17

1.4K 193 119
                                    

Był to ostatni dzień razem. Zarówno Ash jak i Luke nie zauważyli naszych lekko smętnych nastrojów i nadal nie zdawali sobie sprawy z tego co się stanie jutro.

Byłem szczęśliwy, bo Lu naprawdę zachowywał się jakbyśmy byli parą.

Znaczy niby byliśmy, ale kto by chciał być z... Z takim czymś.

- Hey Mikey! Co tam robisz? - Ash wszedł do mojego pokoju i usiadł obok mnie.

- Pamiętasz to? - podałem mu zdjęcie wykonane na rok przed apokalipsą.

- Tak, na moich urodzinach. - westchnął - Tęsknię za tamtymi czasami.

Nawet nie zauważyłem, kiedy chłopak sięgnął po inne zdjęcie wykonane polaroidem i nie potrafił oderwać od niego wzroku.

- Myślałem, że fotografowałeś tylko dobre rzeczy... - szepnął, a ja spojrzałem na obraz w jego rękach.

- Ja... - Spuściłem głowę smutny i zawstydzony tym zdjęciem.

Zrobiłem je w nocy, kiedy Ash został ze mną, bo byłem zbyt przestraszony żeby zostać samemu.

- To był dzień w którym...

- Tak. Moi rodzice... Przestali być moimi rodzicami.

- Nadal nie potrafisz tego powiedzieć...

- Wiem-

- Tak bardzo się cieszę, że tego nie potrafisz... - przerwał mi i mnie przytulił.

- Co? - patrzyłem na niego zszokowany.

- Mimo tego wszystkiego co się stało i co się dzieje, nie straciłeś swojej osobowości i dziecięcego temperamentu. Patrz co stało się ze mną. Patrz jacy są Luke i Calum. Wszyscy wyzbyliśmy się emocji, radości, a nawet zaufania do siebie.

- Powiedz, naprawdę kochasz Calum'a? Bo jeśli tylko się nim bawisz...

- Jest miłością mojego życia wiesz?

- To dobrze. Tak strasznie bałem się, że nie udało ci się... To było nawet gorsze niż myśl, że już cię nie zobaczę.

Loczek owinął ramiona wokół mojej drobnej sylwetki i poczochrał po moich zielonych włosach.

Całe popołudnie spędziliśmy razem, pomagając pakować się chłopakom, oraz udając, że ja również się pakuje.

Noc spędziłem z Luke'iem, a rano ubraliśmy się, wzięliśmy plecaki i wyszliśmy.

- Wiecie chociaż gdzie przerzucają zdrowych?

- Europa. Ofiarą apokalipsy padła Australia i Ameryki.

Zbliżaliśmy się już do lotniska, a nasze humory coraz bardziej się zmieniały.

- To my... My już wrócimy. - powiedziałem cicho, kiedy Ashton pchnął bramę lotniska.

- Co? - odwrócił się do mnie Luke. - Nie, nie. Nigdzie nie idziecie.

- Ale my nie jesteśmy ludźmi. Rząd szybciej nas rozstrzela niż wpuści gdziekolwiek. - powiedział Cal.

- Oj cicho. No chodźcie i nie narzekajcie. Jedyne co było prawdą, to to, że Europa jest zdrowa. - zaśmiał się Ashton, a my wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.

Chłopacy pociągnęli nas do helikoptera, a Ash pełnił rolę pilota.

- Co wy robicie?

- Rząd nie robi żadnych przerzutów. Nie obchodzą ich ludzie. Naprawiliśmy to cacko i sami stąd zwiewamy.

Oboje z Calum'em rozdziabiliśmy usta i zszokowani wgapialiśmy się w dwójkę z przodu.

Tak właśnie zaczęło się nasze nowe życie. Z dala od choroby i apokaliptycznego klimatu.

    Δ•Δ•Δ  

Hey! Jak tam? JUTRO BONUSO-EPILOG!!! 

Kto się tego spodziewał? A kto myślał że zostawią ich w Australii?

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Półmartwy / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz