Część 18.

174 9 4
                                    


Płakałem tak długo, że nie miałem już siły robić tego dalej. Znalazłem się w tragicznej sytuacji i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Ciągle się zastanawiałem nad tym, jak opowiedzieć o tym wszystkim mojemu JESZCZE chłopakowi. Wiedziałem, że cholernie mocno go skrzywdziłem i bardzo żałowałem, że w ogóle wdałem się z nim w jakąś głębszą relację. Wiedziałem też, że po tej upojnej nocy w trójkącie moją jedyną prawdziwą miłością na całe życie jest Seba i tak bardzo pragnąłem mu to wyznać. Jednak nie oczekiwałem od niego, że poczuje do mnie to co ja do niego, bo to było raczej niemożliwe. 

Usłyszałem dzwonek telefonu. Z niechęcią wziąłem go do dłoni i spojrzałem na ekran. Jednak kiedy zobaczyłem kto dzwoni, cholernie się wystraszyłem i jednocześnie zdenerwowałem. A dzwonił Arek, tak to on i sam nie wiedziałem czego może ode mnie chcieć. Zamiast odebrać rzuciłem w nerwach telefonem o ścianę. Byłem tak rozzłoszczony, że gdybym go teraz spotkał na swojej drodze zabiłbym go bez żadnych skrupułów. 

Moja dalsza reakcja na to była taka, że ogarnąwszy się trochę i do doprowadzeniu się do stanu normalności udałem się do Seby, bo jedynie tam teraz mogłem poczuć się bezpieczny. 

Po niecałych 20 minutach spaceru dotarłem tam, gdzie chciałem. Stanąwszy przed jego drzwiami nie byłem pewien czy dobrze zrobiłem przychodząc do niego. A co jeśli nie ma go w domu? A co jeśli jest zajęty?- zaczęło mnie nachodzić sporo wątpliwości, ale postanowiłem,że teraz się już nie wycofam, przecież nic mi nie zrobi jeśli mu przeszkodzę. 

Chwilę po zapukaniu przede mną ukazał się półnagi Seba i normalnie na ten widok rzuciłbym się na niego jak lew na swoją ofiarę, jednak to co zobaczyłem za nim kompletnie mnie rozbiło. Tuż za chłopakiem stała jakaś laska w samych majtkach i biustonoszu. Kurwa, myślałem, że śnię. Owszem liczyłem się z tym, że może nie chcieć być ze mną, ale to jak mnie potraktował na prawdę mnie zabolało. 

-Czego chcesz?- zapytał niezwykle oschle. 

-Myślałem, że pogadamy o tym, co się wydarzyło ostatnio między naszą trójką, ale widzę, że ci przeszkadzam- odparłem powstrzymując płacz.

-Serio?? Ty idioto! Nie ma o czym rozmawiać. Chyba nie myślałeś, że coś między nami może być??- zaśmiał mi się prosto w twarz, a następnie trzasnął drzwiami tuż przed moją twarzą nie zwracając uwagi na moje uczucia.

Jak widać karma wraca, prędzej czy później. Jak ty traktujesz innych, tak inni zaczną traktować ciebie. I tak się teraz stało ze mną. Skrzywdziłem Staszka, dlatego los postanowił się na mnie zemścić. 

W tamtym momencie załamał mi się świat. Wszystkie wartości, które wyznawałem, wszystko w co wierzyłem, bezpowrotnie odeszło w czeluści ciemności. W moich oczach zebrały się łzy, które powoli zaczęły spływać po moich policzkach. Załamany udałem się do domu  rozmyślając po drodze nad tym po co dano mi życie skoro ja wcale do niego nie pasowałem. To był pierwszy, ale nie ostatni raz kiedy na poważnie zacząłem myśleć o samobójstwie. 

Kiedy wreszcie znalazłem się w swoim pokoju usilnie zacząłem szukać żyletek, które gdzieś miałem schowane tylko jak na złość zapomniałem gdzie. Jeszcze nigdy ich nie używałem, ale czułem, że ten moment nadszedł właśnie tego dnia. Po mozolnych poszukiwaniach znalazłem to czego tak bardzo chciałem. 

Wziąłem jedną do rąk. Podwinąłem rękaw bluzy i przejechałem żyletką po żyle tuż przy nadgarstku. Bolało jak jasna cholera. W dodatku na podłogę zaczęły spadać ciemne krople gęstej krwi, której to od zawsze się bałem, jednak w tamtym momencie miałem to gdzieś. Po bólu, który towarzyszył mi jeszcze przez chwilę, nagle poczułem, że czuję się jakoś dziwnie lekko, tak jakbym wziął jakieś narkotyki. Czułem, że się odprężam na tyle, by zapomnieć o tym co spotkało mnie tego cholernego dnia. Rzeczywiście zapominałem, chciałem by ta chwila trwała w nieskończoność i wiedziałem przy tym, że nie jest to moje ostatnie obcowanie z żyletką. Pragnąłem to powtarzać i miałem wyjebane na to czy coś mi się stanie czy nie. I tak inni by tego nie zauważyli. Co więcej cieszyli by się, że mnie już nie ma. Mieli by problem z głowy, doskonale wiem o tym. 

Niespodziewanie usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi od domu, dlatego wziąłem bandaż, który miałem schowany w szafce, szybko owinąłem nim sobie nadgarstek i opuściłem rękaw bluzy by niczego nie było widać. Następnie schowałem żyletkę pod poduszkę, po czym jak najszybciej się darło starłem ślady krwi na podłodze chusteczką higieniczną. Nikt, ale to nikt nie mógł i nie może wiedzieć o tym co sobie robię. To tylko i wyłącznie moja sprawa i nikomu nic do tego. Kiedy jakimś cudem się ogarnąłem i usiadłem spokojnie na łóżku jak gdyby nigdy nic, ktoś akurat zapukał do mojego pokoju. 

-Hej Dawid mogę wejść?- spytał Adrian, z którym się ostatnio mijałem tak samo jak z resztą rodzinki. 

Niechętnie, ale się zgodziłem. 

-Czego chcesz?- spytałem kiedy braciak wszedł już do środka. 

-Mi także miło cię widzieć- odparł przesłodzonym tonem.

-Do rzeczy Adek, do rzeczy- pośpieszałem go.

-Oj przestań już. Widzisz, idę z kumplami na miasto, zechcesz pójść z nami?

Bardzo mnie zdziwił swoją propozycją. Po kim jak po kim, ale po nim bym się tego nie spodziewał. 

-Dzięki za troskę, ale dzisiaj wolałbym zostać sam.

-No, ale ja cię proszę- uklękł na kolana, co kompletnie zbiło mnie z tropu. Jego zachowanie było co najmniej dziwne.

-Nie słyszysz co mówię, nie idę  i już.

-Już dobra, nie unoś się tak, tylko cię spytałem, już nie można być miłym?

-Nie o to chodzi, nigdy tak się wobec mnie nie zachowywałeś.

-No właśnie, dlatego próbuję to zmienić- rzucił na odchodne i opuścił mój pokój zostawiając mnie w nim samego kompletnie zmieszanego.

"Co się tu właśnie odjaniepawliło?"- pomyślałem, po czym najzwyczajniej w świecie poszedłem spać.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!

Jest kolejny rozdział, nie wiem czy się cieszycie czy nie. Mam taką nadzieję przynajmniej.

Jutro ciężki dzień, trzymajcie kciuki.

Ps. Kocham was jak zawsze i jak zawsze proszę o gwiazdki i komentarze. 

Do następnego misiaczki :)


NauczycielWhere stories live. Discover now