Leyla
Driggs powiedział że dzisiaj pojedziemy do stajni. Po śniadaniu szybko się umyłam i ubrałam. Czekałam jeszcze na mężczyzne, aż w końcu się doczekałam.
-Gotowa ?- Zapytał narzucając na siebie kurtkę.
-Oczywiście- Odpowiedziałam zawiązując szalik.
-No to w drogę- Brunet otworzył drzwi i puścił mnie w nich przodem, po czym sam wyszedł i je zamknął.Jesteśmy już w drodze. Zostało tylko dziesięć minut, i będziemy na miejscu.
-Driggs, na pewno możesz prowadzić ?
-A czemu by nie ?
-Bo wczoraj piłeś- Powiedziałam odwracając od niego głowę.
-Spokojnie, nie piłem dużo- Cmoknął mnie w policzek kiedy staliśmy na światłach, a ja westchnęłam.
-No dobrze- Dalsza droga minęła w ciszy.Jesteśmy już po wyborze koni i ich osiodłaniu. Ja wybrałam tego co ostatnio, natomiast Driggs, wziął tym razem kasztanowego ogiera. Koń był bardzo ładny. Ogólnie, dla mnie każdy koń jest ładny, ponieważ po prostu kocham te zwierzęta. Ja i instruktor poszliśmy na padok, ale Driggs pojechał w teren. Byłam troszkę zdenerwowana, bo jechała z nim jakaś inna dziewczyna...
Driggs
Ja i Felicja, tak ma na imię moja towarzyszka, pojechaliśmy nad rzekę. Droga, oczywiście była przez las. W pewnym momencie mój koń, zaczął wierzgać. Starałem się go uspokoić, jednak na marne. Nagle koń stanął dębem, a ja nie zdążyłem zareagować, przez co spadłem. Uderzyłem ręką w kamień. Super... Jeszcze tego brakowało. Dziewczyna, która ze mną była, od razu rzuciła się w gonitwe z koniem. W końcu go złapała, po czym podbiegła do mnie.
-Nic ci nie jest ?- Zapytała z lekką paniką w głosie.
-Rękę... Boli mnie- Powiedziałem, próbując wstać.
-Chodź, zamieniny się koniami i wrócimy do stajni- Złapała mnie pod ramię i pomogła.
-No dobrzeJesteśmy już prawie na miejscu. Widać już pastwiska, więc nie jest źle. Jedziemy cały czas w ciszy. W końcu ja postanowiłem ją przerwać.
-Dzięki
-Za co ?- Zapytała zaskoczona
-Za pomoc. Gdybyś nie jechała ze mną, nie dałbym rady
-Ohhh... Nie ma sprawy- Uśmiechnęła się i w tym momencie wyjechaliśmy do zagrody. Leyla od razu podbiegła, kiedy zobaczyła rękę.
-Driggs, co się stało ?- Zaczęła oglądać nie spokojnie, moją rękę.
-Spadłem z konia i uderzyłem ręką, o kamień
-Jejku, musimy jechać do lekarza !- Była spanikowana. Pożegnaliśmy wszystkich i poszliśmy do samochodu. Ja wsiadłem od razu, jednak dziewczyna stała i wyglądała, jakby nad czymś się zastanawiała.
-Wsiadaj- Powiedziałem niecierpliwiąc się.
-Dasz radę prowadzić ?- Zapytała spuszczając głowę.
-Poradze sobie, a teraz wsiadaj !- Powiedziałem lekko zdenerwowany.
-Dobrze- Powiedziała, po czym wsiadła do auta. Ruszyliśmy w drogę do szpitala.Anastazja
-Ty nie umiesz kochać- Wyszeptałam sama do siebie. Po tej całej sytuacji, Matt poszedł się umyć, a ja zmywałam naczynia. Jest tam trochę długo i zaczyna mnie to niepokoić.
-Hej Ana- Usłyszałam za plecami, głos Sam.
-O hejka, jak się spało ?
-Dobrze
-Cieszę się. Jesteś głodna ?
-Trochę
-To na stole są naleśniki, twój brat zrobił
-Supi !- Pisneła i zaczęła jeść. Skończyłam zmywać i dosiadłam się do niej.
-Jordan jeszcze śpi ?
-Tak. Do trzeciej nad ranem pisała ze swoim chłopakiem
-Czemu tak późno ?
-Bo nie chce, żeby Matt się dowiedział, o jej związku, dlatego piszą w nocy
-A ty skąd wiesz że tak późno pisali, też nie spałaś ?
-Nie, spałam, ale spojrzałam na jej telefon i była wiadomości o trzeciej dwadzieścia pięć, o treści "dobranoc"
-Rozumiem- W tym momencie do pomieszczenia wszedł Matt.
-O czym gadacie ?- Uśmiechnął się i podszedł do miejsca obok mnie i usiadł.
-Nie ważne, babskie sprawy- Powiedziałam nie odwracając wzroku od Sam.
-Ahh, rozumiem- Zaśmiał się krótko. Po czym zapadła cisza.
-To ja, pójdę do Jordan- Zaczęła Sam i szybko pobiegła do pokoju.
-Dobrze, idź- Powiedział za nią białowłosy.
-Matt, ty żartowałeś, prawda ?
-Z czym żartowałem ?- Przybliżył się do mnie, a moje serce zaczęło bić szybciej.
-Z tym że mnie "kochasz"- Do ostatniego słowa, zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
-Nie- Jedną dłoń połóżył mi na policzku, a drugą na moim ramieniu- Kocham cię- Nie wierzę w to co zrobił... Pocałował mnie... Nie wiedziałam co zrobić, więc odwzajemniłam.Matt
Skoro odwzajemniła pocałunek, to znaczy że też mnie kocha ? Chyba tak.. Albo po prostu nie wiedziała co zrobić ? Nie mam pojęcia. Oderwałen się od jej ust, i spojrzałem w piwne oczy.
-Matt...- Zaczęła, ale ja położyłem jej palec na ustach.
-Ciiiiii- Zamilkła. Chwilę wpatrywała się prosto w moje źrenice, a potem mocno mnie przytuliła. Na koszulce czułem mokre krople. Czy ona płacze ? Pogłaskałem ją po głowie, a niebieskowłosa, spojrzała na mnie z łezkami na policzkach.
-Przepraszam, ale ja nie mogę- Z oczu ciurkiem zaczęły lecieć łzy- Twój ojciec... Zrobił mi tyle złego, że po prostu nie potrafię
-Hej, ale widzisz że nie jestem taki jak on-Pogłaskałem ją po policzku, po czym musnąłem delikatnie jej usta, swoimi- Kocham cię...
______________________________________Ejo ! Mam nadzieję że się podoba :3 Rozdział trochę później, ale jest. Nie jestem z niego zbytnio zadowolona, lecz kiedy zobaczyłam datę ostatniego, tak truszke zrobiło mi się głupio :/ Nie jesteś zła/y ? :< Jeśli zauważysz błąd, daj mi znać :) Może też dać gwiazdkę i komentarz ;) Okey, to na tyle. To do następnego :3 Bayo ;*

CZYTASZ
Nowe Życie Leyly
Romance~Druga część. Pierwsza - Niewolnica Leyla~ Miesiąc od śmierci taty Leyly. Dziewczyna chodzi do psychologa żeby pozbyć się strasznego widoku, jakim był umierający ojciec. Póki co bierze tylko leki na uspokojenie i chodzi na terapię. Pewnego dnia nast...