Rozdział 2.

968 83 3
                                    

                                                                    Jungkook

Dzień, w którym poznałem Jimina był jednym z ważniejszych dni mojego życia. Przez niemal piętnaście lat byłem typem buntownika, nienawidziłem ludzi oraz świata, który mnie otaczał. Uważałem, że rządzi niesprawiedliwość, a sens życia nie istnieje. Moja rodzina była wykształcona, mama pracowała jako lekarka w Szpitalu Asan w Seulu, a tata był prawnikiem. Nawet moja młodsza siostra Suni kochała się uczyć i w szkole zdobywała same wysokie stopnie. Oprócz nauki interesowała się muzyką i co miesiąc farbowała włosy na inny kolor czym doprowadzała moją mamę do rozpaczy. A co ze mną? Będąc w takiej wybitnej rodzinie powinienem czuć dumę, radość i szczęście. Ale z mojego zachowania dało się jasno odczytać, że nie lubię tej ich perfekcji i opanowania w każdej sytuacji. Doprowadzało mnie to do irytacji i dlatego robiłem wszystkim na przekór. To nie tak, że byłem leniwy. Gdybym chciał, mógłbym się wybić i osiągnąłbym wyższy poziom niż oni. Wśród nich byłem wyrzutkiem, głupkiem. Wagarowałem i opuszczałem szkołę, nie licząc się z ich opinią. Suni twierdziła, że przechodzę kryzys młodzieńczy i jak tak dalej potrwa to stoczę się na dno. Nie słuchałem jej wywodów, działała mi na nerwy. Któregoś dnia gdy wracała ze szkoły z przyjaciółkami przypadkiem zauważyła mnie w parku. Siedziałem ze słuchawkami w uszach i relaksowałem się muzyką, lecz nie trwało to długo. Moja uparta siostra klepnęła mnie w ramię, a gdy podskoczyłem wystraszony jakby mnie przyłapała na czymś nielegalnym, roześmiała się głupkowato w moją stronę. Miałem ochotę wytargać ją za te różowe kucyki, ale się powstrzymałem. Zmarszczyłem groźnie czoło i warknąłem, aby dała mi spokój. Suni nie poddała się łatwo więc chwyciłem ją za rękę i odepchnąłem silnie, aż poleciała na beton. Przestraszyłem się, że mogłem jej coś zrobić, ale na szczęście nie stało się nic groźnego. Jej koleżanki były w szoku i odsunęły się ode mnie na kilka kroków. Siostra miała łzy w oczach, bo dotąd nie uderzyłem jej ani nawet nie dotknąłem. Nie odzywała się do mnie przez cały tydzień. Wiedziałem, że tym razem przesadziłem i próbowałem ją przeprosić, ale nie było to łatwe. Wpadłem na pomysł, aby kupić jej jakąś ozdobę do włosów i dopiero wtedy mi wybaczyła. W tamtym momencie pomiędzy nami utworzyła się jakaś więź i teraz nie potrafię wyobrazić sobie jak mógłbym żyć bez tej słodkiej dziewczynki. Pomiędzy mną i rodzicami od zawsze panowała spora różnica poglądów więc wysłali mnie na obóz letni w celu poprawy swojego zachowania i oczywiście jako karę za olewanie szkoły. 

Tamten moment letnich wakacji traktuję bardzo poważnie. Wszystko się zmieniło gdy poznałem swojego obecnego przyjaciela. Jimin już na początku przykuwał uwagę rówieśników. Zawsze był miły, chętny do pomocy innym i cierpliwy. Moje kompletne przeciwieństwo. Nie znosiłem go, ale nie miałem wyjścia i gdy przydzielono mi go do pokoju, musiałem to zaakceptować. Unikałem jakiegokolwiek kontaktu z nim, milczałem gdy mnie o coś pytał, ale nie trwało to długo. Byłem samotny i nieszczęśliwy. Którejś nocy po prostu się otworzyłem i opowiedziałem mu całe swoje życie. Mówiłem przez pół nocy, ale Jimin słuchał nie przerywając mi ani na chwilę. Nie był senny, a i ja obudziłem się całkowicie. Moje gardło bolało od długiego monologu więc chłopak zaproponował abyśmy wyszli na świeże powietrze, na co przystałem od razu. Noc była piękna. Niebo usiane błyszczącymi gwiazdami sprawiało, że widzieliśmy się niezwykle wyraźnie. Poszliśmy na polankę, która znajdowała się nieopodal lasu i usiedliśmy wśród mchu i trawy. Ziemia była trochę chłodna, ale nie przeszkadzało mi to. Nie czułem gniewu, nienawiści, złości. Po prostu byłem pusty. Tak jakbym narodził się na nowo. Potrzebowałem kogoś, kto mnie wysłucha i zaakceptuje bezgranicznie, z moimi zaletami i wadami. Jimin był taką właśnie osobą. Nie oceniał mnie, starał się mnie zrozumieć i dlatego postanowiłem dać mu szansę, czego absolutnie nie żałuję.

