#1

38.9K 1.1K 182
                                    

 ALBERT~

Jestem król Albert Smith, władam całą Europą, wszystkie watahy mi podlegają, kiedy jakiś bezmyślny alfa mi się postawia pozostają po nim tylko flaki. 
Jestem wysoki na mniej więcej 190 cm, 20 letnim ciemnym brunetem o oczach koloru zielonego, nienawidzę gdy ktoś podważa moje decyzje.
Jedyni kto o ty wiedzą na pewno leżą dwa metry pod ziemią. Pomyślicie pewnie że jestem barbarzyńcą. Tak to prawda jestem nim i się to nie zmieni,  wszyscy będą pamiętać mnie, nawet za sto lat, dopilnuje tego. 
Nie jestem taki jak inni, nie odziedziczyłem po ojcu tego całego terenu, zdobyłem go z grupką ludzi. Myślicie, że to głupie z 30- toma osobami ruszać na całą sforę, to też prawda, że głupio mówi się, że miałem szczęście. Ale jednak jest coś co mnie osłabia... Przez to że nie znalazłem swojej mate, tracę powoli dusze. Nie miałem czasu jej szukać, byłem zajęty zdobywaniem ziem moich wrogów. 
Siedziałem sobie w moim biurze kiedy mój beta Sam wysłał mi w myślach wiadomość:

Alfo mamy problemy, jakiś wieśniak się stawia nie chce dać należnej daniny.

Ma coś wyjątkowego? Jakieś cenne przedmioty? Jak ma to to weź, jako zapłatę teraz jestem zajęty.

Tak jest Alfo.

Czasem się dziwie że wybrałem jego na swojego Bety, nie potrafi nawet zająć się najłatwiejszymi czynnościami...

           (4 miesiące później)

Jechałem moim rydwanem kiedy przed jakimś domem zebrała się grupka ludzi.

Zatrzymać powóz!! -rozkazałem.

Podszedłem do miejsca, tam jakaś chłopak na oko 20 może 21lat szarpał jakąś dziewczynę dotykał ją itd. Przeszedłem przez tłum i złapałem go za szyje i podniosłem na jednej ręce.

Nie mieszaj się koleś, nie widzisz, że próbuje się zabawić?!-ryknął.

Teraz przeprosisz tę dziewczynę.

Po moim trupie!

Jak tam chcesz- powiedziałem i skręciłem pyszałkowi kark.

Zabrać trupa!- rozkazałem.

Dziewczyna była bardzo przestraszona wyglądała okropnie, miała podarte stare łachmany, poplątane i wyblakłe włosy oraz była brudna. Podszedłem powoli, żeby ją nie wystraszyć, płakała, wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej próbowała się wyrwać ale bez skutku.

Jedziemy do domu teraz!- rozkazałem woźnicy. Dziewczyna na moich rękach zemdlała, chwile potem dojechaliśmy na miejsce. Zawołałem sługi i kazałem ją wykąpać i wezwać do niej medyka i położyć w mojej komnacie.

Moja Mała Mate Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz