Zaczęło się normalnie. Wstałem, tradycyjnie już wkurwiony na jebany budzik, który miał czelność zrywać mnie z łóżka z samego rana. Kiedy już oprzytomniałem, choć jeszcze nie do końca czego dowodem było moje spotkanie z szafą, w którą uderzyłem głową, bez piżam tylko w bokserkach udałem się czym prędzej w kierunku łazienki by nikt mi jej nie zajął. Niestety w domu mięliśmy tylko jedną łazienkę, co mi akurat życia nie ułatwiało. Jak już wręcz dobiegłem do drzwi nerwowo chwyciłem za klamkę by dostać się do środka. Drzwi były zablokowane, a dało się także zauważyć świecące w tymże pomieszczeniu światło, co oznaczało, że poraz kolejny ktoś był szybszy ode mnie. -Kurwa, czy zawsze ktoś musi mnie uprzedzić??- pomyślałem, po czym zdenerwowany kopnąłem w drzwi łazienki.
-Dawid, ty niewyżyty człowieku- usłyszałem ewidentnie żeński głos, który należał nie do kogo innego jak do mojej siostry. -Uspokój się- kontynuowała- daj mi jeszcze 30 minut i wyjdę!!
Dziewczyny, to tak tylko dla waszej wiadomości, jeśli jeszcze tego nie wiecie, dla faceta 30 minut czekania na łazienkę szczególnie rano to cała wieczność, dlatego jeżeli zamierzacie tam tyle przesiadywać to pozwólcie może najpierw komuś z niej skorzystać, a potem zajmujcie się sobą, co??
-Ej, Ewelina nie rób sobie jaj i wyłaź w tym momencie!!- wykrzyczałem głośno, po czym poczułem uderzenie w tył głowy.
-Młody, możesz się przymknąć, ja tu usiłuję spać, a ty mi w tym jawnie przeszkadzasz!!!- warknął na mnie brat.
Wnerwił mnie, bo on sobie mógł jeszcze spacznie pospać, a mi się do szkoły śpieszyło, oczywiście tylko pod tym względem, żeby się do niej nie spóźnić nic więcej.
Nie zostało mi nic innego jak zejść na dół i zjeść śniadanie, nie mogłem przecież czekać łaskawie aż księżniczka wyjdzie z łazienki, bo zmarnowałbym zbyt dużo czasu. Zegarek wskazywał 6:30, także teoretycznie miałem dużo czasu, szczególnie że do szkoły miałem blisko i nie musiałem już natychmiastowo wychodzić. Hmm... wspominałem już, że gdyby było mi dane podłożyłbym do tej placówki ładunek wybuchowy, i bez żadnych skrupułów wysadziłbym ją w powietrze za pomocą detonatora?? Jeśli nie, to robię to teraz.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy siostra wyszła z łazienki o 15 minut wcześniej niż zapowiadała, nie powiem, byłem w lekkim szoku. Kiedy dziewczyna zeszła już na dół w niebieskim szlafroku i z ręcznikiem na głowie, ja z prędkością światła pobiegłem do łazienki, znaczy tak właściwie to znów zatrzymałem się przed drzwiami, bo poraz kolejny tego ranka ktoś mi przeszkodził.
I takie właśnie jest moje życie pod jednym dachem z tymi dwoma bałwanami, nazywanymi niekiedy moim rodzeństwem. Byłem święcie przekonany, że w pomieszczeniu przesiaduje Adrian- tak ma na imię mój braciszek- bo nikogo prócz mnie i naszej sis nie było w domu. Rodzice gdzieś wyjechali, nie mówiąc nawet kiedy wrócą- ojciec pojechał na jakąś delegację, która swoją drogą ostatnio zdarzała mu się coraz częściej. Ja już mam na temat tego swoją teorię, zresztą każdy głupi może się domyślić o co chodzi. No bo kto tak często, jak mój starszy, jeździ na delegacje?? Otóż ten kto zdradza żonę. Ciągle delegacje i wyjazdy, tak tłumaczy się tylko zdrajca i na prawdę każdy o tym wie, prócz mojej matki, która ślepo wierzy w każde jego słowo, jednak ja mu się nie dam na to nabrać.
Matka z kolei musiała pojechać do ciotki, bo ta złamała sobie nogę i ktoś musiał się zająć chociaż przez kilka dni jej dziećmi, dopóki nie wróci jej mąż, tzn. Mój wujek.
Wracając do Adriana, on miał coś w sobie z ojca. Też lubił zdradzać, jak by to było coś oczywistego, a przecież takie nie jest. Co parę dni widzę u nas inną laskę w jego ramionach. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki, co rusz z którąś zrywa, raniąc każdą w ten sam sposób, jakby to mu sprawiać miało jakąś chorą satysfakcję. Jest poprostu zimnym, wyrachowanym, bez uczuć chłopakiem, którego nie obchodzi los innego człowieka. Taką właśnie rwputację ma u większości, a mimo to laski lecą na niego, czego zupełnie już nie ogarniam. Niejednokrotnie próbowałem do niego dotrzeć, rozmawiać z nim o tym co wyczynia, ale on twierdził tylko, że jest przystojnym facetem i zamierza z tego korzystać nie patrząc na to co kto czuje. No i niestety w jednym ma chłopak rację, jest cholernie przystojny, czego mu zazdroszczę, bo ja taki nie jestem, a chciałbym.
Kiedy w końcu udało mi się jakimś cudem dotrzeć do łazienki, zdjąłem z siebie ubrania i wszedłem pod prysznic. Ustawiłem odpowiednią dla mnie temperaturę wody, następnie sięgnąłem po żel, który namiętnie wcierałem w swoje rozgrzane już ciało. Tak przyjemnie mi było, że kompletnie zgubiłem rachubę czasu. Kiedy dostrzegłem wreszcie, że mam go coraz mniej, wyszedłem spod prysznica, po czym wytarłem się ręcznikiem. Nagi wyskoczyłem do swojego pokoju. Na szczęście żadno z rodzeństwa mnie nie dostrzegło. Kiedy już rozebrany wparowałem do swojego pokoju wybrałem ciuchy, które na siebie włożyłem. Szczerze mówiąc nawet nie zwracałem uwagi na to co zakładam. Musiałem jeszcze wrócić do łazienki, która tym razem była już pusta, co mnie uradowało. Chwyciłem w dłonie żel do włosów, by je jakoś ułożyć. Nie znoszę tego robić, gdyż za każdym razem nie były one uczesane tak jak z początku to sobie wyobrażałem. Opuściłem pomieszczenie, w którym aktualnie byłem i zerknąłem na zegarek.
-Cholera, zostało mi tylko 10 minut- wrzasnąłem w myślach, założyłem plecak i opuściłem dom zapominając o śniadaniu.
Nawet się po nie nie wracałem, bo nie miało to najmniejszego sensu. Miałem przy sobie hajs, za który mogłem sobie coś kupić w naszym szkolnym sklepiku, który podobno w przeciągu najbliższych kilku dni miał zostać zamknięty, bo niby oferował same niezdrowe rzeczy dla młodzieży. Fakt może nie ma w nim samych jabłuszek czy soczków, ale do cholery nie było tak źle. Zresztą uważam, że jeśli ktoś zechce coś niezdrowego do jedzenia to i tak to dostanie w sklepie bezpośrednio poza terenem szkoły. Drogę do liceum przemierzyłem dosyć szybkim tempem, ale mimo to spóźniłem się na pierwsze zajęcia. Wiedziałem od razu, że profesor Tomczak mi nie odpuści, ale muszę przyznać że jakoś mnie to nie obchodziło. Jego wygląd był rekompensatą wszystkiego. Na każdej lekcji z nim, gdybym mógł rozebrałbym go wzrokiem, choć wolałbym jeszcze inaczej 😂. Niestety póki co to były moje próżne marzenia, które mogłoby się wydawać były nie możliwe do zrealizowania, jednak jak się okaże później nic bardziej mylnego.
Po 15 minutach kroczenia do szkoły dotarłem wreszcie do klasy. Tak jak przypuszczałem wszyscy byli już w środku, a mój Aruś- tzn. profesor historii Arkadiusz Tomczak- już prowadził zajęcia. Kiedy wszedłem momentalnie chciałem zawrócić, bo okazało się, że mężczyzna pyta, jednak nie udało mi się to.-Dokąd to Dawid?- usłyszałem za sobą, mimo że ironiczny to nadal dla mnie słodki głos nauczyciela.
-Ja...ja...ja przepraszam za spóźnienie- odparłem na pytanie wydając z siebie ledwo słyszalne dźwięki, zawracając w kierunku swojej ławki.
-Nie, nie siadaj, skoro już się spóźniłeś, to może przypomnisz nam o czym rozmawialiśmy ostatnio?- zapytał mnie z oczami uniesionymi lekko ku górze.