Położyliśmy się wygodnie i zapatrzeni w niebo, słuchaliśmy odgłosów nocnych owadów. Westchnąłem i poczułem radość. Tak po prostu, bez konkretnego powodu, czułem się szczęśliwy. Odwróciłem się do chłopaka leżącego obok mnie i postanowiłem, że zrobię wszystko, byle pozostał przy mnie. Potrzebowałem kogoś takiego jak on. Jimin zauważył moje spojrzenia i posłał mi uśmiech. Może mnie lubił, chociaż wtedy byłem pełen sprzeczności. Nie lubiłem siebie, ale on nie przejmował się tym. Zapytałem go cicho, czy w momencie gdy obóz się zakończy chciałby się gdzieś spotkać. Wahałem się, ale nie miałem nic do stracenia. W końcu nie liczyłem, że się zgodzi, ale ku mojej radości, skinął twierdząco. Byłem tak zaskoczony, że przez chwilę zapomniałem jak się mówi. Kompletnie nie spodziewałem się tego. Jimin natomiast powiedział, że jestem szczery i nikogo nie udaję. Zauważył, że mam w sobie wiele buntu, ale on to naprawi. Nie uwierzyłem mu. Jednak po powrocie nie potrafiłem zapomnieć tych słów. Dużo rozmyślałem i wyczekiwałem naszego spotkania. Suni spostrzegła, że odkąd wróciłem jestem jakiś inny, co nie uszło też uwadze rodziców. Musiałem im podziękować, bo to w końcu oni sprawili, że zyskałem przyjaciela. 

Kilka dni po obozie spotkałem się z Jiminem. Dowiedziałem się gdzie chodzi do szkoły i wymusiłem na rodzicach, aby mnie przenieśli. Nie chcieli się zgodzić, ale wyjaśniłem im swoje powody. Obiecałem poprawę i dotrzymałem słowa. Wyglądali na zadowolonych. Siostra również cieszyła się, że w końcu wydoroślałem. A co ja o tym myślałem? Zmiana wyszła mi na dobre, obecnie lubiłem to jaki jestem. Nabrałem pewności siebie, zacząłem się uczyć. Jimin był moim wsparciem, razem przygotowywaliśmy się do egzaminów. Poznałem historię życia mojego przyjaciela i poczułem się głupio. W końcu ja miałem wszystko, a on musiał walczyć codziennie. Nie mieszkał z rodzicami, ale dziadkami. Nawet nie wiedział jaki jest jego ojciec. Ale jego zaletą było to, że ludzie go lubili, bo Jimin miał maniery i był dobrze wychowany. Zazdrościłem mu, że nigdy się nie poddaje i zawsze stara się znaleźć jasny punkt danej sytuacji. 

W ciągu tych trzech lat bardzo się zbliżyliśmy do siebie. Nie umiałbym sobie wyobrazić swojego życia bez niego. Praktycznie byliśmy nierozłączni i wszędzie chodziliśmy razem. Jimin był jedyną osobą, która miała nade mną jakąś kontrolę i potrafił w porę pohamować mój wybuchowy charakter. Oczywiście, złagodniałem trochę od tamtego okresu buntu, ale to nie znaczyło, że jestem łagodny i cichy jak mój przyjaciel. Jednak w stosunku do niego stawałem się zupełnie inną osobą. Bardzo mi to odpowiadało. 

******************************************************************************

Wiem, że to tylko jeden długi opis, ale uznałam, że pasuje. Chciałam przedstawić Jungkooka i pokazać jego wady jak i zalety oraz myśli. Mam nadzieję, że się udało;)

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz