Piosenkę z mediów włączcie proszę pod koniec rozdziału <3
•Camille's POV•
Podniecenie było moją pieprzoną zgubą. To wiedziałam na pewno. Spacerując po Seattle podczas drogi powrotnej od terapeuty, jedynym o czym myślałam było to, jak koszmarnie chciało mi się siusiu. Mój organizm odbierał nacisk na pęcherz jako podniecenie, co przyprawiało mnie o kolejną porcję czystego wkurwienia. Nie było mowy o taksówce, ponieważ nadal musiałabym czekać na nią zdecydowanie zbyt długo, więc tak oto półbiegłam przez miasto, nie mając zielonego pojęcia, w którą stronę wrócić do domu. Jedyną znaną lokacją było Grey House, także to właśnie tam postanowiłam się udać. W windzie niemal wyrwałam guzik na ostatnie piętro, ponieważ przez niesamowicie dłużącą się chwilę nie chciał działać. Ostateczni jednak mi się udało, a jakieś pół minuty później wysiadłam przy recepcji.
- Dzień dobry, Camille - powiedziała Michie, nowa asystentka taty, zastępująca Olivię. Podobno zwolnił ją za to, że nie przekierowała ani jednego z moich telefonów z tamtego przeklętego dnia, gdy wylądowałam w szpitalu po próbie samobójczej.
Michie była dwudziestojednoletnią blondynką o niebieskich oczach. Wprawdzie nie widywałam jej za często, bo zwykle podczas jej zmian leżałam w łóżku, ale doskonale wiedziałam, że była niesamowicie miła oraz uczynna nie tylko dla mnie, lecz też dla wszystkich gości Grey House. Tata wielokrotnie zachwalał jej punktualność, dokładność oraz oczywiście fakt, jak traktowała zarówno mnie oraz Sebastiana.
- Cześć, Michie - odpowiedziałam z uśmiechem. - Daj mi chwilkę, muszę do łazienki - dodałam, truchtając w stronę toalet. Na jej gromki wybuch śmiechu pokręciłam jedynie głową, wchodząc wreszcie do pomieszczenia z odpowiednią tabliczką. Po około dwóch minutach wróciłam, jednak ku własnemu zaskoczeniu, podniecenie nadal dręczyło moje ciało. Tu właśnie skończyła się moja cierpliwość.
- Mogę w ogóle zwracać się do ciebie po imieniu? - spytałam. Najwidoczniej rozmowa z Flynnem za bardzo mi się udzieliła, przez co trochę za bardzo się zagalopowałam.
- Oczywiście, nie ma problemu. Twój tata jest w biurze, za pół godziny na spotkanie.
- Postaram się nie zająć mu więc wiele czasu - obiecałam.
- Oczywiście - powtórzyła. - Chcesz kawy, herbaty? - zaproponowała. Zaprzeczyłam, prosząc, aby nam nie przeszkadzano. Podziękowałam kobiecie za przyjemną rozmowę obiecując, że na pewno poplotkujemy jeszcze przed moim wyjściem.
Niecierpliwie zapukałam do masywnych drewnianych drzwi, od razu otrzymując pozwolenie na wejście do środka. Tata siedział w swoim fotelu przy biurku pełnym jakichś papierów. Stał tam również otworzony laptop, na którym co chwile coś notował. Przerwał jednak i odłożył kartkę na blat po tym, jak zdał sobie sprawę, że to ja miałam zamiar mu przeszkodzić, a nie jego asystentka.
- To dopiero niespodzianka - powiedział. - Coś się stało? - spytał, marszcząc brwi.
Zamknęłam za sobą drzwi, przekręcając od razu klucz, aby naprawdę nikt nam nie przeszkadzał.
- Nie - odparłam, rzucając ściągnięte wcześniej kurtkę, czapkę i rękawiczki na fotel. - Przemyślałam twoje wcześniejsze słowa - oznajmiłam, bez chwili zastanowienia ściągając również spodnie, żakiet oraz bluzkę. - Te o dawaniu sobie przyjemności samej - przypomniałam, powoli ruszając w jego stronę w samej koronkowej bieliźnie. Rozwaliłam koka, pozwalając włosom niesfornie opaść na nagie ramiona i plecy. Szary cały czas bacznie mnie obserwował. Jego oczy lśniły z podniecenia, a język leniwie sunął się po ustach z każdym krokiem, jaki stawiałam. Przeszłam przez całe pomieszczenie, zatrzymując się przy ogromnych szybach przez które widoczne były największe budynki miasta. Prawie nie było szans, aby ktokolwiek nas zobaczył, ponieważ w większości z nich było ciemno.
YOU ARE READING
One last breath •50 shades of Grey fanfiction• #3
FanficUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Wszyscy wiedzą kim są Grey'owie. Po wielu wzlotach i upadkach w życiu Camille nareszcie wszystko zaczęło się...