Mijał już drugi rok mojego życia będąc martwym.
Dopiero dwa miesiące po tym, jak skończyła się moja przemiana, odważyłem się wyjść z budynku szkoły.
Ulice były opustoszałe i zniszczone. Domy również.
Prawdziwa apokalipsa...
Niedługo po tym, jak pierwszy raz wyszedłem ze szkoły, znalazłem niedaleko studio tatuażu i zrobiłem sobie na piersi czarne serduszko.
Mieliśmy z Ashem znaleźć jakiś punkt, lub schronisko, żeby dostać "identyfikatory". Każdy żywy zostawał zapatrzony w tatuaż czerwonego serduszka, jako oznaki, że jest zdrowy.
Jeśli zostałby zainfekowany, atrament zniknąłby.
Skoro żywi mogą mieć czerwień jako kolor życia, to ja mam prawo posiadać czarny jako oznakę mojej śmierci.
Zrozumiałem też, że umiem mówić i poruszać się z normalną prędkością.
Zombiaki nie rozumiały mnie, ale też nie rzucały się na mnie jak na człowieka.
Another head hangs lowly,
Child is slowly taken.
And the violence caused such silence,
Who are we mistaken?But you see, it's not me, it's not my family.
In your head, in your head, they are fighting.
With their tanks and their bombs,
And their bombs, and their guns.
In your head, in your head, they are crying.In your head, in your head,
Zombie, zombie, zombie, hey, hey, hey.
What's in your head?
In your head,
Zombie, zombie, zombie, hey, hey, hey, heyŚpiewałem, robiąc codzienny spacer po ulicach wokół szkoły. Przerwałem, kiedy usłyszałem czyjeś kroki.
Szybkie kroki.
Dokładniej to bieg.
Zamilkłem i odwróciłem się do tyłu.
Na ulicy pojawił się blond włosy chłopak. Miał bojówki, czarny tank top i plecak. W dłoniach trzymał połyskujący, czarny pistolet wycelowany w moją głowę.
Przełknąłem ślinę i miałem odruch, żeby unieść ręce, ale stwierdziłem, że lepiej nie pokazywać mu, że coś ze mną nie tak.
Nastolatek powoli do mnie podszedł, cały czas utrzymując odpowiednią odległość.
- Świeży czy co? - mruknął widząc w jak dobrym stanie jest moja skóra. - No już... Zaatakuj mnie, żebym mógł ci strzelić w łeb. - Mówił cicho poddenerwowany.
Jego błękitne tęczówki były niemalże hipnotyzujące.
- Ugh cholera! - warknął i postrzelił mnie w oba nadgarstki żebym nie mógł użyć rąk do rzucenia się na niego.
Nie potrafiłem powstrzymać się od krzyku bólu, kiedy pociski przeszyły żyły, a z nich trysnęła czarna substancja.
- Co jest z tobą nie tak umarlaku?
Złapał mnie z tyłu za przedziurawione miejsca i przyciskając mi broń do karku zaprowadził mnie do opustoszałego osiedla na granicy stref, a tam wepchnął do jednego z domów.
Przywiązał mnie za ręce i nogi do solidnego kółka wystającego ze ściany w piwnicy.
Zamknął za sobą drzwi, a mnie otuliła ciemność.
Gdybym mógł, zwinąłbym się w kulkę ze strachu, ale wiązania na moich kończynach na to nie pozwalały.
Bałem się. Tak jak kiedyś, bałem się nieumarłych, tak teraz boje się żywych.
Nie miałem wyczucia czasu więc nie wiem jak długo później, blondyn znów zszedł na dół.
Był w szarych dresach i białej koszulce. Czułem się przy nim jak bezdomny.
- I co ja mam z tobą zrobić co? - złapał mnie za szczękę i zmusił do spojrzenia na niego.
Chwile potem zniknął i w podobnym odstępie czasowym, pojawił się ponownie, tym razem z drugą osobą.
Δ•Δ•Δ
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Półmartwy / Muke
FanfictionPodczas apokalipsy zombie nie jest łatwo pozostać żywym. A pozostanie sobą, mimo ugryzienia jest niemożliwe. Ale czy aby napewno?