Rozdział 12

257 29 10
                                    

Niedługo później przyszła Sophie. Była zapłakana, a czarne od tuszu łzy spływały po jej aksamitnych policzkach. Szybko do niej podbiegłem i zamknąłem w szczelnym uścisku, szepcąc słowa pocieszenia. Ja sam również nie byłem zadowolony z odejścia Jana, a to, iż przepisał nam coś wcale nie poprawia sytuacji. Naprawdę, gdybym mógł to bym tego czegoś nie przyjął. Właściwie nawet nie wiem co to jest. Mam tylko nadzieję, że nie jest to nic cennego. Nie chcę brać czegoś co ma dużą wartość od człowieka, który mi pomagał, a później został uduszony z mojego powodu. Zacisnąłem palce z wściekłości. Co trzeba mieć w głowie, żeby chcieć zabić kogoś z miłości?! Ech, nie mam pojęcia. Czemu ta dziewucha tak się mnie uczepiła? Dobrze przynajmniej, iż zakończyła swój chory żywot i nareszcie mogę być u boku Soo, nie martwiąc się o to co będzie jutro, czy ona nam nic nie zrobi. Chyba pierwszy raz cieszę się z czyjejś śmierci. To takie dziwne. Rozluźniłem dłonie, wypuszczając z płuc powietrze, którym byłem już napąpowany. Dziewczyna nadal tuliła się do mnie, cichuteńko pochlipując. Jednak nim się spostrzegłem uniosła głowę, patrząc mi prosto w twarz. Jej cudne, ciemnobrązowe oczy były teraz zaczerwienione i spuchnięte, a  zaschnięte już stróżki łez nakreśliły na jej policzkach czarne linie. Długie, lśniące włosy przykleiły się jej do buzi. Może ktoś powiedziałby, że wyglądała teraz okropnie, lecz nie ja. Dla mnie wciąż była tą uroczą, przepiękną szatynką, która skradła mi serce. Nadal jest i będzie dla mnie jak najwspanialsza, najjaśniej świecąca gwiazda. Z tą różnicą, że tylko i wyłącznie moja gwiazdka. Uniosłem delikatnie kąciki ust i powoli wyciągnąłem dłoń w jej kierunku. Delikatnie odgarnąłem włosy z jej jedwabistej twarzyczki, zachaczając je o uszy Sophie. Ona tylko cały czas ze spokojem mnie obserwowała. Nie płakała już. Przynajmniej tyle dobrze.

- Hej, malutka, głowa do góry. Wszystko jakoś się ułoży. Przecież tej psycholki już nie ma. Teraz wszystko zmieni się na lepsze - kciukiem cały czas muskałem czarny polik. Chciałem ją jakoś podnieść na duchu.

Jej odpowiedzią było smętne skinięcie głową i opuszczenie jej w dół. Nie mogłem patrzeć na taki przykry widok, bo mimo wszystko ona jest całym moim światem i boli mnie jej cierpienie. Wykrzywiłem usta w lekki grymas, próbując się powstrzymać od urojenia choćby jednej kropelki z oczu. Nie zastanawiając się nad tym co powinienem w tej sytuacji zrobić, uniosłem jej podbródek i czule wpiłem się w kojące, gorące usteczka brązowowłosej. Ona bez wahania oddała pocałunek, delikatnie zagryzając moje wargi co jakiś czas. Mmm, jej wargi są takie mięciutkie. Jestem przeszczęśliwy, iż codziennie mogę ich smakować.

- Ej, hyung, noona, ja wiem, że bardzo się cieszycie z powrotu Tae, ale moglibyście nie robić tego na widoku - odezwał się z grymasem na twarzy siedzący na kanapie maknae, który objadał się popcornem.

- Cicho bądź młody! To, że Ty się nie znasz na miłości nie oznacza, iż musisz psuć innym romantyczne chwile - Yoongi, który zajmował miejsce obok bruneta zdzielił go po głowie na co Kook jedynie jęknął i złapał się za uderzone miejsce, starając się je rozmasować.

Co jak co, ale odkąd nasz Suga ma narzeczoną bardzo się zmienił. Na lepsze oczywiście, ale teraz także dokładnie rozumie mnie i moje uczucia do tej stojącej przede mną, niewinnej istotki. Zaśmiałem się z zaistniałej sytuacji. Nawet moja Soo delikatnie się uśmiechnęła. Zielonowłosy nadal patrzył na Jungkooka z oburzeniem.

- Dobra, Cukier zluzuj majty. Gówniak po prostu nie wie, iż dorosłym się nie przeszkadza - powiedziałem półżartem i objąłem ramieniem ukochaną.

- Stary, weź nawet nie żartuj. Ten wymoczek to istne utrapienie - wyjęczał, przeczesując palcami swoje idealnie ułożone włosy. - Jak Taeyeon tu przychodzi to on cały czas nam truje, żebyśmy nie migdalili się na jego oczach. Nawet nie wiesz jakie to jest irytujące! - Yoongi przejechał dłońmi po twarzy unosząc ją ku górze.

- Ej, hyung, ale wiesz, że ja tu jestem? - burknął z wyrzutem naburmuszony brunet.

- Serio? No co Ty nie powiesz? - zapytał sarkastycznie, patrząc na młodszego jak na skończonego idiotę.

- Nooonaaa! - wystękał przeciągle, wstając z kanapy. - Słyszysz jak oni mnie obrażają? - zadał jej pytanie z udawanym smutkiem i wtulił się w nią tak jak obrażone dziecko, które nie dostało zabawki w swoją mamusię.

- Tak, słyszę Kookisiu. Chodź idziemy od tych złych chłopaków - pogłaskała go po głowie, po czym oboje odwrócili się na pięcie i ruszyli ku schodom.

Patrzyłem na tą scenkę oszołomiony, a młodziak uśmiechnął się przebiegle i wystawił mi język. No nie. Tak być nie będzie. Nie dość, że ten wymoczek psuje mi przyjemność to jeszcze owinął sobie moją dziewczynę wokół palca! To, że jest maknae nie oznacza, iż może wszystko! Jak mi moją Sophie ukradnie to mu nogi z dupy powyrywam.

- No nie wierzę! Co za... -

- Nie warto marnować śliny Tae. Ten chłopak to istna udręka. Dziewczyny to uwielbiają, bo jest uroczy. Z moją Yeon zrobił to samo! - westchnął załamany Min, po czym wstał z kanapy i marudząc coś pod nosem poszedł do kuchni.

Wzruszyłem ramionami i udałem się do swojego pokoju.

**Sophie pov**

Wyciągnęłam rękę spod kołdry aby sięgnąć po telefon. Gdy już go chwyciłam włączyłam urządzenie. Jasne światło, które dawał wyświetlacz raziło mnie nieznośnie w oczy, ale w końcu przyzwyczaiłam do niego wzrok i sprawdziłam godzinę. 01:24. Cholera. Nie mogę spać. Męczą mnie koszmary. W szczególności śni mi się scena jak Amanda dusi Jana. To okropne, kiedy kilkukrotnie przewija Ci się przed oczami moment, w którym bliska osoba zostaje zamordowana. Naprawdę to nie jest nic przyjemnego. Podniosłam się do siadu i dłońmi przetarłam swoją buzię. Nie sądziłam jednak, że będzie ona cała mokra od potu i łez. Co mam teraz zrobić? Jeśli pójdę spać znów mi się to przyśni. Może napiszę list? Dawno nie pisałam do mamy. Sięgnęłam pod łóżko i wyjęłam spod niego kartkę z prośbami mamy oraz czystą, niezapisaną kartkę i długopis. Najpierw zerknęłam na zapisek od mamy. Stwierdziłam, iż pora odhaczyć kilka rzeczy i zerknąć na pozostałe.

"1. Wróć do Korei.
2. Rozsyp moje prochy w ładnym miejscu. Najlepiej nad wodą.
3. Wyznaj Tae swoje uczucia.
4. Odtwórz z nim wspomnienie, które uważasz za najlepsze.
5. Zrób z nim coś szalonego.
6. Zrób dla niego coś czego nie zrobiłaś jeszcze dla nikogo.
7. Spełniajcie swoje marzenia.
8. Pisz do mnie czasami listy."

Czyli trzy punkty zaliczone. Zostały jeszcze cztery i jeden, który będę realizować do końca swojego życia. Zastanawiam się tylko nad tym co Elena miała na myśli pisząc, żebym zrobiła dla Taehyunga coś czego nie zrobiłam jeszcze dla nikogo? Może miała na myśli małżeństwo? Nie, to chyba nie o to jej chodziło. Hmm, więc o co? Zastanawiałam się chwilę nad tym chwilę, ale nie mogąc znaleźć wyjaśnienia po prostu odpuściłam i zabrałam się za pisanie. Może uwzględnię to pytanie w liście? Może jakimś sposobem ześle mi na nie odpowiedź. Tak jak pomyślałam tak zrobiłam. W środku pisania jednak usnęłam, a byłam pewna, że to się nie stanie...

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●

Witajcie! Jest i nowiutki rozdział! Wiem, że miał być wcześniej, ale Panie uznały, że stać mnie na lepsze oceny i poprawiałam sprawdziany -_-
Ale teraz nie będę już zaniedbywać moich ff. Pamiętajcie, że bardzo was kocham placuszki! ❤💖

I still love U •Kth•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz