9. Pokaz i prezentacja

242 36 6
                                    

Członkowie komisji byli znudzeni i zmęczeni. Tylko część z nich na mnie patrzyła.

Strzeliłam pięć razy. Dzięki Bogu,  nie wysłałam żadnej strzały poza tarczę, ale w środkowy punkt wycelowałam tylko dwa razy.

Mimo to wyszłam z pomieszczenia całkiem zadowolona. Pewnie dlatego, że zostawiłam całą stresującą sytuację za sobą.

Wróciłam do naszego apartamentu. Prince aż poderwał się z kanapy.

- Jak ci poszło? - spytał.

- Nie najgorzej. A tobie?

- Jestem z siebie zadowolony, ale denerwuję się, że coś spaprałem i o tym nie wiem.

Roześmiałam się.

- Dziękuję ci, że pomogłeś mi się odstresować przed pokazem. Gdyby nie ty, pewnie tak bym się trzęsła, że nie trafiłabym w tarczę.

- Nie ma sprawy. Od tego ma się męża - zażartował.

Wieczorem zasiedliśmy przed telewizorem razem z Xenią, Rapunzel i Sethem. Uważnie obserwowaliśmy wyniki wszystkich Trybutów.

Pierwszym wysokim wynikiem mogli pochwalić się Milo i Kida. Oboje dostali dziesiątki. Następnym szczęściarzem okazał się Hercules, co nie było żadnym zaskoczeniem. Otrzymał jedenastkę, jego partnerka "tylko" ósemkę. Przy wizerunku Tarzana ukazała się dziesiątka, a Esmeraldy - dziewiątka. Pozostali Trybuci dostali od pięciu do siedmiu punktów.

Gdy nadeszła pora na Dwunasty Dystrykt, wszyscy zacisnęliśmy mocno kciuki. Gdy okazało się, że dostałam szóstkę, a Prince siódemkę, przybiliśmy sobie piątki i odetchnęliśmy z ulgą.

Xenia i Seth złożyli nam gratulacje.

- Mogło być lepiej - powiedziała Rapunzel. - Ale dobre i to.

- A ty? Ile dostałaś punktów? - zaciekawiłam się.

- Dwanaście - odpowiedziała z przekąsem nasza mentorka.

Xenia roześmiała się.

- Oczywiście - skomentowała krótko. - No, zbierajcie się już, kochani. Jutro czeka was wielki dzień.

No tak. Prezentacja.

***

Ku uciesze Xenii umiałam jako tako chodzić na szpilkach i z gracją unosić sukienkę, aby nie plątała mi się pod nogami. Opiekunka wyznała szczerze, że dotąd dziewczyny z Dwunastego Dystryktu przez średnio dwie godziny uczyły się takich podstawowych rzeczy.

Rapunzel powiedziała, abym postarała się być tajemnicza i zagadkowa. Przeprowadziłyśmy kilka przykładowych rozmów. Mentorka poradziła mi, żebym wyobrażała sobie, że rozmawiam z przyjacielem, ale unikam wylewnych odpowiedzi, aby czymś go nie zmartwić.

Wyobraziłam więc sobie moją przyjaciółkę z dzieciństwa, Kaję, pytającą mnie o to, jak zmieniłam się od czasów, gdy nazywałam się Caroline i razem łaziłyśmy po lesie, zastawiając sidła.

***

Zanim się obejrzałam, czekałam już na swoją kolej, ubrana przez Setha w białą, ciężką suknię. Czułam się trochę jak przed ślubem z Prince'em, gdy Kapitolińczycy wyszykowali mnie jak lalkę, postawili przed kamerą i kazali przysięgać miłość, wierność i uczciwość małżeńską niemal obcemu dla mnie wówczas chłopakowi.

Teraz Prince stał obok mnie. Trzymaliśmy się mocno za mokre dłonie.

- Lustereczko powiedz przecie, na kogo teraz kolej...? Powitajcie Snow White! - wykrzyknął Ralf Flickerman, komentator Igrzysk Głodowych, podobny w stylu ubierania się do swojego ojca.

Weszłam na scenę, unosząc lekko suknię. Mrużyłam powieki od blasku reflektorów. Usiadłam na wskazanym fotelu i uśmiechnęłam się sztucznie.

- Witaj, nasza Śnieżynko. Czy znalazłaś już swoją Złą Królową wśród Trybutów?

- Wątpię, czy któraś z tych dziewczyn mogłaby mi czegoś aż tak zazdrościć - chrząknęłam.

- W końcu jesteś opisana jako "najpiękniejsza dziewczyna w królestwie".

- Tylko w swojej baśni. A tutaj mamy ich dwanaście - zauważyłam.

- Trafne spostrzeżenie. Powiedz, Śnieżynko, co najbardziej podoba ci się w Kapitolu?

Byłam przygotowana na to pytanie. Często zadają je Trybutom z niższych Dystryktów. Przed chwilą Pocahontas wychwaliła dostęp do różnego rodzaju broni.

- Jedzenie, prysznice, łóżka. I rośliny doniczkowe.

Ralf roześmiał się.

- Powiedz nam, jak dogadujesz się ze swoim mężem?

- Na tyle, ile można dogadywać się z osobą, którą pociągnęło się za sobą na Igrzyska Głodowe - odpowiedziałam, próbując nadać głosowi żartobliwy ton.

- Na pewno nie ma tobie tego za złe, przecież to nie twoja wina.

- Wiem.

Przez bardzo krótką chwilę trwała cisza, jakby Ralfowi wyczerpały się wszystkie pytania. Po tym czasie zaproponował żywo:

- Może zrobisz jakiś ładny piruet w swojej pięknej, śnieżnej sukni?

Uśmiechnęłam się lekko, wstałam i okręciłam się kilka razy wokół własnej osi. Czułam się jak idiotka. Publiczność biła brawo.

- Naprawdę pięknie wyglądasz... Film o tobie jest najstarszym dziełem Disneya, mimo to wiele dzieci cię uwielbia. Co chciałabyś im przekazać? - spytał Ralf, gdy już usiadłam.

Wzdrygnęłam się. Nie spodziewałam się takiego pytania. Może padło już u kilku Trybutów, ale przyznaję się, że nie zwracałam na to większej uwagi.

- Żeby wiedziały, że postacie z bajek nie umierają - powiedziałam zachrypniętym głosem. - One żyją w swojej opowieści. Na zawsze.

Ralf popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.

- Chciałabyś jeszcze coś dodać?

- Nie.

- A jak myślisz, masz szansę wygrać te Igrzyska?

- Każdy ma jakieś szanse. Nikogo nie należy przekreślać - odpowiedziałam bardzo ogólnikowo.

- To prawda. Dziękuję ci za ten wywiad, a teraz zapraszamy bajkowego Prince'a!

Zeszłam ze sceny na chwiejnych nogach.

___________________________________

Opublikowałam ten rozdział, aby w następnym roku startować już z akcją na Arenie.

Chciałabym życzyć Wam wszystkim szczęśliwego, udanego roku 2017, aby okazał się on rokiem spełnionych marzeń i osiągniętych postanowień.

Pozdrawiam,

Alex098123





Dawno temu w KapitoluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz