Część 12

240 12 5
                                    


Obudziłem się następnego dnia trochę połamany, a to dlatego, że poprzedniego wieczoru zasnąłem na niewygodnym fotelu w salonie. 

Staszek siedział tuż obok mnie, a ja mu się przyglądałem. Muszę przyznać, że jego oczy mogą przyciągnąć i zahipnotyzować nawet największego heteryka na ziemi. Po prostu każdy mógłby zakochać się w tych ślicznych,  niebieskich niczym morze oczętach. 

-Czemu mi się przyglądasz?- usłyszałem znienacka pytanie od chłopaka, który najwidoczniej nie spał, tylko przymykał na chwilę jeszcze oczy.

Zaskoczył mnie trochę i nie bardzo wiedziałem, co mu mogę teraz odpowiedzieć. Było mi  głupio, że gapiłem się na niego jak na jakiś święty obraz. W zasadzie to sam się zastanawiałem, dlaczego to robiłem. 

-Co zjesz na śniadanie?- usiłowałem zmienić temat.

-Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie- naciskał Staszek.

-No to co byś chciał? Płatki? Czy może kanapki z nutellą?- udawałem, że go nie słyszę.

-Uparty jesteś- kontynuował.

-Jak zawsze.- dodałem. 

Siedząc przy stole obmyślaliśmy plan jak moglibyśmy spędzić dzień. Zaproponowałem, żeby jeszcze u mnie został, bo nie chciało mi się siedzieć na chacie. Po kilku propozycjach, pomyślałem że wyskoczymy razem do wesołego miasteczka, które znajdowało się raptem kilka kilometrów od naszego miasta. Staszkowi wyraźnie poprawił się nastrój, bo po raz pierwszy tego dnia zobaczyłem na jego twarzy uśmiech, w prawdzie bardzo skromny, ale uśmiech to uśmiech. 

Po kilku minutach jazdy autobusem dotarliśmy do naszego miejsca docelowego. Z daleka było już widać wszelkiej maści kolejki górskie, karuzele i różne tego typu atrakcje.

Krzyk dzieciaków trochę uprzykrzał mi życie, ale postanowiłem nie zwracać na to jakiejś szczególnej uwagi. Przecież po to się tu przyjeżdża, żeby wypocząć, wyszaleć się. Z resztą mogłem sobie przysiąc, że kiedy ja wejdę na jakąkolwiek kolejkę, będę wrzeszczał jeszcze głośniej niż te dzieciaki, dlatego właśnie byłem skłonny wybaczyć im te krzyki. 

-Idziemy?- wyrwał mnie z zamyślenia Staszek,wyraźnie wskazując znajdującą się tuż przy nas karuzelę.

-Przepraszam, pójdę za tobą wszędzie, nawet w ogień, ale karuzelę sobie darujmy, co?

-To w takim razie dokąd chcesz iść?- pytał udając zaciekawionego.

-Bo ja wiem, może na jakąś kolejkę?

Przyznaję, że z tym chłopakiem nie dało się nudzić. Prowadził mnie wszędzie, gdzie tylko mógł, ale i tak czułem się przy nim świetnie. Przy nim kompletnie nie myślałem o Arku, ani o tym co się między nami wydarzyło w ostatnim czasie za co byłem mu cholernie wdzięczny. Sprawiał, że czułem się ważny, czego nie mogę powiedzieć o Arku. Ten tylko wykorzystywał mnie seksualnie nie dając nic od siebie w zamian. Fakt podobał mi się seks z nim, jak cholera, ale to mi nie wystarczało. Ja potrzebuję być kochany, jak każdy normalny człowiek, a przy nim taki się nie czułem. Co innego jest ze Staszkiem. Czułem, że nic się nie liczy tylko to, że jesteśmy blisko siebie. Mogłem z nim pogadać o każdym dręczącym mnie temacie, on ze mną też. Był moim przyjacielem, który dając mi coś, nie oczekiwał ode mnie niczego. Czy to nie jest piękne?

-Czuję się wyczerpany, możemy już wracać?- spytałem cicho, gdyż na więcej nie miałem siły. 

-Pańskie życzenie jest dla mnie rozkazem- zaśmiał się szczerze Stachu. 

Wsiadając do autobusu, ostatniego tego dnia, praktycznie spałem. Staszek obudził mnie kiedy nadeszła pora wysiadania. 

-Hej śpiochu, wstawaj, pora wysiąść- słyszałem przez sen krzyk chłopaka.

-Dobrze już, dobrze, tylko nie krzycz- zwróciłem się do niego jednocześnie przy tym ziewając. 

Na zewnątrz było już ciemno, a na niebie pojawiło się mnóstwo malutkich gwiazd, którym nie przyglądałem się od bardzo dawna. 

-Chodź zaprowadzę cię do domu, bo jest już późno- majaczył Staszek.

-Daj mi chwilę jeśli możesz. Tak dawno nie patrzyłem się w niebo nocą, chciałbym sobie przypomnieć ten czarujący widok. 

-Pewnie. Jeśli chcesz mogę tu pobyć z tobą, możemy tylko pomilczeć i popatrzeć na gwiazdy.

To było to czego od życia chciałem. Chciałem pomilczeć, posłuchać w ciszy głosu swojego serca, zwyczajnie potrzebowałem wszystko przemyśleć, nad wszystkim się zastanowić. Nad tym co zaczęło się ze mną dziać, nad tym co zaczynam czuć do Staszka i nad tym czego już nie czuję do Arka. Owszem, próbowałem sobie jeszcze wmawiać, że uczucie do kolegi jest nie prawdziwe, ale z minuty na minutę przekonywałem się jak bardzo się mylę. 

NauczycielWhere stories live. Discover now