część czwarta

563 17 4
                                    

Po dzwonku przyszła babka od matmy, z którą mieliśmy mieć teraz lekcję. Ręka mnie jeszcze bolała, ale starałem się to jakoś ukryć, by uniknąć niewygodnych dla mnie pytań typu: kto ci to zrobił?

Po prostu chciałem zapomnieć o zaistniałej niedawno sytuacji, jednak moja ręka mi na to nie pozwalała.
Na zajęciach usiadłem ze Staszkiem, który był kompletnie rozbity. By nie gadać na lekcji, bo byłaby wtedy większa szansa na wywołanie mnie do tablicy, podrzuciłem mu kartkę z napisem:

Hej spotkamy się dziś po lekcjach?

Za chwilę otrzymałem odpowiedź:

Przepraszam, ale dzisiaj nie mogę ☹.

Postanowiłem, że nie dam tak łatwo za wygraną i  kontynuowałem temat.

No weź proszę?? 😀

Nie rozumiesz co się do ciebie mówi, a w tym momencie akurat pisze??

Rozumiem, ale nie chcę by był z ciebie taki SAD BOY do końca dnia, proszę zgódź się.

Pisząc to poczułem jak do moich oczu zaczynają napływać łzy. Nie chciałem, żeby ktoś mnie widział w takim stanie, dlatego poprosiłem nauczycielkę o pozwolenie na wyjście do toalety. Dzięki Bogu się zgodziła, a nie zawsze była taka szczodra. Wychodząc spojrzałem na smutną twarz chłopaka, co wcale mi nie pomogło.

Stałem przed lustrem w łazience i próbowałem się ogarnąć. Byłem zdziwiony, że aż do tego stopnia smutek Staszka może na mnie wpłynąć, jednak nic z tym nie mogłem zrobić. To ja teraz miałem być dla niego wsparciem niezależnie od tego co mu się przytrafiło, a sam zacząłem się rozsypywać. Może to przez ten incydent na przerwie?? Przez tego głupiego Pawła??? Na pewno.

Po 10 minutach rozważań wróciłem do klasy. Otwierając drzwi spostrzegłem, że Staszek stoi przy tablicy i rozwiązuje jakieś głupie zadanie. Mógłbym powiedzieć, że miał chłopak tego dnia cholernego pecha, aczkolwiek lubiał matematykę i był z niej mistrzem, dlatego to zadanie nie było dla niego ani niczym skomplikowanym ani żadnym pechem. Wręcz przeciwnie, było ono dla niego oderwaniem od rzeczywistości, o której choć przez moment mógł zapomnieć.
To dzięki niemu jakoś udawało mi się zdawać z tego jakże zjebanego przedmiotu. Jak dla mnie potrafił komuś lepiej wytłumaczyć materiał niż nasza szanowna matematyczka. Zresztą przy jej tłumaczeniu ciągle zbierałem pały, a kiedy robił to mój kolega dziwnym trafem zbierałem 3, czyli jednak o czymś to świadczy.

Poszedłem do ławki. Na kartce, na której prowadziliśmy konwersację odczytałem nową wiadomość:

Ok ;)

Yeah- pomyślałem, wreszcie dał się namówić. Odpisałem mu:

Juuupi <3 <3

Dziękujemy Staszku- usłyszałem głos profesorki- możesz wrócić na miejsce, co zresztą uczynił. Kiedy znajdował się już przy ławce i spojrzał na papier, poraz pierwszy tego dnia kąciki jego ust lekko uniosły się do góry.

Napisałem więc:

Wreszcie uśmiech 😀😀😀

Zaraz po tym znów usłyszałem dzwonek, co bardzo mnie uszczęśliwiło, bo po pierwsze nie znoszę matmy i wreszcie nadszedł jej koniec, przynajmniej tego dnia, a po drugie nadarzała się wreszcie okazja, żeby normalnie pogadać ze Stachem. Po wyjściu z sali na korytarz pierwsze co zrobiliśmy to rozejrzeliśmy się wokół czy w pobliżu nie ma Pawła. Kiedy go nie było jednym głosem stwierdziliśmy: CZYSTO!!!

-To świetnie, w takim razie chodźmy na dwór, jest taka piękna pogoda, że aż żal siedzieć w tej budzie.
Fakt, że było zimno zważywszy, że był to grudzień, ale słońce tak dawało o sobie znać, że trudno było choć na chwilę nie opuścić szkoły by poddać się jego delikatnym promieniom.

-Dobra- burknął jedynie chłopak.

Na zewnątrz przed budynkiem stała Andżela ze swoją przyjaciółką. Nie myśląc długo zaciągnąłem przyjaciela do dziewczyn.

-Oo hej Dawid, co tam?- zapytała pierwsza z nich.

-Nic szczególnego, prócz tego, że Staszek jest dzisiaj jakiś nie w sosie- w tej chwili chłopak szarpnął mnie za ramię.

-Nie da się nie zauważyć- odparła z dziwnym grymasem na twarzy.

-Hej, bo dziś jest piątek weekendu początek, a ja organizuję imprezę, może wpadniesz, tzn. wpadniecie- kontynuowała Andżelika.

Jak dla mnie zajebisty to był pomysł, ale wiedziałem, że Staszek nie jest w nastroju i nie pójdzie, a ja się bez niego nigdzie nie ruszam, a poza tym wcześniej się z nim umówiłem, żeby spokojnie pogadać, a impreza to nie najlepszy na to sposób.

-Przepraszam cię Andżi- odparłem najspokojniej jak tylko potrafiłem- ale mam już dzisiaj inne plany.

-Mówiłam ci już, żebyś mnie tak nie nazywał!!

-Oj dobrze już dobrze nie złość się tak, złość piękności szkodzi!

-Przestań, bo cię zaraz walnę- odparła z uśmiechem na twarzy, przy czym nawet Staszek się uśmiechnął.

-No dobrze, przepraszam.

Na tym nasz dialog się zakończył. Muszę przyznać, że lubiałem te nasze przyjacielskie sprzeczki z Andżelą, które oczywiście nigdy nie były przez nas traktowane serio. Takie młodzieńcze wybryki!!

Andżelika z kumpelą udały się do szkoły, a my jeszcze chwilę zostaliśmy. Przez chwilę panowała potworna cisza. Miałem zamiar już coś powiedzieć, kiedy niespodziewanie przemówił Staszek:

-Dlaczego jej odmówiłeś? Przecież mogłeś się zgodzić nie patrząc na mnie- usłyszałem sporo goryczy w jego głosie.

-Bo jesteś moim przyjacielem, z którym się wcześniej umówiłem. Poza tym nie po to się tyle trudziłem, żeby cię przekonać, żeby teraz od tak to zaprzepaścić. Zresztą to tylko głupia impreza, która z pewnością powtórzy się jeszcze nie raz, na którą może pójdziemy razem jeśli będziesz chciał.
---------------------------------------------------------
No i witam!!! Święta święta i po świętach!!! Swoją drogą jestem tak przejedzony, że chyba przez miesiąc nie tknę niczego do zjedzenia. A wam jak minęły święta?? 🎀🎄🎄🎁🎁

NauczycielWhere stories live. Discover now