6. Parada Trybutów

235 42 4
                                    

Hymn Kapitolu dźwięczał mi w uszach, gdy wjeżdżaliśmy na swoim rydwanie do Ośrodka Szkoleniowego.

Byliśmy oczywiście ostatni.

Para z Pierwszego Dystryktu, Aladdin i Jasmine, ubrani byli w czerwone, arabskie stroje. Shang i Mulan - w białe stroje do karate. Milo i Kida wywołali westchnienie. Ich niebieskie stroje błyszczały od światełek, ale nie wyglądało to tak kiczowato, jak brzmi. Chyba spodobali się Kapitolińczykom.

Eric i Ariel zostali przedstawieni jako groźni władcy mórz, z wielkimi, iskrzącymi się harpunami, dziwnie ułożonymi włosami i nieprzyjaznymi minami. Stylista Herkulesa i Megary postawił na ich rozpoznawcze stroje z bajki. Pomyślałam, że tej parze niepotrzebna jest wielka reklama. I tak ludzie będą pomagać Herkulesowi.

Naveen i Tiana byli przebrani w żaby, co wywołało uśmiech na twarzach Kapitolińczyków. Tarzan i Jane przedstawili się jako patrząca się w siebie z uwielbieniem para, obwiązana jedynie przepaskami z małpiej skóry.

Tak przynajmniej słyszałam, że z małpiej.

Cinderella została przedstawiona jako brudny Kopciuch, a jej partner, Charming - jako błyszczący niczym brokat królewicz. Beast i Bella, podobnie jak Herkules i Megara, byli ubrani w swoje tradycyjne stroje z bajki. Tak samo Quasimodo i Esmeralda.

Styliści nie chcieli się przemęczać, i tak w podświadomości wiedzieli, że sponsorzy będą tym razem patrzeć bardziej na to, która bajka bardziej im się podoba.

Pocahontas miała włosy związane w warkocze i przepaskę z piórkiem na głowie, ale przynajmniej sukienka wyglądała trochę inaczej. Zdziwiłam się, że John został przedstawiony jako indiański król, a nie kolonizator w niebieskich ciuszkach.

Jako ostatni wjechaliśmy my. Nie wywołaliśmy szczególnie dużego aplauzu, poza tym zdawałam sobie sprawę, że gdyby nie ogłoszenia, pewnie nie zobaczyliby we mnie Królewny Śnieżki. Uznałam jednak, że wszystko przeszło w jak najwłaściwszym porządku.

_________________________________

Od autorki:

Zaraz wszystko wyjaśnię.

Rozdział ma tylko trochę ponad 200 słów, więc już mówię, dlaczego.

Jak wiecie, a może nie wiecie, ostatnio wstawiłam rozdział w maju, czyli ponad pół roku temu, ale wiedzcie, że miałam ogólny pomysł na fabułę od początku do końca i nadal mam, ale należę do tych osób, które wierzą w tą niemiłą "panią" Wenę, która przychodzi, odchodzi i nie wiadomo, czy kiedyś wróci. I tak jakoś przeszło te kilka miesięcy, że lepiej mi się pisało inne powieści.

Motywacja też odgrywa w tym ważną rolę.

Z całych sił spróbuję dokończyć to FF. Cieszę się, że komuś się ono podoba :D

Ten rozdzialik jest po to, abyście przypomnieli sobie wszystkich Trybutów i pomalutku zaczęli wchodzić w świat "Dawno temu w Kapitolu".

Dłuższy rozdział spróbuję napisać przez dzisiejszy wieczór, ewentualnie dokończę jutro. Życzę miłego popołudnia,

Alex098123

Dawno temu w KapitoluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz