Carl spojrzał na mnie i miał minę mówiącą "wow". Spojrzałam na tego skurwiela, który jeszcze przed chwilą miał mnie w swoich łapach. Nie żył, oczywiście.
"Pierdol się." wyszeptałam głosem pełnym nienawiści. Wycelowałam w niego jeszcze raz. Wahałam się czy znowu strzelić, ale Carl objął mnie jedną ręką od tyłu, a drugą złapał za moją dłoń, w której miałam broń.
"Nie warto, nie marnuj amunicji" wyszeptał. Moja ręka powędrowała na dół i wtuliłam się w Carla. "Już dobrze, jesteś silna" powiedział chcąc dodać mi otuchy. Staliśmy tak chwilę, gdy usłyszałam krzyk kobiety. Z domu Rona i Jessie. Kurwa.
"Carl, to Jessie!" krzyknęłam i oboje pobiegliśmy w stronę źródła krzyku. Otworzyłam drzwi i wycelowałam z pistoletu w przestrzeń. Spojrzałam za ladę, a tam była Jessie masakrująca martwego już napastnika.
"Jessie?" zapytałam chcąc zwrócić na siebie uwagę. Spojrzała w moją stronę z wściekłością w oczach, ale gdy zobaczyła mnie, jej wzrok stał się łagodniejszy. Rzuciła nóż na ziemię i cała we krwi mnie przytuliła. "Już dobrze, jesteśmy tu" powiedziałam dodając jej otuchy. Gdy Jessie zobaczyła Carla, spojrzała najpierw na niego, potem na mnie, potem na niego i znów na mnie.
"Jesteście razem?" prawie pisnęła podekscytowana
"Tak" powiedział roześmiany Carl. Wtedy Jessie ścisnęła mnie jeszcze mocniej.
"Gratulujęęę (T/I)" znowu bardziej pisnęła niż powiedziała "O nie, twoje ubrania! Są całe w krwi przeze mnie, przepraszaaam, znajdę ci jakieś nowe" powiedziała zmartwiona
"Jessie, nic się nie stało i nie trzeba" uśmiechnęłam się i wyszłam razem z Carlem z domu. Biegłam razem z nim szukając więcej terrorystów, ale już żadnego nie zobaczyliśmy. Weszliśmy razem do jego domu gdzie chował się też Ron.
"Wszystko gra?" zapytałam
"Tak, dzięki za pomoc jeszcze raz" uśmiechnął się
"Nie ma sprawy" odpowiedział szybko Carl. Wyszłam z domu by się rozejrzeć czy ludzie z 'w' na czole jeszcze tu są, ale już nikogo nie było. Widziałam ludzi płaczących, martwych, umierających. I to ludzie, którym jeszcze wczoraj mówiłam "dzień dobry". Łzy mi napłynęły do oczu, ale pomyślałam, że muszę być silna, i że takie sytuacje są teraz na porządku dziennym. Odwróciłam się i zobaczyłam Carla za mną. W jego oczach było widać strach. Był przerażony tym, co się stało. Przytuliłam go próbując dodać mu otuchy. Po chwili odeszłam i się uśmiechnęłam. W moją i Carla stronę szli tata i Rick.
"Hej skarbie" powiedział do mnie tata "Jadę z Rickiem, Sashą, Abrahamem i Glennem szukać tych skurwieli, którzy uciekli" poinformował mnie
"Mogę jechać z wami?" zapytałam
"Hej, to może być trochę niebezpieczne. Wiem, umiesz o siebie zadbać, ale sama wiesz..."
"Właśnie, ja też się nie zgadzam, (T/I)" powiedział Carl, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie.
"Najlepiej będzie, jeśli zostawisz tę robotę nam. Ale następnym razem możesz z nami jechać" powiedział tata
"Okej, mi pasuje" uśmiechnęłam się.
"Do zobaczenia" przytulił mnie
"Mam nadzieję" powiedziałam, na co tata tylko spojrzał w moją stroną wzrokiem "moja krew" i odszedł.Jakieś dwa dni później
Niecierpliwiłam się, gdy taty i reszty nie było przez dwa dni. Carl cały czas był obok mnie. Moje zaniepokojenie zniknęło, gdy zobaczyłam vana wjeżdżającego przez bramę. Wybiegłam ze swojego domu, by przywitać się ze wszystkimi. Najpierw zobaczyłam jak wysiada Rick, potem Glenn... Ale tylko ich. Moje zaniepokojenie wróciło. Na widok Ricka Carl do niego przyszedł i go przytulił, ale ja byłam sparaliżowana. Nie mogłam się ruszać. Po mojej głowie krzątała się myśl, że mój tata może być martwy. Tym razem mówienie sobie, że jestem silna nic mi nie dało. Ta myśl mnie wyniszczała. W końcu udało mi się ruszyć, by wytrzeć jedną łzę spływającą po moim policzku. Podeszłam do Ricka i zapytałam:
"Rick, gdzie jest Daryl?"
Pokręcił głową przed podaniem mi odpowiedzi "Nie wiem"
"Co? Jak to nie wiesz?!" zapytałam z suchymi oczami
"On wróci, nie martw się" powiedział
"Skąd możesz to wiedzieć? Nie wiesz" odpowiedziałam opryskliwie
"Cholera, to jest w końcu Daryl Dixon. On zawsze daje sobie radę, bo zawsze ma po co wrócić. Tym bardziej dla najważniejszej dla niego osoby na całym świecie" jego słowa jakby wtuliły się we mnie i zostały w mojej głowie. Uśmiechnęłam się i przytuliłam Carla.
"(T/I), Daryl wróci" powiedział Carl najsłodszym głosem jaki słyszałam
"Wiem" odpowiedziałamWieczorem
Tata jeszcze nie wrócił, a ja muszę na czymś wyładować swoje emocje. Ciemno jeszcze nie było, więc uznałam, że wyjdę poza bramy powyżywać się na sztywnych. Po drodze unikałam Carla, nie pozwoliłby mi. Wyszłam i zaczęłam iść przed siebie. Po drodze spotkałam około 7 zombie. Każdy z nich po chwili był martwy. Szłam dalej przed siebie, gdy zobaczyłam sztywnego, który utknął pomiędzy drzewami. Podeszłam do niego i przygotowałam się do wbicia mu karambitu w czaszkę, gdy nagle strzała przeleciała mi obok ucha i go zabiła, utykając w płacie czołowym.
"Co do chuja!" odwróciłam się, by zobaczyć kto to zrobił. Ukazał mi się mężczyzna w średnim wieku trzymający kuszę, ale nie widziałam jego twarzy. "On był mój, już go miałam" powiedziałam
"Powrót do przeszłości, co nie (T/I)?" usłyszałam głos mojego taty. Gdy go zobaczyłam w towarzystwie Sashy i Abrahama, rzuciłam mu się w ramiona.
"Dobrze cię widzieć" powiedziałam
"Ciebie też, Brzoskwinko" odpowiedział
"Brzoskwinko?" roześmiałam się
"Lepiej już wracajmy. Za nami szło sporo sztywnych" powiedział Abraham. Przytaknęłam i razem z nimi wróciłam do Alexandrii.
Carl był bardzo zdziwiony na mój widok razem z nimi.
"Wyszłaś poza bramę?" zapytał lekko zdenerwowany. "Mogło ci się coś stać" powiedział
"Przepraszam, potrzebowałam tego" uśmiechnęłam się, a Carl przewrócił oczami. Przez jakiś czas wszystko było bardzo spokojne i życie wydawało się być piękne.Ale tylko na chwilę. Wszystko działo się jednocześnie szybko i jednocześnie powoli. Wieża upadła na ziemię, niszcząc część ściany Alexandrii i wpuszczając ogromną ilość sztywnych do środka. Mogłam usłyszeć Ricka szepcącego "nie, nie, nie, nie!"
"(T/I), Carl i Ron, schowajcie się w moim domu!" usłyszałam Jessie, a po niej Ricka krzyczącego
"Wszyscy odwrót!"~~~
cześć ^^
co tam jak tam?
ciekawe czy ktoś umrze w następnym rozdziale, nie? ^o^
głosujcie i komentujcie jak wam się podobało
~qneri xoxo
CZYTASZ
Carl Grimes x Czytelnik
Fanfictionps pisałam to jak mialam 14 lat wiec nie jest to jakies wybitne, czytasz na wlasna odpowiedzialnosc lol (T/I) tkwi w centrum apokalipsy. Jest głodna, sama, spragniona, ale się nie boi. Jest odważna i gotowa na najgorsze. Nie potrafi myśleć tylko o...