14.

449 17 1
                                    

•Camille's POV•

- Co tutaj robisz? - spytałam, odzywając się do taty po raz pierwszy od samego rana. - W sumie nawet mnie to nie obchodzi. Po prostu wyjdź i daj mi w spokoju pójść spać, zanim leki przeciwgorączkowe przestaną działać.

Cóż prawda była taka, że naprawdę interesował mnie powód, dla którego stał na środku mojego pokoju. No i jakby nie było zapewne bez jego wtargnięcia zaczęłabym się wkurzać, ponieważ by się nie pojawił. Co poradzić? Byłam tylko kobietą, która jak zwykle wszędzie znajdowała powód do nerwów. Dodatkowo oczywiście w ogromnym stopniu przypominałam charakterem mojego ojca, co oczywiście dolewało oliwy do ognia, ponieważ oboje byliśmy uparci jak cholera.

- Chciałem z tobą porozmawiać - przyznał, nie odrywając wzroku od poduszki, znajdującej się na ziemi obok rozwalonej przeze mnie ramki.

- Nie możemy zrobić tego rano? Naprawdę nie mam na to ochoty - kontynuowałam.

- Zdaję sobie z tego sprawę - odpowiedział, całkowicie zmieniając ton. Oho, tatuś dominuś nadchodzi. - Nie zawsze jednak możemy dostać, czego chcemy.

- Świetnie, ale ja zawsze dostaje to, czego chce - zauważyłam. - Możesz już iść.

Ciężkie westchnienie opuściło jego zapracowane ciało i przez kilka sekund naprawdę miałam nadzieję na to, że mnie posłucha. Szary był jednak typowym Szarym: wkurzającym, irytującym, opiekuńczym, a przede wszystkim trzymającym na swoim. Ani trochę nie zdziwiło mnie więc to, że nadal desperacko chciał zadać mi ciążące mu pytania, prawdopodobnie obejmujące temat obecności w naszym domu Aarona.

- Rozmowa to sposób na rozwiązanie konfliktu, Camille.

- Ale nie ma żadnego konfliktu, tato! - krzyknęłam. Jak mogłam się spodziewać podniesienie głosu od razu sprowadziło do mojej sypialni Felixa, który nawet jako szczeniak cały czas obierał sobie za życiową misję moją obronę. - Okej? - spytałam łagodniej, siadając na łóżku. Wystawiłam dłoń do czworonoga, który pomerdał ogonem, traktując moje poruszające się w powietrzu palce jako zabawkę.

- Chcę, żebyś była ze mną szczera - poinformował. - Powiedz mi dlaczego zaprosiłaś tego skurwiela do MOJEGO domu? Powiedz mi, co do cholery przede mną ukrywasz? Powiedz mi dlaczego przestałaś dzielić się ze mną swoimi obawami tak, jak zwykłaś robić to wcześniej? Dlaczego ukrywasz przede mną tyle tajemnic? Muszę to wiedzieć, do cholery. A ty MUSISZ mi o tym mówić sama, ponieważ nie zawsze jestem w stanie odczytywać twoich obaw. - Westchnął. - Powiedz mi chociażby trochę - poprosił wreszcie. - Wtedy wyjdę.

To nie było jednak takie łatwe i bez względu na to, jak bardzo tego chciałam, nie mogłam powiedzieć mu prawdy. Tak jak się spodziewałam ból skroni powrócił, przez co nieprzyjemnie się skrzywiłam.

- Zaprosiłam go, bo czułam się winna - powiedziałam w końcu. Każde następne słowo na temat Aarona coraz bardziej nasilało moje poczucie winy względem taty. Aaron wydawał się miłym oraz nieszkodliwym człowiekiem. Mimo to jednak umysł doskonale podpowiadał mi, że cały ten bajzel z jego rzekomym ojcostwem sprawiał, że mężczyzna zgarniał coraz więcej minusów w oczach Szarego.

Nie dziwiłam mu się. Czuł się zagrożony tym, że nagle pojawił się rywal, chcący odebrać mu jego jedyną córkę. Boże to naprawdę zaczęło go wyniszczać. Cała ta chora zazdrość, narastające obawy oraz mnóstwo sekretów, których ukrywanie szło mi coraz gorzej. Dopiero wtedy, zagryzając drżącą z nerwów wargę, dotarło do mnie to wszystko.

Nigdy nie przeżyłabym, gdyby pojawił się ktoś inny, chcący mi go odebrać. Doskonale pamiętałam swoją początkową reakcję na pojawienie się Sebastiana, w życiu Szarego. On jednak musiał znosić fakt, że nagle pojawił się jakiś skurwiel, chcący mnie mu odebrać. Co gorsza jednak ani trochę nie polepszałam sytuacji, strzelając na każdym kroku fochy.

One last breath •50 shades of Grey fanfiction• #3Where stories live. Discover now