Następnego dnia do domu Huberta zawitała policja.
- Dzień dobry mieszka tu może Hubert? Mamy do niego pewną sprawę.
- Tak jest. Proszę wejść ja zaraz go zawołam. - Mama Doknesa udała się do jego pokoju .- Hubert. Słuchaj przyszła policja.
- Co?!
- Mają jakąś sprawę do Ciebie i chcą porozmawiać... proszę otwórz drzwi.
- Boże... Mamo ja nie chcę!
- Otwórz je szybko i będzie po sprawie. - Doknes posłusznie otworzył drzwi i udał się do policjantów.
- Dzień Dobry... - Powiedział.
- Dobry... Podobno zmarł Twój brat prawda?- spytał policjant.
- Tak... - Doknes zaczął płakać. Bał się, że zapytają go o Dealera.
- Słuchaj. Eeee nie wiemy jak to możliwe ale dowody wskazują na Ciebie.
- ŻE CO? JA BYM NIGDY TEGO NIE ZROBIŁ! NIGDY!
- A więc kto to zrobił? - Zapadła cisza. Czy wydać Karola czy samemu pójść do więzienia (w przypadku Huberta do poprawczaka... chyba) Doknes spojrzał na policjanta.
- Ja - Odpowiedział krótko. Mama Huberta nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- Hubert? jak tak mogłeś? - Doknes nie zdążył odpowiedzieć bo policja zabrała go do radiowozu.
- Przepraszam, czy mogłbym do kogoś zadzwonić?
- A dzwoń se - odparł obojętnie policjant. Doknes wyciągnął telefon. Zadzwonił do Dealera.
- Halo? Doknes? Siema! - Hubert zaczął płakać. - Coś się stało?
- Zabrali mnie! Nie wydałem Cię więc teraz ja pójdę siedzieć.
- Dlaczego to zrobiłeś!?
- Bo jesteś moim przyjacielem... nie mogłem Ci tego zrobić... Oke, ja kończę bo już dojechaliśmy. Możesz powiedzieć Marcinowi. - Po tych słowach Doknes rozłączył się.
TEN MARATON MNIE WYKOŃCZY! JUŻ PÓŁTOREJ GODZINY A DOPIERO 3 ROZDZIAŁY! (JESZCZE DRUGIE FF) JESTEM GŁODNA NIE JADŁAM ŚNIADANIA ZABIJECIE MNIE :C