Rozdział 5.

718 79 0
                                    

                                                                    Jimin

W momencie, gdy Kook zaproponował wspólny sen odetchnąłem z ulgą, chociaż nie dałem niczego poznać po sobie. Prawda była taka, że czułem straszne zmęczenie i tylko siłą woli nie zasypiałem. Nie chciałem, aby mój przyjaciel zorientował się, że coś ze mną nie tak. Był dosyć spostrzegawczy, dlatego musiałem uważać, aby się nie zdradzić. Usiadłem obok niego, a potem położyłem głowę na jego ramieniu. Czułem jak powieki mi ciążą więc zamknąłem oczy. Nagle dał o sobie znać ból brzucha, który pojawiał się dość często przy mojej chorobie. Zacisnąłem powieki i starałem się o tym nie myśleć za dużo. Ramię przyjaciela było wygodne, ale najwyraźniej on miał inne zdanie na ten temat, gdyż po chwili poczułem jak chwyta mnie nieporadnie i kładzie na łóżko. Następnie przykrywa mnie kocem, a sam zajmuje miejsce obok mnie. Chwilę potem nie pamiętałem już niczego, dopóki się nie zbudziłem ponownie.

Ostre światło w pokoju sprawiło, że moje oczy zapiekły boleśnie. Przykryłem je dłońmi, ale to niewiele pomogło. Jęknąłem z rozpaczy, a potem usłyszałem rozespany głos Jungkooka.

- Jimin, wszystko dobrze?- zapytał i spojrzał w moją stronę. Nie panując nad tym, przysunąłem się do niego i wtuliłem mocno w sweter, aby tylko nie patrzeć na światło. Moja ręka drżała, czułem jak robi mi się niedobrze. Kook był kompletnie zaskoczony tym co się ze mną działo. - Hej, popatrz na mnie. - powiedział spokojnie i spróbował mnie odsunąć, ale nie ruszyłem się z miejsca.

- Proszę, wyłącz to światło.- poprosiłem błagalnie. - To mnie boli.

Jungkook uniósł się na łokciu i rozejrzał po pokoju. 

- Ale...Min, lampka jest zgaszona. To tylko słońce z zewnątrz.- powiedział i znowu na mnie popatrzył. Jego wyraz twarzy był niepewny. Nie miał pojęcia co się dzieje. Wiedziałem, że powinienem mu cokolwiek wyjaśnić, ale nie mogłem. Obiecałem sobie, że tego nie zrobię. Nie w tym momencie.

- Zasłoń okno, nie mogę patrzeć na światło.- wyszeptałem cicho. Nakryłem się kocem, aż po czubek głowy. Ból brzucha się nasilił, ale nic nie mogłem z tym zrobić. 

- Już zasłaniam.- rzucił Kook i rzucił się do okna. Usłyszałem szelest zasłony, a potem w pokoju pojawiła się ciemność. Odsunąłem trochę koc i odetchnąłem. Poczułem się znacznie lepiej. 

- Dziękuję.- powiedziałem cicho. Oczy bolały mnie jeszcze trochę, ale na szczęście widziałem normalnie.

Jungkook stał przy oknie, a potem podszedł do mnie i usiadł obok, na łóżku. Widziałem jego poważną twarz oraz przenikliwe oczy, ale milczałem. Dopiero gdy zmarszczył brwi, odpowiedziałem na jego niezadane pytanie.

- Wiem, że to może dziwnie wyglądać, ale...

- To jest dziwne.- przerwał mi. - Co ci się stało?

Spuściłem wzrok na poduszkę. Może nie powinien się godzić na to, aby tu został. Powinienem wcześniej odesłać go do domu. Ale było na to za późno.

- Kookie, to nic wielkiego.- powiedziałem z lekkim uśmiechem.- Ostatnio często bolą mnie oczy. Po prostu mam słaby wzrok.- tłumaczyłem. Wiedziałem, że mi nie uwierzy, ale musiałem chociaż spróbować.

- Oj, wydaje mi się, że coś kręcisz, Jiminnie.- odparł, ale nie drążył tego tematu dalej. Przesunął mnie trochę i położył się obok. W ciemności nie widziałem zbyt wiele, ale czułem jak leży blisko mnie. Kook westchnął, a ja starałem się pozostać nieruchomo. Chłopak spojrzał na mnie w ciemności, a potem dotknął mojego czoła. Jego dłoń była ciepła, w przeciwieństwie do mnie, ponieważ czułem tylko zimno i niewygodę.

- Jesteś chory? -zapytał zaskoczony Kook, a nim zdążyłem mu odpowiedzieć, zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, aż niemal stykaliśmy się nosami. Rozbawiło mnie to i zaśmiałem się cicho. Po chwili zacząłem kaszleć, a przestraszony Kook poklepał mnie mocno po plecach. Uspokoiłem się trochę i położyłem się na plecach. Jungkook usiadł na łóżku i przypatrzył mi się zamyślony.

- Jiminnie, wydaje mi się, że powinieneś pójść do lekarza. Zrobić jakieś badania.

- Jakie?- rzuciłem w ciemność. Starałem się, aby mój głos brzmiał zwyczajnie.

- No, okresowe. Będę spokojniejszy gdy je zrobisz.

- Tak bardzo się o mnie martwisz?- roześmiałem się, a chłopak spiorunował mnie wzrokiem.- To niepotrzebne, nic mi nie jest. Niedawno się badałem.

- Naprawdę?- zapytał, zdziwiony. - Jesteś pewien, że wszystko pod kontrolą?

Skinąłem głową, bo bałem się, że wychwyci w moim głosie niepewność. Nie potrafiłem kłamać, ale w tej sytuacji nie miałem wyjścia. Gdy dowie się prawdy, na pewno mi tego nie wybaczy.

Jungkook siedział przez chwilę oparty na ręce, a potem uśmiechnął się do mnie.

- Następnym razem to ty przyjdź do mnie, dobra? Postaram się wyrzucić siostrę, aby nam nie przeszkadzała.- mrugnął i roześmiał się cicho.

- Ja ją lubię, Kookie. Nie jest taka straszna.- powiedziałem. Suni trochę się zmieniła odkąd ją poznałem. Nadal ubierała się cukierkowo, ale wydawała się bardziej dojrzalsza. Przynajmniej nie była złośliwa i sądzę, że w jakimś stopniu starszy brat jej inspirował. No i mnie też polubiła, gdy się spotkaliśmy. Uśmiechała się lekko i próbowała być bardziej kobieca. Naprawdę doceniałem jej starania.

- Coś jeszcze cię boli? -spytał nagle Kook. - Wcześniej miałeś zaciśnięte oczy, wiesz?

Och, jak się o tym dowiedział? Sądziłem, że jakoś panuję nad wyrazem twarzy. Najwidoczniej nie doceniałem go.

- Tylko trochę, ale za chwilę mi przejdzie.- oznajmiłem i usiłowałem usiąść obok niego, co kiepsko mi szło. W końcu z lekkim grymasem na twarzy, podparłem się na dłoni i spojrzałem w jego kierunku.- Widzisz? Wszystko okej.

Jungkook skinął ostrożnie głową, ale widać było, że mi nie wierzy. Byłem naprawdę marnym kłamcą.

- No, dobrze. - powiedział powoli. - Może odsłonię okno?

- Jeszcze nie. Potrzebuję...- szukałem odpowiednich słów.- ...trochę więcej czasu.

Chłopak westchnął i oparł się o ramę łóżka.

- Jiminnie....- zaczął cicho, a gdy poprosiłem, aby kontynuował, wziął głębszy oddech i powiedział: - Gdy się poznaliśmy podczas wakacji...pamiętasz jaką obietnicę sobie złożyliśmy? Pamiętasz, co mi wtedy powiedziałeś?

- Tak, pamiętam.- odparłem poważnie. Czułem się okropnie, gdy o tym wspomniał akurat wtedy, bo doskonale pamiętałem. Każdy wspólnie spędzony moment, każdą rozmowę i bycie obok siebie. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, poważnych i banalnych, smutnych i wesołych. I przysięgliśmy sobie, że cokolwiek się wydarzy, nieważne co, nigdy nie będziemy okłamywać siebie nawzajem. Kłamstwo było czymś, czego żaden z nas nie mógł zaakceptować. Wiedziałem o tym, a mimo to właśnie to robiłem. Obietnicę, którą złożyłem kiedyś Jungkookowi łamałem ja. Chłopak, który nienawidzi oszustwa i przekrętów. Ja, który byłem zawsze uczciwy i szczery. Łamałem słowo i nienawidziłem siebie za to.

****************************************************************

Trochę krótszy, ale ma nadzieję, że nie zawiodłam czytelników;(


Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz