Coming-out

313 12 0
                                    

Mona i Damon siedzieli na zewnątrz, przy domku Demeter. Chłopak był zajęty tworzeniem żywopłotu, a dziewczyna stała obok  i patrzyła na niego przenikliwie. 

-Martwisz się o nią prawda? - zapytała Mona. 

Damon odpowiedział dopiero po chwili, co upewniło Monę w jej przypuszczeniach.

-Przepraszam, mówiłaś coś?

Córka Apolla powtórzyła swoje pytanie. Wiedziała jaką dostanie odpowiedź. Znała Damona bardzo dobrze. Zawsze gdy się denerwował, musiał się czymś zająć, tak jak teraz, tworząc żywopłot za pomocą swoich mocy. 

-Oczywiście, że tak. Nawet nie wiem, gdzie ona dokładnie jest i co robi. A co jeśli coś się jej stanie? Bogowie...

Damon wiedział, że może powiedzieć Monie wszystko. Była ona dla niego jak siostra. Wszyscy myśleli, że Mona jest w nim zakochana, ale tak naprawdę dziewczyna robiła to tylko na pokaz. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział, że jest homoseksualna i woli dziewczyny. Powiedziała o tym tylko Damonowi, kiedy zapytał ją, czemu robi to wszystko i drażni Katherine. Chłopak żałował, że nie poprosił wcześniej Mony, żeby powiedziała o tym córce Hadesa...Może wtedy nie wydarzyłoby się to wszystko i Katherine nie stanęłaby przeciwko swoim przyjaciołom. Może byłaby teraz bezpieczna...

-Czuję, że to moja wina. Mogłem zrobić więcej. - powiedział cicho Damon.

-Przestań się obwiniać. Katherine potrafi podejmować własne decyzje.

-Ale ona jest chora! To wszystko zmienia.

Mona od zawsze myślała, że córka Hadesa ma zły wpływ na jej przyjaciela. A teraz jeszcze to. Czuła się okropnie, że nie może pomóc Damonowi. Żałowała, że nie zrobiła swojego coming-outu wcześniej. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. 

Dziewczyna sama nie wiedziała, czego tak się boi. W obozie wszyscy byli tolerancyjni. Kiedy widziała Willa i Nico zawsze im zazdrościła, że mogą otwarcie pokazywać swoje uczucie. Może syn Hadesa rzeczywiście nie pokazywał ich zbyt często, ale nie dlatego, że się tego wstydził, tylko po prostu...był synem Pana Umarłych? Pokazywanie uczuć chyba nie było jego mocną stroną. 

-Damon...- zaczęła Mona- Przepraszam. Wiem, że Katherine jest chora i nie myśli racjonalnie. Wiedz, że jeśli będziesz czegoś potrzebować, to ci zawsze pomogę.

Chłopak spojrzał na Monę i słabo się uśmiechnął.

-Wiem. Dziękuję.

Mona wiedziała, co w końcu musi zrobić. Postanowiła, że nie będzie się już ukrywać. 

                                                                                         

                                                                                       ***


-Nie mogę siedzieć tu bezczynnie. - powiedział Nico, już chyba z dziesiąty raz, jeśli Will dobrze policzył. I z dziesiąty raz syn Apolla odpowiedział to samo:

-Nie siedzimy tu bezczynnie. W każdej chwili Percy może nam dać znak, że potrzebują pomocy.

-A co jeśli nie dostaniemy żadnego znaku?

-To wkroczymy do akcji bez znaku - powiedział zdecydowanie Leo. Will tylko popatrzył na niego krzywo. Miał nadzieję, że obejdzie się bez walki i Nico i pozostali nie będą musieli się narażać. Nikt nie wie tak naprawdę, jakie zło ich tam czeka. Wiedzą jedynie o armii umarłych, a samo to wygląda strasznie.

Percy'ego, Annabeth i Piper nie było już od około godziny. Pozostali herosi nie wiedzieli, co myśleć. Nie wyglądało to dobrze.

-Zaczekajmy jeszcze godzinę. Jeśli dalej nie dostaniemy znaku, to ruszymy... - zaproponował Will.

W tej samej chwili obok statku wystrzelił nagły, wysoki strumień wody. 

Nico od razu wstał i powiedział:

-Musimy ruszać.


                                                                                         ***

Studiowanie online daje się niestety we znaki...Obiecuję dłuższy rozdział po zakończonej sesji XD. Historia zbliża się już ku końcowi, więc planuję jeszcze tylko kilka rozdziałów. Co u Was, jak wam mija kwarantanna?

Trzymajcie się! :)






Bardziej bogini niż heroska...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz