Pan Di Angelo

236 9 1
                                    

Annabeth bolały już oczy od jasności odbijającej się od otaczających ich lodu i śniegu. Było jej tak zimno, że niemal czuła jak zamarzają jej kości. Zamarzyła o tym, żeby znaleźć się przy ciepłym ognisku w Obozie Herosów, z dala od tego przerażającego mrozu. Jej chłopak i przyjaciółka byli prawie sini z zimna. Córka Ateny miała przeczucie, że to dopiero początek ich cierpienia.

Lada moment zauważyli odwróconą postać stojącą całkiem samotnie. Zatrzymali się jednocześnie.

-To ona...- zaczął Percy- To Katherine. Co ona tu robi?

-Nie wiem, ale powinniśmy ustalić plan. - odpowiedziała Annabeth

-Oczywiście, Mądralińska- uśmiechnął się pod nosem chłopak, ale jego dziewczyna udawała, że tego nie usłyszała.

-Najlepiej będzie jak podejdę to niej sama, a wy ukryjecie się za tą skałą. - wskazała palcem wysoki głaz oddalony od Katherine kilka metrów -W razie, gdyby coś kombinowała, pomożecie mi.

-Nie wydaje mi się, że powinniśmy się rozdzielać. Poza tym jest całkowicie sama, nic nam nie zrobi - powiedział Percy

-Czy to nie dziwne... -Piper spojrzała na przyjaciół- ...że jest tam całkiem sama?

W chwili gdy córka Afrodyty zadała to pytanie, zza drzew pokrytych lodem wyszła cała armia umarłych wojowników. Było ich mnóstwo. Troje herosów nie miało szans w walce z nimi wszystkimi.

-Ok...- zaczął Percy z ponurą miną- Chyba czas wezwać wsparcie.


                                                                                         ***

Leo, Will i Nico zabrali ze sobą wcześniej już spakowane plecaki i weszli na zamarzniętą wyspę. Syn Hadesa w końcu się rozluźnił, że może wkroczyć do akcji i znaleźć siostrę. Cokolwiek planowała, miał nadzieję, że da się jeszcze ją uratować. Zdawał sobie sprawę, że jego przyjaciele są gotowi na walkę, ale Nico nie chciał, żeby do niej doszło. To mogłoby znaczyć, że ktoś z nich zostanie ranny albo nawet zabity. Bał się o swoich przyjaciół i siostrę, a to, że mieliby walczyć przeciwko sobie było jeszcze gorszą myślą.

-Bogowie, jak tu zimno. - powiedział Leo, owijając się szczelniej grubym płaszczem.

-Widzę ich!- krzyknął Nico, wskazując Percy'ego, Annabeth i Piper, których było widać w oddali.

Cała trójka przyśpieszyła, gdy w jednej chwili na drodze stanęło im dwoje nieumarłych wojowników. Leo i Will zatrzymali się przerażeni i zaczęli wyciągać broń, gdy Nico pokręcił głową, żeby przestali.

-Coś tu nie gra...- zaczął Nico, mrużąc oczy i patrząc na nieumarłych.

-Oczywiście, że coś tu nie gra, Panie Di Angelo. - odezwał jeden z nieumarłych skrzeczącym głosem. Ubrany był w stare szmaty, a jego szkieletowa twarz dziwnie się poruszała, gdy mówił.  -Pana siostra wezwała nas i chciała nas jeszcze zamrozić!

-To niedorzeczne! -odezwał się drugi umarły. Wyglądał prawie tak samo jak ten pierwszy, z wyjątkiem tego, że brakowało mu jednej ręki, a raczej kości jednej ręki.

-Chwila...co tu się dzieje?- zapytał Will zdezorientowany, patrząc to na jednego wojownika, to na drugiego.

-Co tu się dzieje?- krzyknął jeden z nieumarłych- Oh, ci herosi, zawsze dowiadują się wszystkiego na końcu. Panie Di Angelo, pana siostra wezwała nas i pokryła lodem prawie wszystkich...oprócz nas. Udało nam się uciec. Hades mówił, że ta dziewczyna prawdopodobnie będzie chciała wezwać podziemną armię, ale coś takiego? Nie pozwolę się zamrozić! Oh, na Hadesa...

-Co planuje moja siostra? - zapytał chłodnym tonem Nico.

-Nie wiemy, Panie Di Angelo. Uciekliśmy od razu jak nas wezwała z Podziemia.

-Ale na pewno nic dobrego. - odezwał się drugi wojownik- Panie Di Angelo, musimy pana chronić. Hades nam tego nie wybaczy, jeśli jeszcze jego syn zginie...

-Nikt dzisiaj nie zginie. -powiedział ostro Nico, co trochę wystraszyło nieumarłych.

Syn Hadesa odwrócił się do Willa i Leo.

-Musimy dotrzeć do Percy'ego, Piper i Annabeth zanim będzie za późno. - wskazał dwoje nieumarłych- A wy idziecie z nami.

-Oczywiście, Panie Di Angelo.

Ruszyli przed siebie, nie wiedząc, co ich czeka.



Bardziej bogini niż heroska...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz