Biegliśmy opustoszałymi korytarzami. Jedynym dźwiękiem jaki było słychać to uderzanie naszych butów o posadzkę i szybkie oddechy.
Wpadliśmy do pomieszczenia po lewej i zatrzasnęliśmy drzwi. Skryliśmy się między regałami pełnymi książek, których teraz nikt ani myślał czytać. Nadawały się tylko na ognisko.
Oddychałem ciężko i starałem się jak najbardziej wtopić w ramiona lokowanego chłopaka.
- B-boję się A-Ashty. - wyjąkałem starając się nie rozpłakać.
Nie mogłem tego zrobić. Ash byłby zły, że znów się zaczynam mazać.
- Wiem, wiem Mikey. - szepnął przyciskając mnie do siebie. - Ale wyjdziemy z tego tak? Wszystko będzie dobrze. Jesteśmy już bardzo blisko granicy strefy. Musimy iść tak? No, wstawaj mały. Jak twoja noga?
- D-dam radę. Ale prosze... Nie biegnij.
Jasny brunet pomógł mi wstać i cicho skierowaliśmy się z powrotem na korytarz.
Byliśmy już tak blisko! Widzieliśmy już drzwi!
I wtedy zrobił się kocioł. Pojawiło się ich z dziesięć.
Irwin wyciągnął z za pasa pistolet i cofając się, strzelał dość chaotycznie. Byliśmy nastolatkami, nie wiedzieliśmy jak posługiwać się bronią.
Chłopakowi skończył się magazynek więc wziął do ręki nóż. Ich ilość się nie zmniejszyła. Żeby ich zabić trzeba rozwalić im głowy.
Wiedziałem, że to już koniec. Że jeśli nic nie zrobię, zginiemy tu oboje.
Pchnąłem przyjaciela na drzwi, przy okazji wyciągając z kieszeni mój scyzoryk. Wbiłem ostrze w oko nieumarłego najbliżej.
- Uciekaj! - krzyknąłem do sparaliżowanego osiemnastolatka. - No już!! - wydarłem się kalecząc kolejnych zombiaków.
Starszy nie wiele myśląc wypadł z budynku i wyciągnął do mnie ręce. Uśmiechnąłem się do niego, po czym zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem.
Słyszałem jego nawoływanie i uderzenie w szybę, jednak mocno oparłem się o drzwi nie pozwalając stworom przedostać się do Ash'a.
- Zatrzymam ich tutaj. - powiedziałem ciszej czując zmęczenie atakujące moje ciało. - Biegnij Ashty...
Osunąłem się w dół zostawiając za sobą czerwony ślad. Ściskałem w dłoni scyzoryk i krzyczałem czując jak dziwny ogień pali mnie od środka.
Powolne istoty straciły zainteresowanie i rozeszły się po starej szkole.
Leżałem tam cicho umierając.
A raczej przemieniając się w jednego z nich.
Nie wiem ile tak leżałem. Mogły minąć minuty lub dni.
W końcu podniosłem się słabo i przetarłem oczy, jakbym właśnie obudził się z drzemki.
Tylko... Czemu ja nadal mogę myśleć?
Δ•Δ•Δ
Hey! Jak tam ostatnie godziny tego roku? Jak go oceniacie? Czy jestem jedyną która jest z niego zadowolona i uważa za jeden z najlepszych?
W końcu Imagine Dragons mieli koncert w Polsce na którym byłam, byłam w Hamburgu na 5SOS i zaczęłam publikować moje opowiadania tutaj.... Zdecydowanie najlepszy rok w moim życiu.
Widzimy się w nowym roku w pełnym składzie okey? Żadnych samobójstw i okaleczeń jasne? Wchodzimy w nowy rok czyści na umyśle i ciele. Zostawiamy negatywne wspomnienia i emocje w tym roku a w nowym jesteśmy szczęśliwi i nie ranimy się dobrze? (głodzienie się to też ranienie żeby to było jasne!!)
Tak więc, ja wam życzę zdrowia, szczęścia, dobrych ocen i spełnienia marzeń i do zobaczenia za rok :-3
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Półmartwy / Muke
FanfictionPodczas apokalipsy zombie nie jest łatwo pozostać żywym. A pozostanie sobą, mimo ugryzienia jest niemożliwe. Ale czy aby napewno?