♥Sebastian Michaelis♥

819 31 0
                                    

Biegłaś przed siebie. Nie wiedziałaś gdzie jesteś, po prostu biegłaś ile miałaś sił w nogach. Chciałaś uciec jak najdalej. Liczne gałęzie raniły twoje policzki oraz nogi. Niesfornie potknęłaś się o duży kamień i sturlałaś się z górki siniacząc całe ciało.  Wylądowałaś na jednej z dróżek prosto przed karocą. Spłoszone konie zaczęły wierzgać i zatrzymały się prosto przed tobą. Leżałaś skulona i obolała na ziemi i tylko modliłaś się o to żeby to wszystko się już skończyło. Nagle z karocy wyszedł mężczyzna w garniturze, miał on czarne włosy i czerwone jak krew oczy. Gdy Cię ujrzał szybkim krokiem podażył w twoją stronę.

-Nic panience nie jest?- zapytał pochylając się nad tobą delikatnie. Zabrałaś ręce z brudnej twarzy i zapłakanymi oczami spojrzałaś na mężczyznę, który ci się przyglądał.

-Chyba n-nie- wydukałaś i podniosłaś się chwiejnie. Ale po chwili przechyliłaś się w bok ponownie szykując się do upadku. Tajemniczy mężczyzna szybkim ruchem chwycił cię ratując przed spotkaniem z ziemią.

-Sebastianie! Co się dzieje?!- z karocy wyszedł dość niski chłopak o granatowych włosach i przepasce na oku. Podszedł do was i przyjrzał się tobie.

-Może panienka zechce zabrać się z nami?- powiedział z kamienną twarzą. Nie wiedziałaś co masz powiedzieć  więc pokiwałaś głową. Przy pomocy Sebastiana wsiadłaś do karocy. Oboje siedzieli przed tobą obok siebie a ty na przeciwko nich. Czułaś się nieswojo i wyglądałaś jakbyś połknęła kij od miotły. Chłopacy uważnie się tobie przyglądali. Odważyłaś się spuścić wzrok na swoje ciało. Miałaś całą poszarpaną sukienkę jakby napadła na ciebie wataha wilków. Po chwili zoriętowałaś się, że prawie widać tobie piersi, tak jak w tych drogich sukienkach z dużym dekoltem. Szybko zasłoniłaś się rękoma i przestraszona cała zarumieniłaś. W połowie drogi, niezręczną ciszę przerwał chłopak.

-Jak się nazywasz?-

-Nazywam się (T/I)-

-Ja mam na imię Ciel Phantonhive a to mój lokaj Sebastian- dowiedziałaś się od granatowłosego, że jest hrabią, przez co czujesz się jeszcze bardziej speszona. Ciel wypytywał się ciebie jak się tu dostałaś a ty mu wszystko opowiedziałaś. Przez cały czas czułaś wzrok Sebastiana na sobie. Gdy dotarliście pod jego "dom" byłaś zdumiona pięknością "pałacu". Z pomocą Sebastiana wysiadłaś chwiejnie z powozu.

-Proszę za mną panienko- powiedział Sebastian. Zrobiłaś tak jak kazał, skierowałaś swoje nie pewne kroki za czarnowłosym podziwiając piękno pałacu hrabiego.

-Jak tu jest p-pięknie- powiedziałaś cicho do siebie na co czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie.

-Mey-rin! Fini! Bard!- krzyknął łagodnie a po chwili przed wami zjawiła się sprzątaczka w czarno białej sukience, blond włosy chłopak z kapeluszem na plecach i blond włosy mężczyzna z papierosem w buzi.

-Mey-rin uszykuj pokój i kompiel dla panienki, a ty Bard uszykuj kolację, Sebastianie ty pokaż panience sukienki w które mogłaby się ubrać-

-Yes, my lord- powiedział Sebastian, a Ciel ruszył w swoją stronę,  cała służba szybko wzięła się do pracy.

-Panienko proszę za mną- Sebastian ruszył przed siebie a ty stałaś oszołomiona i badałaś wzrokiem pomieszczenie w którym się znajdowałaś. Czarnowłosy zatrzymał się i spojrzał na ciebie przez ramię.

-Panienko..?- jak oparzona podskoczyłaś i spojrzałaś na Sebastiana, który ponownie delikatnie się uśmiechnął.

-P-proszę mi wybaczyć- szybko podeszłaś do lokaja, a on zaprowadził was do pokoju z którego po chwili wyszła Mey-rin.

-Już gotowe panie Sebastianie- powiedziała nieśmiało i odeszła. Lokaj otworzył drzwi przed tobą i wpuścił cię przodem.

-Proszę tu poczekać panienko- oznajmił i wyszedł z pokoju. Ty stałaś w nim i nie chciałaś usiąść bo bałaś się, że coś ubrudzisz. Po nie długiej chwili Sebastian wrócił z pięknymi sukniami w ręce i położył je na łóżko.

-Może panienka wybrać- powiedział spokojnie. Wskazałaś na długą piękna suknię koloru (t/u/k-twój ulubiony kolor) z (t/2/u/k-twój 2 ulubiony kolor) koronką. Sebastian wyszedł z pokoju a weszła Mey-rin. Poszłaś za nią z sukienką w ręce a ona zaprowadziła cię do łazienki. Zdjęłaś z siebie nie potrzebną resztkę sukienki, która ocalała. Zanurzyłaś się w ciepłej wodzie i rozluźniłaś spięte mięśnie. Umyłaś dokładnie każdy zakątek twojego ciała i usłyszałaś pukanie do drzwi więc zanurzyłaś się głębiej a piana zakryła twoje całe ciało, a widoczna była tylko głowa.

-Proszę- powiedziałaś nie pewnie. Drzwi się uchyliły a do łazienki wszedł Sebastian z ręcznikiem w ręku.

-Przyniosłem panience ręcznik-

-Dziękuję- odpowiedziałaś kulturalnie. Lokaj odłożył go obok twojej sukienki i zamykając drzwi ostatni raz na ciebie zerknął.

***

Suzue

♥Kawaii ONESHOTY♥ [Really OLD book]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz