:-)
Chyba nic więcej nie muszę mówić :'-)
Dwójka zaspanych chłopaków zeszła do kuchni dość rano jak na sobotę.
Właśnie robiliśmy z Calum'em herbatę, kiedy oboje zostaliśmy obdarowani całusami w policzek.
- Dzień dobry! - zawołali niemalże równocześnie, a my im odpowiedzieliśmy.
Mieszkaliśmy w domu, gdzieś na odludziu w Polsce. Było tu przecudnie i spokojnie. Nie musieliśmy martwić się o nic.
- Zabieram cię dziś na piknik. - Szepnął Luke i pocałował mnie delikatnie, ale długo.
- Naprawdę? - podekscytowany zacząłem chichotać i skakać wokół. - Zrobię ciasteczka! - zawołałem szczęśliwy, a cały dom odpowiedział okrzykiem radości.
Parę godzin później, kiedy w kuchni zostały ustawione trzy wielkie słoje z ciasteczkami czekoladowymi, Luke wziął mnie za rękę i z koszem w drugiej dłoni wyszliśmy na dwór.
- Ooooh jak dawno nie byłem na powietrzu! - westchnąłem i wesoły ścisnąłem mocniej nasze splecione ręce. - Gdzie idziemy?
- Zobaczysz. Znalazłem idealne miejsce. - powiedział tajemniczo.
Powstrzymałem chęć zasypiania go pytaniami i po prostu podziwiałem krajobraz wokół mnie przez kolejne piętnaście minut spaceru.
Weszliśmy do wielkiego ładu, przeszliśmy pomiędzy drzewami i ukazała nam się drobna łączka pełna różnorodnych ziół i polnych kwiatów.
Od razu ściągnąłem buty oraz skarpetki i zacząłem napawać się przyjemnym uczuciem trawy łaskoczącej moje stopy. Luke zaśmiał się cicho, ale zrobił dokładnie to samo.
- Ale tu pięknie! - obejrzałem chyba każdy centymetr kwadratowy miejsca i zrobiłem dwa wianki z mleczy, a w tym czasie Luke przygotował wszystko i usiadł na kocu.
Gdybym mógł, biegałbym teraz w kółko jak wariat i chichotał na widok najdrobniejszych rzeczy. Zamiast tego wróciłem do blondyna i wsunąłem mu na głowę żółtą koronę.
- Wyglądasz ślicznie! - stwierdziłem zachwycony i usiadłem przed nim.
- Ty też kochanie. - uśmiechnął się ciepło i niepostrzeżenie podebrał z talerzyka trzy ciasteczka.
- Wiem, że pytałem już tysiąc razy ale... Nie obrzydza cię to, że jestem... martwy? Że mam pełno czarnych żył i świecące oczy? Że mógłbym cię ugryźć i by mi smakowało?
- Och Mikey... Nie jesteś martwy. A twój wygląd sprawia, że jesteś dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowy.
- Jestem martwy. Zombie. I w ogóle.
- Nie jesteś. Jesteś półmartwy. I to tego dowodzi. - dotknął mojej piersi. Szybko, zanim zdążyłem się zorientować, ściągnął moją koszulkę i przesunął palcami po tatuażu serca. Pewnej nocy Luke znów mnie uśpił i kiedy rano się obudziłem, czarny kształt był w połowie czerwony. Później niebieskooki wytłumaczył mi że wytatułował całe serce tym czerwonym pigmentem, którym oznaczało się żywych ludzi. Czerwony znikał, kiedy człowiek stał się zombie.
CZYTASZ
Półmartwy / Muke
FanficPodczas apokalipsy zombie nie jest łatwo pozostać żywym. A pozostanie sobą, mimo ugryzienia jest niemożliwe. Ale czy aby napewno?