Rozdział 4

383 37 21
                                    

- Spójrz. Spadająca gwiazda - wskazałem ręką punkt na granatowym sklepieniu. - Pomyśl życzenie kochanie - szepnąłem jej wprost do ucha muskając ustami jej szyję.

**Sophie pov**

- Chciałabym zdobyć się na odwagę, żeby wyznać Tae swoje uczucia i być z nim szczęśliwa do końca życia - pomyślałam życzenie w głębi serca mając jednak nadzieję, że się ono spełni.

- Już? Co sobie zażyczyłaś? - spytał szeptem delikatnie gładząc moje włosy.

- Powiem Ci jak się spełni - odszepnęłam przymykając powieki.
Było mi tak dobrze. Myślałam, iż zaraz się rozpłynę. Było tak romantycznie i... magicznie? Tak, to dobre słowo. Przy Taehyungu czuję się jak księżniczka przy swoim rycerzu na białym koniu. Jakbym siedziała na błękitnej chmurce, jakbym mogła wszystko. Nie przeszkadzał mi już nawet chłód i mroźny wiatr drażniący moją skórę. Teraz liczyliśmy tylko my i ta chwila, która mogłaby trwać wiecznie. Nic innego się teraz nie liczyło. Świat stanął w miejscu.

- Wiesz, to urocze, że przefarbowałeś się specjalnie dla mnie - wymruczałam kreśląc różne wzory na jego ciepłej dłoni.

- Dla Ciebie zrobił bym wszystko. Moim priorytetem jest twoje szczęście i zadowolenie - jego gorący oddech przyjemnie muskał moją szyję. Na te słowa moje serce zabiło szybciej, a chłopak ucałował mój policzek pozostawiając na nim uczucie rozchodzącego się ciepła i mrowienia.

- I za to Cię uwielbiam - serio? Tylko tyle jesteś w stanie mu powiedzieć? Ech, Sophie jesteś żałosna.

Darzę go tak ogromną miłością, że na jego widok ledwo trzymam się na nogach, a w środku skacze z radości. Szkoda tylko, że nie umiem mu tego powiedzieć. Chwyciłam ręce szatyna i ciaśniej oplotłam się nimi w pasie. Tak bardzo potrzebuje teraz jego bliskości.

- Może lepiej wracajmy już do domu. Jest zimno. Przeziębisz się - w jego głosie wyraźnie słychać było troskę, ale też niechęć. Mi również nie uśmiechało się przerywać tej sceny. Przecież jest tak perfekcyjnie.

- Nie. Zostańmy jeszcze. Jest tak miło - uczepiłam się jego ramienia wtulając w nie policzek. - Jest idealnie - szepnęłam obserwując gwiazdy.

- Też tak uważam, ale z tobą wszędzie jest idealnie. I nie ważne jest miejsce i czas, ważna jest twoja obecność - czy on musi mówić mi takie rzeczy? Z każdą jego wypowiedzią robi mi się cieplej na sercu.

Już miałam otwierać buzię, żeby się odezwać, ale V był szybszy. Złapał za mój podbródek odwracając mnie przodem do siebie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a oddechy drżały. W jego ciemnych oczach odbijały się gwiazdy. Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze przygryzając przy tym swoją. Uniósł bardziej moją twarz i przywarł swoimi ustami do moich. Składał na nich krótkie, desperackie aczkolwiek czułe pocałunki. Oddawałam każdy z nich ze łzami w oczach. Przez tak długi czas raniłam chłopaka, którego kocham odtrącając go, a on zachowuje się tak jakby to nigdy nie miało miejsca. Naprawdę aż tak bardzo mnie kocha?

**Następnego dnia**

Wczoraj razem z Tae wróciliśmy do domu dosyć późno. Siedzieliśmy nad stawem wspominając i rozmawiając. Do końca życia nie zapomnę wczorajszego dnia. Przewróciłam się w łóżku na drugi bok napotykając na uśmiechniętą twarz szatyna i jego wpatrzone we mnie, ciemne tęczówki. Jakoś nie przypominam sobie, żebym kładła się z nim spać.

- Dzień dobry - przywitał się delikatnym, jedwabistym głosem i musnął moje czoło.

- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam unosząc do góry jedną brew podnosząc się na łokciach.

I still love U •Kth•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz