Część 17.

186 11 4
                                    


MINĄŁ TYDZIEŃ.

Byłem umówiony z Andżelą, bo nie widziałem się z nią całe wieki. Nie było mi ostatnio lekko, dlatego chciałem się jej wygadać z moich sercowych problemów, jakie mnie wtedy dotknęły. Przyznaję, że trochę o niej ostatnio zapomniałem. Nie chodziłem do szkoły, bo akurat przez ten tydzień nie było starszych w domu, a ostatnią rzeczą, na którą miałem wtedy ochotę to oglądanie tych wszystkich gęb. Unikałem Staszka, ogólnie unikałem ludzi. Powoli zacząłem tracić grunt pod nogami,dlatego musiałem sobie zrobić przerwę od tego wszystkiego. 

Zbliżała się już godzina mojego spotkania.  Wyszykowany i najedzony ruszyłem do parku, w którym to zawsze spotykałem się z Andżi. Pogoda, dzięki Bogu, sprzyjała od samego rana. Słońce oświetlało ludzkie twarze, które w tamtym momencie wydawały mi się jednakowe. Kwiaty,które kocham od zawsze, poprawiały choć trochę mój ponury nastrój. Przy nich zawsze stawałem się innym człowiekiem, przy nich zapominałem o wszystkich problemach, które mnie dręczyły. 

Doszedłem do miejsca, w którym mięliśmy się spotkać. Mojej przyjaciółki jeszcze nie było, ale miała jeszcze czas. To ja tym razem przyszedłem wcześniej. Usiadłem na ławce i przyglądałem się temu, co działo się przede mną. Dwóch chłopaków, a raczej mężczyzn, namiętnie się całowało, błądząc swoimi dłońmi po zapewne rozgrzanych już ciałach. Kompletnie nie zwracali uwagi na komentarze innych, byli zajęci tylko sobą. Strasznie mnie to urzekło i zauroczyło. To było piękne, że nie wstydzili się swojej miłości i byli gotowi na to, by okazywać ją sobie w miejscach publicznych. Nagle ktoś zasłonił mi oczy swoimi dłońmi. Jak łatwo się domyśleć był to nie kto inny jak moja kochana Andżi. 

-Hej misiu, stęskniłeś się za mną?- zapytała żartobliwie jak to miała w zwyczaju.

-Jeszcze jak- odparłem.

Podczas tej krótkiej wymiany zdań zdążyła już zająć miejsce na ławce bardzo blisko mnie, oczywiście nie przesadnie blisko. 

-No to opowiadaj co tam u ciebie. Jak tam idą sprawy z naszym profesorkiem? Zaszło już coś między wami, ba po co ja cię o to pytam, przecież oboje wiemy, że tak. No to gadaj, dobry jest czy nie? No powiedz coś, bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok!- wszystko powiedziała na jednym oddechu, przez co ledwo ją zrozumiałem. 

Wtedy pożałowałem, że w ogóle się z nią spotkałem, ale pomyślałem sobie, że będzie mi lżej na sercu jeśli jej o wszystkim powiem, a przynajmniej starałem się mieć taką nadzieję. 

A więc (zdanie od autora: Tak wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc", ale ja łamię zasady XD) opowiedziałem jej o wszystkim, co działo się u mnie w przeciągu ostatnich kilku tygodni, a było tego dużo. Poruszyłem temat romansu  z profesorkiem, powiedziałem o mojej więzi ze Staszkiem i wreszcie opowiedziałem o nieziemskim seksie w trójkącie. Kiedy już skończyłem zauważyłem, że dziewczynę zamurowało, co kompletnie mnie nie zdziwiło, spodziewałem się takiej reakcji. 

Po chwili milczenia postanowiła jakoś skomentować moje wyznania:

-No Dawid miałam cię zawszę za cichą wodę, a tu proszę jakich ja rzeczy się dowiaduję o moim przyjacielu.- krzyknęła zbyt donośnie.

-Uwierz mi, ja sam nie wierzę w to, co się ze mną ostatnio dzieje, najchętniej wyjechałbym stąd na jakieś Karaiby i nigdy tu nie wracał. 

-A zabrałbyś mnie ze sobą?- zapytała podekscytowana. 

-Zabrałbym,zabrał, tylko ciebie moja najdroższa- zaśmiałem się pod nosem.

-Czy ty próbujesz mnie właśnie poderwać?- wybuchnąłem śmiechem.

-Hmm. Wybacz, ale nie. Gustuję w innej płci, doskonale o tym wiesz.

-No wiesz... Foch forever- odwróciła twarz w drugą stronę i udała obrażoną. 

-Ale i tak cię kocham- odezwałem się entuzjastycznie. 

-Ja ciebie też głupolu- po tym zdaniu mocno mnie przytuliła, a ja poczułem, że trzymam w objęciach najcenniejszy skarb na świecie- prawdziwego przyjaciela, a konkretniej przyjaciółkę. 

Pogadaliśmy jeszcze chwilę. Dowiedziałem się w tym czasie, że Andżela ma chłopaka, którego chciała mi przedstawić przy najbliższej okazji. Była szczęśliwa, widziałem to w jej oczach, a skoro ona była to i ja także. Tego dnia poczułem, że mam jeszcze kogoś kto mnie kocha i zawsze będzie przy mnie. Bezcenne uczucie...

Wracając do domu postanowiłem, że pójdę jeszcze do sklepu po coś do jedzenia. Niestety potem szybko pożałowałem tej decyzji. Spotkałem tam Staszka i cały dotychczas odzyskany przeze mnie entuzjazm wyparował. Nie byłem gotów na rozmowę z nim, nie po tym co mu zrobiłem. 

-Hej Dawid- krzyknął. Co się z tobą do cholery działo? Dzwoniłem, pisałem, nawet byłem pod twoimi drzwiami, ale nikt mi nie otwierał. Gdzieś ty do cholery był?

Byłem tak wściekły na samego siebie, że nie mogłem tam dłużej stać, bo czułem, że jeszcze chwila i eksploduję. Otworzyłem drzwi od sklepu i wybiegłem z budynku najszybciej jak było to możliwe tym samym zostawiając Staszka samego bez jakichkolwiek wyjaśnień. Tak, jestem dupkiem , tchórzem, dziwką, wiem o tym doskonale, ale tamten moment nie był odpowiedni na wyjaśnienia, nie dla mnie. Uciekając, słyszałem jeszcze za sobą krzyki, ale ani na chwilę się nie zatrzymałem. Biegłem tak szybko, byłem tak bardzo zamyślony, że przebiegłem obok własnego domu i tego nie zauważyłem. Dopiero po jakimś czasie się skapnąłem i skierowałem się we właściwym kierunku. Wyciągnąłem klucze z kieszeni i otworzyłem drzwi, a następnie wszedłem do środka. Oparłem się o nie i uklęknąłem, po czym pomyślałem:

"To miał być dobry dzień, a skończył się na tym, że jak zawsze chce mi się beczeć".


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani!!!

Mimo, że nie komentujecie opowiadania i tak jestem szczęśliwy. A to dlaczego? Ktoś może zapytać. A dlatego, że to nieszczęsne opowiadanie ma już 597 wyświetleń. O matko sam w to nie wierzę!!! Kocham was za to, bo wiem, że jednak to czytacie tylko się z tym nie ujawniacie i jeśli nie chcecie nie musicie. Ważne, że czytacie. Jeśli ktoś by mi kiedyś powiedział, że to opowiadanie kiedykolwiek będzie miało tyle wyświetleń, jebnąłbym mu z patelni w głowę i zapytał czy go przypadkiem nie pojebało XD. Jak widać nie potrzebnie zrobiłbym komuś krzywdę XD. Kocham was słyszycie? A raczej czytacie...  i dziękuję za każde wyświetlenie, za każdą gwiazdkę i komentarz i oczywiście proszę o więcej jeśli to możliwe. 

Ps. No to do następnego misiaczki :)



NauczycielWhere stories live. Discover now