część piąta

482 16 3
                                    

Dzień w szkole minął dość szybko. Z przerwy na przerwę Staszek co raz bardziej zaczął mi przypominać przyjaciela jakim jeszcze nie dalej jak dzień wcześniej był. Znów zaczął się uśmiechać, rozmawiać, a ja już wolałem go nie pytać o przyczyny jego dotychczasowego złego nastroju, by spowrotem nie zrobił się smutny. Zaczął się otwierać tak jak na naszym pierwszym spotkaniu, które miało miejsce ładnych kilka lat wstecz. Sprawiało to, że wyglądał słodko i niewinnie (oczywiście mówię to pod względem tylko i wyłącznie przyjacielskim, nic więcej).

Po zajęciach odprowadziłem znajomego pod same drzwi jego domu, po czym sam udałem się do siebie. Po powrocie zjadłem obiad, którą była akurat zamówiona pizza. Następnie wziąłem prysznic i z szafy wygrzebałem jakieś ciuchy na umówione spotkanie. Czasu do 17- godziny, o której mięliśmy się tego dnia ponownie zobaczyć- było jeszcze sporo, a ja już nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Byłem lekko rozkojarzony o czym dała mi znać poruszona przeze mnie szklanka z mlekiem, która omal nie upadła na podłogę. Sam już nie wiedziałem co się ze mną działo, czułem się tak jakbym szedł na pierwszą randkę, a przecież to nie miała być randka tylko zwykłe kumpelskie spotkanie po szkole.
Zegar na ścianie wskazywał kwadrans przed 17. Przechodziłem już przez próg, żeby zdążyć na czas, kiedy w kieszeni spodni zawibrował mój telefon, dając tym samym znać, że ktoś do mnie napisał.

Na ekranie widniało imię- Staszek. Wiedziałem, że nie oznacza to nic dobrego.

-Przepraszam, ale nie możemy się dziś spotkać. Okazało się, że wraz z mamą wyjeżdżamy do babci na weekend.

Wnerwiłem się. Byłem już wyszykowany, gotowy na spotkanie, na które jak widać Staszek nie chciał lub rzeczywiście nie mógł się wstawić. Postanowiłem, że nie zmarnuję okazji i nie zastanawiając się ani sekundy zadzwoniłem do Andżeli.

-Hej Dawid, stało się coś?

-Zaproszenie na imprezę jest nadal aktualne?- spytałem zawstydzony.

-A co, plany się pokrzyżowały?

-Można tak powiedzieć. To jak, mogę wpaść czy nie?

-No jasne, wpadaj. Party zaczyna się o 18.

Byłem jej za to wdzięczny, bo gdyby nie moja przyjaciółka, znając życie kolejny piątek spędziłbym zamknięty we własnym ciasnym pokoju oglądając jakiś nudny serial w TV, a mówiąc szczerze to była ostatnia rzecz na jaką miałem tego dnia ochotę.

-Tylko uprzedzam-dodała- na tę imprezę zaprosiłam także naszego nauczyciela od historii, o którym ty ciągle marzysz- na koniec zachichotała.

-Spoko- momentalnie gorąco opanowało moją delikatną twarzyczkę.

---------------------------------------------------------

Witam w kolejnym rozdziale. Wiem, że pewnie przymulam tym opowiadaniem i najlepiej by było gdybym w ogóle go nie zaczynał, ale jak widać coś głupiego strzeliło mi do głowy i zacząłem, a jeśli już to zrobiłem, no to wypada skończyć. W zeszycie mam napisane kolejnych 5 rozdziałów, nie opublikowanych jeszcze na wattpadzie, ale w nich już akcja zaczyna nabierać tempa, chyba że mi się tak tylko wydaje.

Z resztą już od kolejnej części coś powoli zacznie się dziać, a ten kolejny rozdział mam zamiar za chwilę opublikować.

I na koniec- dziękuje każdemu kto w ogóle dotknie się choć pierwszego rozdziału i zacznie go czytać. Dla mnie choć miałaby to przeczytać tylko jedna osoba, to nawet dla tej jednej, jakże zdesperowanej osoby będę pisał, bo tak jak jak wcześniej wspomniałem skoro zacząłem muszę skończyć!!!

NauczycielWhere stories live. Discover now