Rozdział 23.

149 7 1
                                        

Siedział w łazience na zimnych kafelkach, czym oczywiście się nie przejmował. Miał wszystkiego dość, już nic nie było takie jak kiedyś, choć przecież jeszcze nic złego się nie stało. Dręczyły go tylko myśli samobójcze, ale co to takiego. Kochał Sebastiana z wzajemnością, ale ta miłość nie wystarczyła by wyleczyć go z tak głębokiej depresji. Płakał, bo nic innego nie potrafił zrobić. Zdawał sobie sprawę, że ze sobą skończy, dawał sobie mało czasu. Chciał skrócić swoje męki i innych. W ostatnim czasie odsunął od siebie wszystkich. Przestał chodzić do szkoły i zamykał się w swoich 4 ścianach. Sebastian nie mógł zrozumieć, co dzieje się z jego chłopakiem. Każdego dnia przychodził do Dawida. Wchodził do zawsze otwartego mieszkania udając się od razu do pokoju swojej miłości. Jednak nie mógł się tam dostać, bo drzwi były zamknięte. Kiedy nie mógł dotrzeć do Dawida zsuwał się po drzwiach i zastanawiał nad tym, co mógł zrobić źle, przecież byli tacy szczęśliwi. Nie wiedział także o chorobie swojego chłopaka, która każdego dnia wykańczała go coraz bardziej. Seba bardzo się bał, że jego miłość może sobie coś zrobić, ale starał się odsuwać od siebie tak straszne myśli. Wiedział, że jeśli jednak Dawid zrobi sobie coś złego, on pójdzie w jego ślady. Był gotów skoczyć za nim w ogień, tak bardzo go kochał.

Z desperacji krzyczał do drzwi, by Dawid wreszcie go wpuścił, prosił, błagał, szlochał, to wszystko na nic. Dawid słysząc to był na skraju załamania, nie mógł już żyć, po prostu nie.

Siedział w swoim pokoju od ponad 2 tygodni, lecz tego jednego pamiętnego dnia postanowił zrobić wyjątek, czego naturalnie nikt nie zauważył, bo znowu nikogo nie było, co tylko mu ulżyło. Wiedział, że to jego ostatni dzień, dlatego chciał jeszcze się dyskretnie pożegnać z kilkoma osobami.

Kiedy spojrzał na lustro w łazience zobaczył tam obcego człowieka. W swoim ciele nie zobaczył jak zwykle siebie, dostrzegł tam czarną, ponurą śmierć, która zaczynała się wkradać do jego życia. Twarz miał bladą niczym śnieg, a włosy potargane we wszystkie strony świata. W oczach była pustka, były wyprane z emocji.

Po niecałej godzinie ogarniania się zakluczył drzwi od domu i udał się po raz ostatni w kierunku szkoły. Bardzo chciał uniknąć spotkania z Sebastianem, dlatego tym bardziej ucieszył się, kiedy w budynku narazie trwała lekcja. Nie chciał spotkać zmartwionego Sebastiana, bo to tylko mogłoby zmienić decyzję, a tego nie chciał. Będąc na miejscu pobiegł pod salę, gdzie zwykle miał historię z Tomczakiem, z byłym kochankiem. Zapukał nieśmiało do drzwi, po czym usłyszał:

-Proszę!

Wszedł więc. Ku jego zdziwieniu i uldze jednocześnie nie było tam uczniów. Kiedy Arek zobaczył kto raczył go odwiedzić tak szybko wstał z krzesła, że omal razem z nim się nie przewrócił, co nie uszło uwadze Dawida.

-Dawid do cholery, co się z tobą dzieje? Dlaczego nie chodzisz do szkoły, co?

Dawid próbował usilnie zmienić temat.

-Przyszedłem tu tylko na chwilkę. Nie zajmę ci dużo czasu.

-O co chodzi?- spytał zaintrygowany nauczyciel.
-Chodzi o to, że chciałem się pożegnać.
-Jak to...pożegnać? Wyprowadzasz się?
-Tak... Coś w tym sensie- odparł krótko chłopak, który nie dając odezwać się więcej profesorowi, rzucił się na niego, przytulił jak najmocniej potrafił i ze łzami w oczach wybiegł z klasy.

Dawid opuścił już szkołę, ale przypomniał sobie jeszcze o kimś. Tym kimś był Staszek, z nim także pragnął się pożegnać. W związku z tym zawrócił i po chwili po raz drugi znalazł się w dobrze mu znanym miejscu, którego od zawsze nie darzył zbyt wielką sympatią. Tym razem na korytarzach było pełno ludzi, a gwar rozmów roznoszący się po całym budynku był dziwnie irytujący. Znaczyło to, że trafił na przerwę między zajęciami. Wiedział, gdzie ma teraz iść, ale bał się, bo razem z nim w klasie jest także Seba. Co by było gdyby go spotkał? Serce by mu pękło.
Jednak pomimo obaw ruszył przed siebie i udał się do wyznaczonego miejsca.

Gdy już znalazł się pod salą chemiczną, w kącie dostrzegł osobę, której tak gorączkowo poszukiwał. Nieśpiesznie podszedł do chłopaka i spytał z uprzejmością w głosie czy może z nim porozmawiać. Staszek po tym wszystkim od tak się zgodził. Po chwili dopiero zrozumiał z kim rozmawia i chciał odejść jednak Dawid przytrzymał go za nadgarstek dając mu do zrozumienia, by nie odchodził.

-Czego chcesz?- wycedził przez zęby przyjaciel Dawida.
-Chciałbym się tylko pożegnać i przeprosić za wszystko co ci zrobiłem. Nie byłem i nie jestem ciebie wart. Zasługujesz na szczęście, a ja nie mogłem ci go dać. Mogę cię przytulić?- spytał dość mocno zszokowanego chłopaka.

Ten nie odpowiadał, dlatego Dawid z całych sił go uściskał, po czym wybiegł z budynku nie obracając się za siebie.

-----------------------------------------------------

Hej kochani!

Jest w końcu rozdział. Przepraszam, że tak długo, ale pracuję i nie mam na nic czasu.

Odnośnie opowiadania- będziemy się z nim powoli żegnać. Mam napisane jeszcze 2 rozdziały, które wrzucę w wolnej chwili i to będzie koniec.

Chcę jeszcze podziękować za każde wyświetlenie i gwiazdkę, to wspaniałe.

Ps. Cieszycie się, że coś dodałem, czy wręcz przeciwnie? Dzielcie się opiniami o tym nędznym opowiadanku w komenrarzach, będę jeszcze bardziej szczęśliwy.

To do następnego!!!

NauczycielWhere stories live. Discover now