•Camille's POV•
Niedzielny poranek przywitał mnie słodkim bólem między udami i całkowitym zmęczeniem, chociaż nie powinno mnie to dziwić, ponieważ przespałam tylko kilka godzin. Uśmiech rozkwitł na moich ustach na samo wspomnienie poprzedniego wieczoru. Rozejrzałam się, poszukując wzrokiem mężczyzny, który doprowadził mnie do takiego stanu. O dziwo go nie było, ponieważ miejsce obok było puste. Westchnęłam, zauważając kąśliwie, że pomimo tego, co wczoraj powiedział, pewne rzeczy i tak pozostały takie same. Elektroniczna asystentka taty powitała go, całe szczęście nie zdając sobie sprawy z tego, że całą noc spędziłam w jego łóżku. Powtórzyła jego plan dnia, dzięki czemu dowiedziałam się, iż był właśnie na siłowni w Escali. Potem — późnym południem — miał papierkową robotę, a wieczorem telekonferencję z hiszpańskimi inwestorami. Po tym nastał koniec, jednak gdzieś wgłębi siebie miałam nadzieję, iż chciał spędzić ze mną trochę czasu przed powrotem do poniedziałkowej rutyny.
W piątek odbywał się bal dobroczynny, organizowany co roku przez dziadków, którego dochody przeznaczane były na organizacje charytatywne. Dlatego też ważne było, żebyśmy z Bree wreszcie spięły zadki i upewniły się, kto miał być naszym stylistom, jakie kupić sukienki oraz dodatki. To był mój plan na tamten dzień.
Dość długo naszukałam się telefonu, po który ostatecznie musiałam zejść na dół. Nie przejmowałam się jednak nagością, ponieważ to był w końcu mój dom. Niby mieliśmy gości, jednak jakoś nie chciało mi się wierzyć, że wstali tak wcześnie.
Po powrocie do sypialni Szarego, znowu położyłam się do łóżka. Dopiero wtedy poczułam, że coś było nie tak, bo w dalszym ciągu byłam nieźle podniecona co, po zeszłonocnym maratonie, nie powinno mieć miejsca. Niemalże pisnęłam, czując wibracje w moim wnętrzu. Zaskoczona, sięgnęłam dłonią między nogi, natrafiając po dłuższej chwili na coś w rodzaju okrągłego małego wibratora. Najpierw działał na słabszym poziomie, przez co przyjemność powoli we mnie narastała. Jak gdyby nigdy nic wybrałam kontakt osoby, która zostawiła mnie w takim stanie, a potem wcisnęłam opcje połączenia. Odebrał od razu, jakby oczekując mojego telefonu. Jego urywany oddech powiedział mi, że biegał, więc zapewne korzystał właśnie z bieżni.
- Dzień dobry, kochanie - powiedział. Dźwięk wciskanych przycisków na urządzeniu sprawił, że lekko się skrzywiłam. - Dobrze spałaś?
- Wczoraj nie wymęczyłeś mnie wystarczająco? - odparłam pytaniem. Nie musiałam mu tłumaczyć, co miałam na myśli, ponieważ byłam pewna, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie odpowiedział mi od razu. Zamiast tego przez chwilę milczał. Jęknęłam dość głośno, czując jak wibracje stały się silniejsze. Naprawdę miałam ochotę wsadzić sobie rękę między nogi, wyciągnąć to urządzenie szatana i tak po prostu je wyłączyć. Nie chciałam jednak psuć zabawy.
- Odbierz to, jako „nie" - nakazał. Dałabym sobie głowę uciąć, że się uśmiechał. Postanowiłam zagrać w tę samą grę. Włączyłam głośnomówiący, aktywowałam połączenie z przekazywaniem obrazu, a potem tak po prostu zaczęłam się onanizować wiedząc, jak strasznie go to podnieci.
- Kurwa, Camille - warknął. Głośny trzask w tle podpowiedział mi, że prawdopodobnie stracił równowagę na bieżni. Zaśmiałam się, kontynuując zabawę.
- Skoro uważasz inaczej - rozpoczęłam z pewnością siebie, słysząc dźwięk zatrzaskiwanych za Szarym drzwi. Zaskakujące jak szybko znudziło mu się bieganie. - Odpowiedz mi więc na pytanie: czemu cię tu jeszcze nie ma, hm?
- Myślałem, że nadal będziesz spała, zanim wrócę - zauważył, próbując się wybronić. - Przestań się, do cholery, dotykać - warknął.
YOU ARE READING
One last breath •50 shades of Grey fanfiction• #3
FanfictionUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Wszyscy wiedzą kim są Grey'owie. Po wielu wzlotach i upadkach w życiu Camille nareszcie wszystko zaczęło się...