01

4.5K 214 8
                                    

Okres przedświąteczny. Nie lubiłam tego czasu. Tegoroczne święta miałam spędzić sama. Rok temu Boże Narodzenie spędziłam z Kubą i jego rodziną. W tym roku znowu zostałam tam zaproszona, ale musiałam odmówić. Nie mogłam ciągle siedzieć im na głowie.

Kupiłam nowe bombki do mojego niestety sztucznego świątecznego drzewka. Był jeden plus w celebrowaniu świąt samemu. Nie musiałam martwić się, o to co kupić komuś pod choinkę.

Do mieszkania wróciłam późnym popołudniem. Przytargałam drzewko z piwnicy i zabrałam się za jego ozdabianie. Przyniosłam drabinę i postawiłam przed choinką. Już miałam na nią wchodzić kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie patrząc przez Judasza otworzyłam drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu za nimi stał Łukasz. W rękach trzymał torbę, w której było coś prostokątnego.

-Mogę wejść?

-Tak jasne. -wpuściłam go do przedpokoju. Nie przytulił mnie ani nic. Fakt nie było między nami tak jak kiedyś. Weszliśmy do salonu, w którym panował chaos. Wszelkie pudełka z bombkami i łańcuchami tarzały się po podłodze.

-Widzę, że przyszedłem o idealnej porze. Kuba mówił mi, że dzisiaj masz zamiar ubierać choinkę. Kupiłem Ci nowe ozdoby.

-Dziękuję. -nie za bardzo wiedziałam co mam mówić. Serce przy nim biło mi mocniej. Nikt nie wiedział o uczuciach jakimi darzyłam Piszczka. Nie mówiłam o tym Kubie. On by mi w tym nie pomógł. Był on najlepszym przyjacielem Łukasza, więc prędzej czy później by mu o tym powiedział.
Odebrałam pudełko od chłopaka. W środku były piękne srebrne, brokatowe bombki. Kuba musiał mu powiedzieć na jakie kolory mam zamiar udekorować drzewko.

-Mogę ci pomóc? -zapytał na co skinęłam tylko głową. Ubieraliśmy choinkę w ciszy. Nie zamieniłam z nim ani słowa. Nie czepiałam się jeśli powiesił bombki nie w tym miejscu co chciałam. Na końcu zostało mi ubrać gwiazdę na czubek. Weszłam po drabinie i założyłam ostatnią dekorację. Zaczęłam powoli schodzić na dół. Czułam jak Łukasz trzyma drabinę, a potem kładzie swoje ręce na moich biodrach. Uznałam, że mnie asekuruje. Spojrzałam na niego z uśmiechem na ustach. Pierwszy raz od bardzo dawna ten uśmiech był skierowany do mojego dawnego przyjaciela.

-Jest piękna.

-Dziękuję. Wybacz, że wcześniej nie zapytałam, ale chcesz się czegoś napić?

-A umiesz robić tak dobrą czekoladę jak dziesięć lat temu?

-Postaram się. -pamiętał o czekoladzie, która zawsze robiłam. Nie wiem co było w niej wyjątkowego. Po prostu na wierzch sypałam startą białą czekoladę. Mężczyzna czekał na mnie w salonie. Przyniosłam na tacce dwa duże, czerwone kubki i talerzyk z pierniczkami. Łukasz już chciał mi biec z pomocą, ale dałam sobie radę sama. Usiadłam obok niego na kanapie. Nie wiedziałam o co mogę go spytać.

-A jak u ciebie idą przygotowania do świąt?

-Dobrze...-wyczułam w jego głosie nutę zaniepokojenia. Chyba kłamał.

-A jak ma się Sara i...

-Poroniła.

-Co?

-Ewa poroniła, nie ma żadnego drugiego dziecka!

Przestraszył mnie, kiedy się uniósł, jedyne słowo jakie z siebie wydobyłam było krótkie 'wybacz'. Kuba nigdy nie wspominał mi o złych wydarzeniach w domu przyjaciela. Zawsze mówił, że ma się dobrze. Najwidoczniej sam o tym nie wiedział lub po prostu mnie okłamywał.
W tej chwili chciałam przytulić Łukasza, ale bałam się, że może mnie odetchnąć. Westchnęłam i odłożył kubek z czekolada na stół. Przytuliłam się do Piszczka kładąc głowę na jego klatce piersiowej. W duchu modliłam się, aby nie wybuch krzykiem. Przez dłuższą chwilę nic nie robił, ale w końcu położył ręce na moich plecach.
Czyżby to był początek odnowienia naszej przyjaźni? Oby tak. Przymknęłam na moment oczy. Piłkarz pocałował mnie w czubek głowy. Czy ja właśnie wróciłam do liceum? Bardzo bym tego chciała, jednak ludzie nie posiadają umiejętności cofania się w czasie.
Kiedy już mieliśmy dość objęć wróciliśmy do normalnej pozycji siedzącej.

-Przepraszam się się uniosłem. Myślałem, że Kuba powiedział Ci o tym wydarzeniu.

-Nie. Jest twoim przyjacielem, nie wyjawia twoich sekretów byle komu.

-Nie jesteś byle kim.

-Owszem, ale i tak dobrze, że mi nie powiedział. Jest prawdziwym przyjacielem. Nigdy nie wygada żadnego sekretu.

Znowu zapadła cisza. Łukasz kiwnął kilka razy głową. Sięgnął po piernika i spojrzał na mnie.

-Z kim spędzasz święta?

-Sama. Jeśli któryś z twoich kolegów piłkarzy też jest sam, możesz mu mnie polecić. -oboje wybuchnęliśmy śmiechem. -Ale ja nie żartuję. Może ten Mats Hummles albo İlkay Gündoğan? O a może Marco Reus?

-Wszyscy są od ciebie młodsi.

-Ale ja nie szukam partnera, tylko towarzysza do wigilijnego stołu. To może Sokratis albo Marcel, albo Nuri.

-Zobaczę co da się zrobić. Ale nic nie obiecuję.

-Dziękuję Łukaszku. -przytuliłam go mocno.

-W ogóle skąd ty wiesz jakich mamy piłkarzy?

-Trochę tu mieszkam. Wszyscy tutaj kochają BVB, więc ja też musiałam.

Dawno nie rozmawiało mi się z nim tak dobrze. Tęskniłam za taką luźną rozmową, fakt, że nie zaczęła się zbyt dobrze, ale nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Godzina była już późna, a do Łukasza zaczęła wydzwaniać żona. Zdziwiło mnie, że nie chciał od niej odbierać, ale nie pytałam czym było to spowodowane.
Koło godziny 22 chłopak opuścił moje mieszkanie. Powiedział, że niedługo się do mnie odezwie.

___
Święta tuż tuż więc rozdziały też są świąteczne. Niestety podejrzewam że rozdział wigilijny będzie już po świętach.

Miłość Czeka Za Rogiem |Łukasz Piszczek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz