Czwarty dzień na Arenie minął nadzwyczajnie leniwie, przynajmniej dla mnie.
Zastanawiałam się, dlaczego tak mi się poszczęściło, że momentami wręcz nudziłam się na Igrzyskach Głodowych, co było lekkim paradoksem.
Zupełnie nie rozumiałam zachowania Herculesa, który zachowywał się, jakby ktoś ciut za mocno rąbnął go kamieniem w głowę. W jego namiocie byłam bezpieczna (raczej...), najedzona (i to nie byle czym!) oraz wypoczęta (w miarę). Jednocześnie bałam się patrzeć na tego dziwnego człowieka.
Czasami wychodził z namiotu, ale zamykał go od zewnątrz i - choć nie było to zbyt trudne - poradziłabym sobie z ucieczką, ale bałam się, że jest niedaleko i mnie zabije. Nie znałam go i nie ogarniałam, o co chodzi w całej sytuacji, więc wolałam siedzieć cicho i przyjmować od niego jedzenie i bezpieczne schronienie, dopóki mam okazję.
Może mnie polubił. Może mu się podobam i lubi na mnie patrzeć (nie jestem do tego przyzwyczajona). Może mnie kocha - tak przynajmniej mówił. Nieważne, co się dzieje; czuję przed nim lęk jak przed najsilniejszym Trybutem i jak przed osobą niezrównoważoną psychicznie.
Aż do popołudnia tylko siedział i się na mnie patrzył z przyjaznym wyrazem twarzy (tak mi się zdawało, bo zerkałam na niego jedynie chwilami, kątem oka). Czasami wychodził, potem wracał. Zachęcał mnie do jedzenia, picia i spania, gdy jestem zmęczona. Poza tym nic nie mówił.
Gdy to wszystko zaczęło mnie już przerastać, spytałam:
- Odpowiedz mi w końcu, co ty właściwie robisz...?
- Czekam, aż mnie zaakceptujesz.
- Boję się ciebie - mruknęłam. - Jak mam cię zaakceptować?
- Nie masz się czego bać - odpowiedział wesoło. - Niedawno wykryto u mnie jakiś defekt w mózgu, ale nie zabijam ludzi bez powodu. Poza tym wolałbym sam zginąć niż pozwolić ci umrzeć.
- Defekt w mózgu? - chrząknęłam.
- Może dlatego mnie wylosowali. - Podrapał się po wielkiej ręce. - Może to było ustawione. Chcą nowego Herkulesa.
- Wątpię, żeby chcieli zabić cię poprzez Igrzyska - zauważyłam. - Jesteś raczej pewniakiem.
- Nie wygram ich, Śnieżynko. - Jego głos przybrał niepokojąco miękki ton. - Ty je wygrasz.
Przez długą chwilę ponownie panowała cisza.
- Tutaj zawsze jest tak spokojnie? - spytałam nagle.
- Na Ziemi? Skąd. Niedawno była tu niezła rozróba, oczywiście nie licząc rzezi przy Rogu Obfitości. Później Megara pilnie przestrzegała zasady: Zabić wszystkich, którzy postawią stopy na tej planecie.
Pokiwałam głową i niepewnie sięgnęłam po ciastko. Były za pyszne, żeby im się oprzeć.
- Snow - odezwał się Hercules. - Wiem, że to wszystko mogło być dla ciebie szokiem, ale jestem bezpośredni już od urodzenia. Odkąd spotkałem się po raz pierwszy, zakochałem się w tobie, a teraz poczułem, że to coś jeszcze głębszego. Przepraszam, że to działo się tak szybko, ale to Igrzyska. Nie ma czasu na podchody, musiałem cię mieć i chronić tu i teraz.
- Rozumiem - odpowiedziałam cicho, chociaż jeszcze nie do końca rozumiałam.
Nie chciałam tego zrozumieć.
Nie chciałam tłumaczyć się, że mam męża, a ja z Herkulesem raczej się nie znamy.
Może go nie interesuje Prince. Może nie pamiętam naszego spotkania, w końcu jestem tylko człowiekiem, a Hercules jedną z wielu osób, z którymi rozmawiałam w życiu. Może trochę się wyróżniał z tłumu, ale...
- Ach, i przykro mi, ale twój mąż będzie musiał radzić sobie sam. - Hercules przerwał moje rozmyślania. - Zrobię wszystko, żebyś przeżyła, ale nie przyłożę ręki do wygranej Prince'a.
- Rozumiem - powtórzyłam.
Dzisiaj słyszałam już dwa wystrzały z armaty. Może Prince'a już nie ma. Może nie mam dla kogo wygrywać.
- Spojrzysz na mnie wreszcie?
Spojrzałam. Hercules był przystojny i miał naprawdę piękne oczy. Nic dziwnego, że tyle dziewczyn za nim szalało. Powoli zaczęłam się oswajać z jego obecnością i naszą dziwną relacją. Poza tym czułam głupie zadowolenie, że tak wspaniały chłopak się mną interesuje.
To było całkiem miłe, zwłaszcza, gdy nie czułam przy sobie obecności Prince'a.
- Jutro wyjdziemy razem na zewnątrz - obiecał Hercules. - Nie będę cię więził, nawet tak nie myśl. Przejdziemy się, może na kogoś natrafimy; jeśli będzie atakował, obronię nas, jeśli nie - nie będę go ruszał. Chyba, że mi pozwolisz.
Powoli pokiwałam głową.
- Jeszcze kilka dni i to wszystko się skończy. Wrócisz do domu, zobaczysz.
Nie byłam pewna, czy nie wolałabym umrzeć.
***
Gdy czwarty dzień na Arenie chylił się ku końcowi, wyjrzeliśmy razem na zewnątrz, na niebo. Dzisiaj zginęli Aladdin i Mulan - całkiem groźni przeciwnicy. Poza tym pokazali także zdjęcie Megary.
- Nie żal ci było swojej żony? - spytałam.
- Nigdy się nie lubiliśmy - odparł Hercules. - Dobrze wiesz, że Kapitol nas zmusił do tego ślubu, gdy byliśmy jeszcze dziećmi.
- Ile miałeś lat...?
- Czternaście.
- Ja też.
Przymknęłam powieki i przywołałam wspomnienie z tamtego okresu. Ubrali mnie w zachwycającą, białą suknię, umalowali i uczesali jak damę. Do tego nałożyli koronę, byłam przecież "królewną". Nigdy nie wyglądałam piękniej niż wtedy i pewnie nie będę tak wyglądać. Byłam zestresowana, a do tego bez przerwy mnie kamerowali. No, i nie było przy mnie rodziny ani dawnych przyjaciół. Nikogo bliskiego.
Swojego męża miałam spotkać drugi raz w życiu. Bardzo się bałam, a poza tym gęsia skórka oblatywała mnie na myśl tego, co zwykle następuje po weselu - noc w jednym łóżku.
Miałam ledwo co skończone czternaście lat. Prince był prawie dwa lata starszym, nieznajomym chłopakiem. Przez cały dzień przed uroczystością drżałam jak galareta.
Później nastąpiło przyrzeczenie, że nie opuścimy siebie aż do śmierci i włożyliśmy na palce obrączki. To wszystko było tak sztuczne, wystawione na pokaz.
- O czym myślisz? - spytał Hercules.
- O moim ślubie.
Chłopak westchnął melancholijnie.
- To było straszne przeżycie. W sensie, mój ślub. Musiałem ożenić się ze żmiją w całkiem ładnej obudowie, że tak się wyrażę.
Trochę rozmawialiśmy o przeszłości, ale bardzo ogólnie. Nie ufałam mu jeszcze całkowicie, poza tym coraz intensywniej myślałam o Princie. To przy nim powinnam teraz być. Tylko przy nim.
____________________
Od następnego rozdziału postaram się popędzić akcję i uczynić ją bardziej ciekawą ;)
Mam nadzieję, że wam się podobało i bardzo proszę o zostawienie opinii (jeśli są jakieś błędy, chciałabym je poznać i w miarę możliwości poprawić). Uzasadnione hejty mile widziane ;)
Pozdrawiam,
Alex098123
CZYTASZ
Dawno temu w Kapitolu
FanfictionIgrzyska Głodowe z udziałem alter ego postaci z filmów Disneya. Czwarte Ćwierćwiecze Poskromienia, o jakim jeszcze nie czytałeś, opowiedziane z perspektywy Snow White - Królewny Śnieżki. Nieszablonowa opowieść o niezwykłych igrzyskach, chorej miłośc...