Muszę wysnuć wnioski
podczas tego burdelu
Choć mam
niemały miszmasz w głowie
Mam wielką chęć
pozbyć się każdego problemu.
Moje ciało osłabione,
wciąż oddaje się chorobie
Jakbym stała na granicy
życia i śmierci
Nie nabyłam głodu istnienia
do życia brak mi chęci
Mijam pacjentów jakby groźnych
głodnych rymów i szczęścia
Wszystko co przeżywam
mam wrażenie wojna stulecia
Jakbym liznęła życia
w najgorszym wydaniu
Kumulacja problemów,
świrów, wariatów.
Szczerzących zęby
i posępnych panów
Smutnych pań recytujących
wersy o swoim obłąkaniu.
Zaprzeczają kiedy pocieszam je,
że są dziećmi Boga
Czuć ten dystans
klęski urodzaj.
A przecież każdy może zmienić
łóżko na to szpitalne
Albo zaprzyjaźnić się ze słowami
i ujmować to trafniej.
CZYTASZ
Ale jak?
PoetryPo krótkiej przerwie ponownie wracam do szpitala na dziesięć tygodni. Na wejściu dowiaduje się, że wbrew pozorom czeka mnie ogrom pracy. To wysiłek nad sobą oraz kartką. Pobyt na oddziale okazuje się dla mnie płodny duchowo, emocjonalnie, no i oczyw...