-Ja pierdolę, nie wierzę, że on mi to robi- pomyślałem załamany.
Bez żadnego przygotowania próbowałem improwizować, bo coś przecież musiało zostać mi w głowie, po ostatniej lekcji prócz jego widoku. Kiedy myślałem, że gadam od rzeczy okazało się, że nie zupełnie tak było. Owszem nie wiedziałem kilku rzeczy, ale i tak coś powiedziałem. Za całą wypowiedź otrzymałem 4-, co mnie zszokowało, bo spodziewałem się raczej pały. Chociaż biorąc pod uwagę drugie znaczenie tego słowa (dobrze wam zboczuchy znane), chyba wolałbym bardziej taką pałkę dostać XD. Po nieco wyczerpującej odpowiedzi uroczy profesorek mi podziękował, a następnie poprosił o zajęcie przeze mnie miejsca. Do końca zajęć, jak zawsze, nie potrafiłem się skupić. Niczego innego nie robiłem, jak tylko gapiłem się na młodego wykładowcę. Jak ja chciałem wtedy posiąść to jego ciałko. Te jego mięśnie, te oczy, tą piękną twarz... Tak bardzo chciałem go mieć przy sobie.
Kiedy tak bezczelnie się w niego wpatrywałem czego na szczęście nie spostrzegł zrobił to ktoś inny, a mianowicie moja kumpela Andżela, która doskonale wiedziała o mojej orientacji.
Próbując powstrzymać śmiech szepnęła mi na ucho: Niezły jest nie?Momentalnie, choć tego nie chciałem, na moich policzkach ukazały się wypieki. Nie miałem nad nimi kontroli, zawsze pokazywały się w nieoczekiwanym przeze mnie momencie.
Choć z całych sił i przed całym światem próbowałem ukryć to co czuję, cholera dłużej już nie mogłem. Musiałem się komuś wygadać.
Chwilę później usłyszałem dzwonek na przerwę, na której tak jak chciałem miałem powiedzieć o wszystkim Andżeli, żeby było mi lżej, choć i tak wiedziałem, że ona się wszystkiego już domyśla. Wszyscy gwałtownymi ruchami pakowali wszystko do toreb i kierowali się do wyjścia. Oczywiście ja podążałem za tłumem, kiedy nagle usłyszałem dobrze mi znany głos:
-Dawid, czy możesz na chwilkę zostać? Chciałbym z tobą porozmawiać?- był to nie kto inny jak mój uroczy Aruś.
Słysząc, co do mnie mówi, z jednej strony byłem szczęśliwy, bo poraz pierwszy mogłem pobyć z nim chwilę sam na sam, z drugiej jednak strony ciekawiło mnie o czym on chce ze mną gadać.
-Pewnie panie profesorze- odparłem bardziej stonowanym niż zwykle głosem.
-Słuchaj Dawid, niepokoi mnie fakt, iż ostatnio opuściłeś się z kilku przedmiotów, z których lada moment możesz być zagrożony, czy u ciebie w domu jest wszystko w porządku?- spytał patrząc na mnie tymi jego pięknymi, błyszczącymi oczkami, które poraz pierwszy widziałem z takiego bliska. Wydawało mi się, że to w nich mógłbym odnaleźć sens swojego życia, nie to mi się nie wydawało, ja byłem tego pewny.
-Boże, ale one są piękne- szepnąłem z nadzieją, że starszy tego nie usłyszy.
Jak się szybko okazało jednak usłyszał.
-Co proszę?- spytał z nieco skrzywioną miną.
-Nic, nic, to znaczy ja chciałem powiedzieć, że u mnie wszystko w porządku- zacząłem się niestabilnie tłumaczyć.
-I jesteś tego pewny?- spytał chyba nie bardzo mi wierząc.
-Jak niczego innego- odrzuciłem.
Wygląda na to, że ten w którym się skrycie podkochuję, martwi się o mnie. Tak- On- o mnie. -Jakie to słodkie- pomyślałem.
Nie chcąc dać po sobie poznać wewnętrznej radości jaka mi towarzyszyła, czym prędzej pożegnałem się mówiąc zwykłe: Do widzenia. Następnie udałem się pod klasę, w której miałem mieć następną lekcję, a tą była MATMA.

YOU ARE READING
Nauczyciel
RomanceOpowieść o chłopaku, który jest homoseksualny, popada w romans ze swoim nauczycielem, z którym połączy go coś więcej niż tylko sex...