•Camille's POV•
- O Boże, James? - spytałam, odpinając pas zanim rodziciel w ogóle zdołał otworzyć automatycznym pilotem bramę. Nie zważając na jego sprzeciw tak po prostu wysiadałam, ruszając z coraz bardziej narastającym strachem w stronę muru, na którym siedział chłopak. Od razu po zauważeniu mnie wstał, po czym na chwiejących się nogach, ruszył przed siebie, coraz bardziej zmniejszając dzielący nas dystans.
- Co się stało? - rzuciłam, od razu obejmując go ramieniem, aby podtrzymać. Miałam dziwne wrażenie, że gdybym tego nie zrobiła, skończyłoby się to upadkiem. Brunet natomiast całkowicie zignorował moje pytanie, wypuszczając z ust męczeński jęk, gdy całkowicie przypadkowo dotknęłam jego klatki piersiowej. Ten epizod dał mi do zrozumienia, że obita nie była jedynie jego cała we krwi twarz, ale również reszta ciała. Gdy wreszcie udało nam się dotrzeć do drzwi wejściowych, zorientowałam się, że Sebastian właśnie opuszczał pojazd, a zaraz po nim to samo zrobił tata. Zdjęłam kurtkę oraz buty, pomagając w tej samej czynności chłopakowi.
- Wpieprzyłem się w coś naprawdę nieciekawego. Nie miałem do kogo się zwrócić - powiedział wreszcie.
- Teraz już masz. Najpierw sprawdzimy jak poważne masz rany, a potem wszystko mi opowiesz i znajdziemy jakieś rozwiązanie, okej?
Jako odpowiedź otrzymałam jedynie słabe skinienie głową. Przez jego drobne kalectwo chwilowo zmusiliśmy obu towarzyszących mi mężczyzn do czekania. Wykorzystałam chwile w której James z trudem opadał na kanapę, aby skinąć lekko w stronę Sebastiana nakazując tym samym, aby przypadkiem nie zaczął zadawać bezsensownych pytań. Gdy przeniosłam wzrok na Szarego, ten tak po prostu pokiwał głową ze zrozumieniem, ruszając w stronę swojego domowego biura.
- Dzwoniłem do ciebie, ale nie odbierałaś.
- Byłam na obiedzie u dziadków, więc wyciszyłam telefon - poinformowałam. - Zaczekaj tu przyniosę ręcznik i wodę. Mam nadzieje, że nie jest tak źle jak to wygląda.
Wstałam, po czym razu ruszyłam w stronę łazienki, która znajdowała się na końcu korytarza.
- Jestem tylko poobijany, to nic wielkiego - rzucił przez ramię. Pokręciłam głową, nadal zastanawiając się co skutkowało aż takim rozlewem krwi.
- Wiesz co? - spytałam, ponownie siadając obok niego z przygotowanym wcześniej ekwipunkiem. Przez chwile jednak zostawiłam go bez odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie, skupiając się na oczyszczeniu ran znajdujących się na jego twarzy. Starałam się zachować spokój, mimo tego, że w rzeczywistości byłam co najmniej przerażona oraz strasznie zmartwiona przez to, co mu się stało. Spokoju również nie dawały mi jego słowa, które wypowiedział od razu gdy weszliśmy do środka. - Może i się nie znam, ale wydaje mi się, że ktoś cię pobił. Automatycznie oznacza to, że cała ta sprawa JEST czymś wielkim, także bagatelizując ją jedynie wszystko pogarszasz. Przyszedłeś do mnie, potrzebując pomocy - powiedziałam. - Mam nadzieję, że powiesz mi prawdę, ponieważ inaczej w ogóle nie będę w stanie spełnić twoich oczekiwań.
James wytrzeszczył oczy w zdziwieniu, przez chwile milcząc, podczas gdy ja pomagałam mu oczyścić twarz. Prawdopodobnie nie wiedział co mi odpowiedzieć. Nie dziwiłam mu się. W końcu nie znał mnie od tej strony. Był jednak moim przyjacielem i chociażbym miała pouczać go dniami i nocami, nigdy nie ulegnie to zmianie. Usiadłam po turecku na kanapie, po tym jak wreszcie James jako tako przypominał człowieka. Po kilku sekundach wskoczył na nią Felix, radośnie merdając ogonem. Mimo tego jak ostatnio potrafił doprowadzać mnie do szału, pozwoliłam mu umiejscowić się między moimi nogami. Nawet nie zdziwiło mnie to, że zaledwie po chwili cicho chrapał.
YOU ARE READING
One last breath •50 shades of Grey fanfiction• #3
FanfictionUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Wszyscy wiedzą kim są Grey'owie. Po wielu wzlotach i upadkach w życiu Camille nareszcie wszystko zaczęło się...