Rozdział 28.

587 69 15
                                    

                                                                                    Jungkook

Wedle rozkazu Jimina musiałem posprzątać całą mokrą podłogę i dokładnie powycierać. Było mi zimno, bo przecież byłem bez koszulki, ale chłopak nie miał litości. W tym samym czasie próbował otworzyć drzwi co chwila narzekając na to, że specjalnie je tak mocno zatrzasnąłem. Totalna bzdura. Tylko leciutko je popchnąłem, a to, że były stare i łatwo się zamykały nie było moją winą. W końcu udało się je otworzyć, a Jimin natychmiast opuścił łazienkę, aby się przebrać w suche ubrania, ja natomiast zamknąłem drzwi tym razem ostrożnie i wszedłem pod prysznic puszczając gorącą wodę, aby się rozgrzać. Potem szybko się wytarłem i włożyłem piżamę, ale nadal czułem chłód. Może za długo przebywałem na zewnątrz i teraz potrzebowałem dużej ilości ciepła? Niespodziewanie kichnąłem aż zabolało mnie w kościach. Czułem, że sen dobrze mi zrobi więc poszedłem do sypialni. Jimin akurat wyciągał piżamę i wyminął mnie szybkim krokiem nawet nie zaszczycając spojrzeniem. No, trudno. Potem będę się tym martwić, teraz marzyłem tylko o wygodnym łóżku.

Skierowałem się prosto w jego stronę i rzuciłem do pościeli. Nakryłem się aż po czubek nosa, ale drżałem lekko na ciele. Przydałaby mi się gorąca herbata, ale nie miałem sił, aby ją przygotować. Pociągnąłem nosem i zamknąłem oczy. Szkoda, że kołdra była zimna i musiałem czekać, aż się nagrzeje, bo naprawdę okropnie marzłem. Nagle przyszło mi do głowy, aby wstać i poszukać koca, gdy wtem usnąłem. 

Wierciłem się w łóżku, a gdy usłyszałem kroki w pokoju wiedziałem, że wrócił Jimin. Uchyliłem powieki i poprosiłem go szeptem:

- Jiminnie, podasz mi koc? Zimno mi trochę.

Chłopak podszedł do szafy i wygrzebał z niej gruby, wełniany kocyk, a potem rzucił mi prosto na twarz. Westchnąłem i owinąłem się nim dokoła w pasie, a potem nakryłem jeszcze kołdrą i próbowałem zasnąć. Zaciskałem powieki, ale sen nie nadchodził. Jimin położył się obok mnie, bo nagle poczułem jak łóżko lekko się ugina, a potem odwrócił się do mnie bokiem i próbował zasnąć. Pewnie szło mu to znacznie lepiej niż mi. Może ciągle się na mnie gniewał. Mniejsza o to. Wzdychałem z bezsilności, bo zwykle nie miałem kłopotów z zaśnięciem. Pociągnąłem nosem i zadrżałem, bo przeszedł mnie dreszcz. Moje oczy były takie zmęczone, a głowa lekko bolała, ale nie mogłem zmrużyć oka. Przekręciłem się na bok, ale tylko pogorszyłem sprawę, bo poczułem ból w całym ciele. Jęknąłem cicho i odwróciłem się z powrotem.

Jimin nie spał, bo gdy tylko usłyszał jak się męczę, odwrócił się do mnie przodem i zapytał cicho:

- Co z tobą, Kookie? 

Patrzyłem na niego, ale w ciemności nie widziałem oczu. Mruknąłem coś niewyraźnie i mocniej otuliłem się kołdrą. 

- Jesteś chory? - zapytał zmartwiony chłopak i przyłożył swoją ciepłą rękę do mojego czoła. Od razu poczułem się lepiej. Był taki ciepły, a ja zimny jak lód. - Rany, masz gorączkę.- szepnął i przysunął się bliżej mnie. Objął mnie delikatnie, a ja wtuliłem twarz w jego klatkę piersiową i westchnąłem. - Może chcesz jakąś tabletkę?

Pokręciłem głową.

- Ty jesteś najlepszym lekarstwem.- mruknąłem i zamknąłem oczy. 

Jimin pogłaskał mnie po włosach, a ja powoli zasypiałem. Jego ciepło było tak przyjemne, że poczułem jak zapadam w głęboki sen.

Obudziłem się nad ranem, a moja głowa bardzo bolała. Światło raziło moje oczy, a gdy przekręciłem się w bok, zauważyłem, że Jimin już nie śpi. Patrzył na mnie uważnie, a gdy chciałem się podnieść, nie pozwolił mi na to.

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz