Arya

1.2K 101 3
                                    

-No więc? -zapytała Katherine, marszcząc brwi ze zdenerwowania. Annabeth wydawała się bardzo zmartwiona, co niepokoiło córkę Hadesa.
-Miałam sen...- zaczęła Annabeth.- Nie pamiętam dokładnie wszystkiego, ale...widziałam, że znajdziesz się w niebezpieczeństwie.-dokończyła i spojrzała na Katherine.
-Widziałaś coś szczególnego? -zapytała zaniepokojona dziewczyna.
-Niedokładnie. Nie wiem, co o tym sądzić. Zazwyczaj jak miałam sny to były wyraźne, a teraz...
-Widziałaś jeszcze kogoś w tym śnie oprócz mnie?
-Nie, tylko ciebie.-odpowiedziała smutno córka Ateny.
Katherine w głębi duszy odetchnęła z ulgą. Ucieszyła się, że jej bratu i przyjaciołom nic nie zagraża, ale z drugiej strony bała się o siebie. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać.
-Dziękuję, że mi powiedziałaś.
Annabeth wstała i uścisnęła Katherine. Zapewniła ją, że wszystko będzie dobrze, ale dziewczyny wiedziały, jaka jest prawda. Sny herosów zazwyczaj zawsze okazują się autentyczne.

-Hej, śnieżynko! -krzyknął Leo, witając się z Katherine. Śmiał się jak zawsze i to poprawiło dziewczynie humor.
-Hej.- Kate także się uśmiechnęła.- Daleko jeszcze do celu?
-Zostało nam kilka...-nagle urwał, bo w jednej chwili okrętem zatrząsło tak mocno, że dziewczyna, o mało co się nie przewróciła. Spojrzała za burtę i zobaczyła, że okręt stanął tuż przy brzegu jakiejś nieznanej wyspy.
-Co tu się dzieje?- krzyknęła Piper, która wyszła ze swojej kabiny. We włosy miała wpięte różowe piórko, a w ręku trzymała swój Katoptris, przez co wyglądała teraz jak Indianka. Od razu za nią stanęła Annabeth także z bronią w ręku. Jej sztylet odbijał słońce, które świeciło dzisiaj tak mocno, że aż parzyło Katherine skórę.
-Sam chciałbym wiedzieć.- powiedział Leo, uważnie spoglądając na wyspę.
-Na Posejdona! Skąd wzięła się tu ta wyspa?- zapytał Percy, nie wierząc własnym oczom.
Wyspa pojawiła się znikąd. Herosi i Katherine postanowili rozejrzeć się.
Leo i Percy zostali na okręcie, gdyby coś się stało. Annabeth pocałowała swojego chłopaka w policzek i ruszyła razem z Piper i Katherine.
Im dalej szły, tym pogoda pogarszała się. Nie wiedziały dlaczego, ale były pewne, że ktoś jest na tej wyspie, kto kontroluje chmury. Od czasu do czasu, na niebie widać było grzmoty, a czasem strzelały błyskawice. Dziewczyny nie były pewne, czy mają iść dalej, gdy na polanie zobaczyły jakąś postać, odwróconą do nich plecami. Trzymała ręce w górze, a jej krótkie ciemne włosy wyglądały jakby stanęły dęba. Kiedy dziewczyny podeszły bliżej, postać odwróciła lekko głowę w ich stronę. Była to piękna dziewczyna, z szarymi oczami, w których odbijał się blask błyskawic. Miała dość okrągłą twarz, a jej włosy opadły do ramion, gdy opuściła ręce.
Odwróciła się do dziewczyn całkowicie i Katherine zobaczyła, że ma na sobie srebrną sukienkę do kostek, która podkreślała jej figurę. Uniosła pytająco brwi i zapytała:
-A gdzie syn Posejdona? Wprawdzie mój ojciec go nie lubi, ale zawsze chciałam go poznać. Podobno jest wspaniały.
-Dlaczego niby miałby tu być syn Posejdona?- zapytała Annabeth, próbując zrozumieć, skąd ta kobieta wie o Percy'm.
-Oh, daj spokój, córko Ateny. Myślisz, że nie wiem kim jesteście? Potrzebuję waszej małej pomocy. Mój ojciec odradzał mi spotkanie z wami, ale uznałam, że nic mi nie grozi, prawda córko Hadesa i potomkini Chione?- powiedziała i uśmiechnęła się przebiegło.
Katherine nie wiedziała, skąd kobieta zna jej pochodzenie, ale zauważyła, że ze zdenerwowania jej ręce pokryły się szronem. Nie odczuwała bijącego od niej chłodu, ale Piper i Annabeth zapewne poczuły. Natychmiast się opanowała i odrzuciła napływającą moc.
-Kim jesteś? -zapytała ostro Piper, używając czaromowy.
Kobieta od razu to zauważyła.
-Daruj sobie, moja droga. To na mnie nie działa, ale i tak powinnam wam powiedzieć kim jestem. Nazywam się Arya i jestem córką Zeusa i muzy pamięci Mneme, dlatego też wiem kim jesteście. Potrzebuję waszej pomocy.

Bardziej bogini niż heroska...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz