczoną.
"Zostałam złapana przez jakichś ludzi Negana, ale już jest dobrze." powiedziała i uznałam, że nie będę jej zasypywała morzem pytań. Po prostu przytaknęłam i ona odeszła.
~~~
nie miałam totalnie pomysłu na końcówkę
rozdział trochę krótszy
nie sprawdzany
wybaczcie
~qneri
CZYTASZ
Carl Grimes x Czytelnik
Fanfictionps pisałam to jak mialam 14 lat wiec nie jest to jakies wybitne, czytasz na wlasna odpowiedzialnosc lol (T/I) tkwi w centrum apokalipsy. Jest głodna, sama, spragniona, ale się nie boi. Jest odważna i gotowa na najgorsze. Nie potrafi myśleć tylko o...